Politechnika Śląska buduje bramę do odkażania personelu medycznego. Lekarze i ratownicy medyczni sięgają po maski do nurkowania, które wymagają niewielu modyfikacji, by spełniać rolę ochronną. Pandemia COVID-19 przypomniała też o aparacie opracowanym przez polskich naukowców prawie 40 lat temu.
NFZ prowadzi całodobową infolinię (800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
Narażony jest też ten personel medyczny, który ściąga kombinezon ochronny. Na przykład, jak wychodzi z karetki, gdzie nie wiadomo, czy miał kontakt z pacjentem zarażonym czy nie. Postanowiliśmy pomóc zminimalizować to ryzyko - tłumaczy dr Magdalena Bogacka z Politechniki Śląskiej.
Wszechstronna maska
Podczas pandemii pomocne są też drukarki 3D. Można wydrukować proste urządzenie, które zamienia maskę do nurkowania w sprzęt ochronny. Projekt tej niewielkiej części jest do ściągnięcia z internetu. Do urządzenia można włożyć filtry bakteryjno-wirusowe. Takie filtry są łatwo dostępne i tanie.
Maski pełnotwarzowe do nurkowania nie pokrywają się parą z ust, a według samych medyków oddycha się w nich wygodniej niż w tych profesjonalnych.
- Po odpowiednim zaadoptowaniu, podłączeniu filtrów do rurek intubacyjnych, wyśmienicie spełniają swoją rolę ochronną, protekcji górnych dróg oddechowych dla personelu medycznego - twierdzi Marcin Soboń, ratownik medyczny.
Po pełnotwarzowe maski do nurkowania sięgnęli też włoscy lekarze. Za ich pomocą podają tlen chorym z niewydolnością oddechową.
Wynalazek sprzed kilku dekad
Zagrożenie koronawirusem zwróciło uwagę na projekty, które od lat nie mogły zdobyć uznania i wsparcia. Jak aparat Ventil opracowany przez naukowców z Polskiej Akademii Nauk. Urządzenie sprawia, że jeden respirator może oddychać za dwóch pacjentów równocześnie. Prototyp powstał prawie 40 lat temu. Za tydzień ma trafić do testów klinicznych.
W Ministerstwie Cyfryzacji trwają prace nad aplikacją na smartfony ProteGO, która ma zapisywać historię naszych spotkań, a właściwie - "spotkań" naszych smartfonów. - Po to, żeby w sytuacji, w której właściciel smartfona okaże się być osobą zarażoną, można było zweryfikować z kim, w ciągu 14 dni, powiedzmy, kontaktował się - tłumaczy minister cyfryzacji Marek Zagórski.
Urzędnicy zapewniają, że dane będą zapisywane tylko w urządzeniu właściciela.
Autor: Paweł Szot / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24