Przy okazji awarii oczyszczalni trochę szamba wlało się do polityki. Posłowie PiS straszą warszawiaków i porównują to, co się stało w Warszawie, z katastrofą w Czarnobylu. Z poważnej sytuacji robią groteskę. Według niektórych - Wisła zaczyna płynąć z północy na południe.
Marek Suski z PiS-u pisze w internecie, że sytuacja przypomina mu katastrofę w Czarnobylu. A w TVP apeluje, by ludzie robili zapasy wody. Przewodniczący klubu PiS w Radzie Warszawy Cezary Jurkiewicz uważa jednak, że masowe wykupywanie wody jest niepotrzebne.
- Trudno porównywać katastrofę w Czarnobylu do obecnej. Natomiast na pewno to jest swego rodzaju katastrofa - mówi Łukasz Szumowski, minister zdrowia.
Słowa Suskiego korygują sami koledzy partyjni i rządowi, a prezydent Płocka Andrzej Nowakowski uspokaja.
- Sytuacja przypomina tę sprzed roku 2012 - uważa prezydent Płocka.
Na konferencji można było usłyszeć, że zepsuty kolektor istnieje dopiero od siedmiu lat. Wcześniej ścieki płynęły do rzeki na co dzień i nikt nie ogłaszał stanu klęski żywiołowej, ani żadnej innej. Po prostu trzeba było wodę uzdatniać.
- Nie ma żadnej katastrofy ekologicznej, mamy bardzo poważną awarię, nikt tej awarii nie próbuje bagatelizować - zapewnia Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy.
Politycy PiS-u twierdzą jednak, że kiedyś ścieki były inne i było ich mniej.
"Choroba dzisiejszej polityki"
- Jesteśmy w obliczu katastrofy ekologicznej - uważa Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera. Katastrofy, która dotyczy nie tylko Warszawy. - Dotyczy mieszkańców miast, miejscowości położonych na południe od stolicy - dodaje Dworczyk.
Tu konieczne sprostowanie, bo informacja pojawiła się też w internecie. Wisła płynie z południa na północ. Od gór do morza. Zatem zagrożenia na południu raczej nie ma. Ta pomyłka może wynikać z wcześniejszych doniesień Joachima Brudzińskiego z PiS-u, który informował o brunatnej, cuchnącej mazi w okolicach mostu Poniatowskiego w centrum Warszawy, kilka kilometrów na południe od awarii.
Brudziński potem przyznał, że pomyliły mu się mosty.
- To też jest choroba dzisiejszej polityki. Minister podający fakty, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością - mówi Trzaskowski.
Sławomir Nitras z PO nazwał Brudzińskiego zawodowym manipulatorem i kłamcą. Brudziński wcześniej zarzucał z kolei Nitrasowi, że kryje niekompetencję Trzaskowskiego. Obaj politycy PO i PiS są ze Szczecina, daleko od Warszawy i nie nad Wisłą, ale wystarczy do wzajemnych ataków.
Dyskusja o awarii zamieniła się w awanturę. Politycy PO i PiS apelują o nieupolitycznianie sprawy. Posłanka Pawłowicz w internecie przypuszcza, że to sabotaż i celowe działanie przed wizytą prezydenta USA Donalda Trumpa. "Ciekawa sprawa" - podsumowuje.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN