Rząd zapowiada uruchomienie pakietu gospodarczego o wartości 212 miliardów złotych. To "tarcza antykryzysowa", która ma pomóc przedsiębiorstwom przetrwać pandemię COVID-19. Przedsiębiorcy potrzebują gotówki, a większość pieniędzy z tego pakietu jednak nie trafi do gospodarki jako gotówka. Diabeł tkwi w szczegółach.
NFZ prowadzi całodobową infolinię (800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
Rząd powinien nadstawić uszu, bo z perspektywy drobnych przedsiębiorców sytuacja najwyraźniej wygląda nieco inaczej niż z perspektywy gabinetu premiera czy kilku ważnych ministrów. Ze strony przedsiębiorców nie słychać owacji, kiedy jest mowa o ponad 200 miliardach złotych na ratowanie gospodarki. Słychać co innego.
- My od czwartku odczuliśmy bardzo mocno spadek liczby zleceń - przyznaje Tomasz Gać, właściciel firmy kurierskiej w Łodzi. - Możliwość odroczenia płatności ZUS-u niczego nie załatwia - przekonuje Piotr Zakens, kierownik Kina Rialto w Poznaniu. - My swoich usług nie możemy proponować na wynos, więc zostaje nam siedzieć w domu - podkreśla Natalia Kąpielska, która jest zatrudniona w jednym z salonów fryzjerskich w Gdańsku.
- Mamy dwa tygodnie, żeby rozważyć ogłoszenie upadłości - twierdzi Andrzej Dobek, właściciel jednej z wrocławskich restauracji. - Żeby nie było sytuacji, która zmusi spółki do ogłoszenia upadłości, (potrzebne - przyp. red.) jest zaniechanie poboru podatków - dodaje.
Mało konkretów
Nie jest to żadne wywoływanie paniki, to raczej chłodna ocena tego, co dziś jest najbardziej potrzebne pracodawcom i pracownikom. Zwłaszcza, że w wielu ich opiniach przewija się zdanie wyrażone przez jedno z największych zrzeszeń pracodawców: "otrzymaliśmy zatrważająco mało konkretów". Tak stwierdziła organizacja Pracodawcy RP.
Konkrety są dziś pilnie potrzebne, skoro rząd otwarcie mówi, jak jest.
- Koronawirus spowodował trzęsienie ziemi także w naszej gospodarce. (...) Ograniczyliśmy działanie restauracji, barów, pubów, ale też szkół i przedszkoli. Cały kraj został, powiedzmy, zamrożony - przyznał w wywiadzie dla CNN premier Mateusz Morawiecki.
Także na antenie CNN premier wspomniał o ponad dwustu miliardach złotych, które mają pozwolić złapać oddech polskiej gospodarce. Gigantyczna kwota robi wrażenie, ale kwota to nie wszystko.
Ile dla przedsiębiorców?
Już na początku należy zerwać z mitem, że rząd rzuci na rynek tyle gotówki. Nie, nie rzuci. Na te 212 miliardów złotych składają się na przykład oszacowane wartości odroczonych składek ZUS czy rządowe gwarancje kredytowe. To pieniądze wirtualne. Żywej gotówki być może będzie trochę ponad 60 miliardów złotych.
60 miliardów złotych to kwota, jaka ma być przeznaczona na między innymi dopłaty do pensji pracowników firm, które znalazły się w tarapatach, na zapomogi dla tych, którzy prowadzą jednoosobowe działalności gospodarcze, a także na pożyczki dla małych firm w wysokości 5 tysięcy złotych. Także z tej kwoty 60 miliardów złotych 7,5 miliarda złotych ma być pilnie przeznaczone na służbę zdrowia.
Dlatego przekonanie, że za chwilę rząd wpompuje 212 miliardów złotych gotówki w gospodarkę, jest mitem, a nie rzeczywistością.
Propozycje opozycji
- "Tarcza antykryzyowa" jest niewystarczająca, mówiliśmy o tym wprost premierowi, ona jest z tektury - komentuje kandydat Koalicji Polskiej na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz. - Ja oczekiwałabym, żeby Polacy przez ten czas ZUS-u i podatku nie płacili - mówi kandydatka Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska.
Lewica dorzuca od siebie pomysł współfinansowania przez rząd opłat za gaz i elektryczność. - My potrzebujemy dzisiaj niestandardowych, specjalnych działań - podkreśla kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń.
Skomplikowane wnioski
To, co akurat może ulżyć wielu firmom, to determinacja rządu, by urzędy skarbowe łaskawszym okiem spoglądały na wnioski o odroczenie czy umorzenie podatków.
Do pilnej poprawki jest z pewnością to, jak te wnioski wyglądają. Wniosek o odroczenie zapłaty składek ZUS jest tak skomplikowany i wymaga wpisania tylu danych, że drobny przedsiębiorca zwyczajnie może w tej biurokracji ugrzęznąć już na starcie.
- Państwo musi reagować elastyczniej. Jeśli tego nie zrobi, będzie się trzymało litery tego, co było zapisane w czasach przedkryzysowych, to myślę, że dużo więcej firm wpadnie w kłopoty i dużo więcej miejsc pracy zostanie straconych - ocenia dr Maciej Bukowski, prezes think-tanku ekonomicznego WiseEuropa.
Rząd, opozycja i eksperci są zgodni w jednym - gospodarce najbardziej pomoże to, że Polacy dalej będą kupować, zamawiać, zwyczajnie wydawać pieniądze. To ważniejsze niż państwowe miliardy.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN