Samorządy czekają na pieniądze z unijnego funduszu odbudowy, ale Komisja Europejska dotychczas nie wydała decyzji w sprawie Krajowego Planu Odbudowy. Kością niezgody jest spór prawny związany z polskim sądownictwem i przestrzeganiem przez Polskę prawa Unii. Premier Morawiecki stwierdził, że "Polska nie będzie się ubiegać o coś na zasadzie proszącej". - Jeżeli nie mamy tej perspektywy, to wywołuje to obawy, że tych środków może nie być - ocenił z kolei Tadeusz Czajka, wójt gminy Tarnowo Podgórne.
- Polska nie ma nad sobą żadnego pana. To nie są stosunki wasalne. Polska nie będzie się ubiegać o coś na zasadzie proszącej - w ten sposób Mateusz Morawiecki streścił to, jak widzi dziś relacje polskiego rządu z Unią Europejską.
Gdy premier w ten sposób publicznie wypowiada się o działaniach Komisji Europejskiej, samorządowcy czekają na unijne pieniądze. Spór rządu z Brukselą to właśnie samorządowców i mieszkańców gmin będzie kosztował najwięcej.
- Jeżeli nie mamy tej perspektywy, to wywołuje to obawy, że tych środków może nie być - ocenił Tadeusz Czajka, wójt gminy Tarnowo Podgórne.
- Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że zostalibyśmy bez tych środków. Gmina nie jest w stanie wygenerować tak dużych dochodów własnych - skomentowała Magdalena Kołodziejczak, wójt gminy Pruszcz Gdański.
- To jest jedyny sposób na to, żebyśmy się dalej rozwijali - stwierdził Janusz Goliński, wójt gminy Cedry Wielkie.
Pieniądze z unijnego budżetu to pieniądze, których potrzebują polskie miasta, wsie, gminy i powiaty. Bo wójt czy burmistrz czekają na nie, by wyremontować drogę lub wybudować przedszkole.
- Dyskusja dotyczy tego, jak dobrze polski rząd wie, także nadrzędności europejskiego prawa nad krajowym, a także konsekwencji, jakie tak kwestia niesie dla polskiego Krajowego Planu Odbudowy - powiedział Paolo Gentiloni, komisarz Unii Europejskiej do spraw gospodarki.
- Ja, oczywiście, będę rozmawiał tam z decydentami w Komisji Europejskiej. Mamy, oczywiście, też przygotowane różnego rodzaju nasze rezerwy - oświadczył Mateusz Morawiecki.
Nie ma dziś takich pieniędzy, którymi dałoby się zastąpić unijne fundusze. Z worka z pieniędzmi, które mają pomóc unijnym gospodarkom, Polska ma dostać aż 36 miliardów euro. Warunkiem jest zaakceptowanie przez Brukselę Krajowego Planu Odbudowy. To właśnie tej akceptacji na razie nie ma.
Kwestia przyszłości Polski
Bruksela ma w ręku nieformalne, ale bardzo silne narzędzie nacisku na polskie władze. Może próbować uzyskać ustępstwa tam, gdzie inne środki do tej pory zawiodły, czyli w sprawie sądownictwa i unijnych zasad, wiedząc, że to okazja, która szybko się nie powtórzy - ocenił korespondent TVN24 BiS w Brukseli Maciej Sokołowski.
Bruksela widzi, że upolityczniony Trybunał Konstytucyjny może wkrótce orzec, że kluczowe przepisy Traktatu o Unii Europejskiej są niezgodne z polską konstytucją. Rozprawa została odroczona do 22 września. Odroczone zostały także środki dla Polski z unijnego funduszu odbudowy.
- Czasami mam wrażenie, że Morawiecki robi wszystko, by Polska nie otrzymała tych środków. Obraża naszych partnerów w Unii Europejskiej - ocenił Borys Budka z PO.
- Prawo do pieniędzy europejskich Polska posiada. Tylko to prawo nie jest negowane przez Unię Europejską, tylko przez działania polskiego rządu - skomentował Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL.
Premier po tym, jak powiedział, że Polska nie będzie wasalem, i po tym, jak zapowiedział, że będzie dalej negocjował z Unią, nie powiedział, jakim argumentem chce ją przekonać, bo wniosku do Trybunału Konstytucyjnego nie wycofał. - Oczywiście, nie nie wycofam tego wniosku. Panie redaktorze, jesteśmy suwerennym państwem - powiedział w RMF FM premier Morawiecki.
- To jest ryzykowanie przyszłością wszystkich Polaków. To są pieniądze, które mają nas odbudować po covidzie, po pandemii - skomentowała Hanna Gill-Piątek, posłanka Polski 2050.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24