Jedynie 6 procent badanych jest zdania, że polski rząd powinien wpływać przede wszystkim ustawami i regulacjami prawnymi na to, jak prezentowana jest polska historia za granicą. Ponad połowa badanych (52 procent) wskazuje, że najważniejsza jest edukacja. To wyniki sondażu Kantar Millward Brown SA na zlecenie "Faktów" TVN i TVN24.
Zgodnie z nowelizacją ustawy o IPN, która została podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę i w trybie kontroli następczej skierowana do Trybunału Konstytucyjnego, każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".
Nowela wywołała krytykę między innymi ze strony Izraela, USA i Ukrainy. W badaniu ankietowani usłyszeli pytanie: "W jaki sposób polski rząd powinien przede wszystkim wpływać na to, jak prezentowana jest polska historia za granicą?".
Na tak postawione pytanie ponad połowa badanych (52 procent) odpowiedziała, że "poprzez edukację". Zdaniem 20 proc. rząd powinien wpływać "poprzez zabiegi dyplomatyczne" na to, jak prezentowana jest polska historia za granicą. Zdaniem 12 procent respondentów rząd "w ogóle nie powinien wpływać na sposób prezentowania historii za granicą".
Jedynie 6 procent badanych wskazało "ustawy i regulacje prawne" jako odpowiedni środek wpływania na sposób prezentowania polskiej historii za granicą.
Odpowiedzi "nie wiem/trudno powiedzieć" udzieliło 10 procent badanych.
Ocena słów premiera Morawieckiego
W sondażu zapytaliśmy również o słowa premiera Mateusza Morawieckiego, które padły w odpowiedzi na pytania dziennikarza "New York Timesa" na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium.
- Po wojnie moja matka przyrzekła, że nigdy więcej nie będzie mówić po polsku, że nie powie nawet jednego słowa w tym języku. Jeśli dobrze rozumiem, po uchwaleniu tej ustawy byłbym uznany za przestępcę w pańskim kraju ze względu na to, co mówię - mówił dziennikarz.
- Jaki jest cel, jaki jest przekaz, który chce pan przekazać całemu światu? Bo reakcja jest zupełnie odwrotna i przez to jeszcze większa uwaga jest poświęcona tym straszliwym zbrodniom - pytał.
Premier Morawiecki odpowiedział, że "nie będzie to karane, nie będzie to postrzegane jako działalność przestępcza, jeśli ktoś powie, że byli polscy sprawcy (ang. perpetrators). Tak jak byli żydowscy sprawcy, tak jak byli rosyjscy sprawcy, czy ukraińscy. Nie tylko niemieccy".
Zdaniem większości (51 procent) badanych premier Morawiecki nie powinien używać tych słów, z czego 24 procent wybrało odpowiedź "zdecydowanie nie", a 27 procent - "raczej nie".
Pozytywnej odpowiedzi na pytanie "czy premier Morawiecki powinien użyć tych słów?" udzieliło w sumie 37 procent badanych, z czego odpowiedź "zdecydowanie tak" wybrało 20 procent, a "raczej tak" - 17 procent.
Opcję "nie wiem/trudno powiedzieć" wybrało 12 procent ankietowanych.
ZOBACZ TAKŻE:
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock