Aborcji w przypadku ciężkich i nieodwracalnych wad płodu odmawia już Szpital Bielański w Warszawie. W piśmie do kierownika oddziału ginekologii i położnictwa dyrekcja placówki pisze, że należy "niezwłocznie przystąpić do respektowania ogłoszonego wyroku". - To są działania absolutnie bezprawne - twierdzi był prezes Trybunału Konstytucyjnego.
Szpital Bielański im. ks. Jerzego Popiełuszki w Warszawie, jako jeden z pierwszych, odmawia kobietom aborcji ze względu na ciężkie wady płodu.
"Zwracam się do Pana Profesora o niewykonywanie w ramach działalności leczniczej i terapeutycznej w Klinice Ginekologii i Położnictwa aborcji w przypadku ciężkich wad płodu" - można przeczytać w piśmie opublikowanym przez radio TOK FM.
List, podpisany przez zastępcę dyrektora szpitala do spraw lecznictwa, jest zaadresowany do lekarza kierującego oddziałem ginekologii i położnictwa w warszawskim Szpitalu Bielańskim.
Mimo że wyrok wydany przez Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej jeszcze nie został opublikowany, to kobiety już odczuwają jego skutki.
- Słyszę, że szpitale odmawiają i wypisują pacjentki, które już były pozytywnie wskazane do zabiegu. To są działania absolutnie bezprawne - podkreśla Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
- Tak naprawdę ta decyzja powinna być ważna dopiero w momencie, kiedy w Dzienniku Ustaw ten wyrok zostanie opublikowany - zwraca uwagę profesor Monika Płatek z Instytutu Prawa Karnego Uniwersytetu Warszawskiego.
Obawy kobiet
Zabiegi terminacji ciąży są po prostu odwoływane, dlatego kobiety obawiają się o swoje dalsze losy.
- Są kobiety, które płaczą siedząc w domu. Dzwonią do nas ich partnerzy, mężowie i pytają: co zrobić, bo żona dostała wyniki badań prenatalnych i nie wie co robić - mówi Krystyna Kacpura, dyrektorka Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
Jak wskazuje w piśmie dyrekcja bielańskiego szpitala, nieopublikowany wyrok i tak jest dla placówki wiążący.
"Należy niezwłocznie przystąpić do respektowania ogłoszonego wyroku ze względu na możliwą kolizję wykonywanych zabiegów z prawem, które w każdej chwili może zacząć obowiązywać z mocą od początku dnia, powodując nieodwracalne skutki i narażenie szpitala na odpowiedzialność z tego tytułu" - możemy przeczytać w piśmie.
Szpitale i lekarze boją się korzystać z przesłanki, która do tej pory była powodem przerwania ciąży. Prezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Danuta Przywara zwraca uwagę, że opublikowanie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego będzie stawiało lekarzy przed "niezwykle trudnym wyborem". - W momencie opublikowania (wyroku - przyp. red.), zacznie im (lekarzom - przyp. red.) grozić kara pozbawienia wolności do lat trzech - dodaje.
Lekarzom grozi się więzieniem, ale także życie i zdrowie kobiet może być zagrożone. - Może dojść do obumarcia płodu w łonie matki i ryzyka wewnątrzmacicznego zakażenia, do zgonu matki włącznie - mówi lekarz Bartosz Fiałek. - Nie możemy w tym wypadku ryzykować życiem matki - dodaje.
Interwencje w sprawie odwołanych zabiegów
Obecnie trudno o przerwanie ciąży w takim przypadku, dlatego fundacje wspierajcie kobiety same organizują wsparcie.
- Trwają zbiórki, są kliniki za granicą, są jeszcze lekarze w Polsce, którzy wiedzą, że negatywne konsekwencje dla zdrowia psychicznego takich kobiet, jest też przesłanką do legalnej terminacji ciąży - mówi Kamila Ferenc, prawniczka z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny w sprawie odwołanych zabiegów ma zamiar interweniować u władz miasta.
Autor: Marta Warchoł / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24