Zaledwie 40 kilometrów od linii frontu, w regionie, gdzie toczą się teraz największe walki, działa ostatnia klinika położnicza w Donbasie. Lekarze twierdzą, że przez stres i lęk, jaki podczas wojny nieustannie towarzyszy ciężarnym, personel placówki coraz częściej musi mierzyć się z przedwczesnymi porodami. Materiał "Faktów o Świecie" TVN24 BiS.
Okna są zabezpieczone workami z piaskiem, a kobiety rodzą tylko w salach, które od zewnątrz oddzielone są co najmniej dwiema ścianami.
- Ta sala tutaj jest stosunkowo bezpieczna. W Mariupolu byliśmy już świadkami, że nic nie uchroni szpitala przed bombardowaniem - mówi dr Iwan Cichanok, kierownik Kliniki Położnictwa w Pokrowsku.
Placówka w Pokrowsku jest ostatnim szpitalem położniczym, jaki działa w Donbasie na terytorium kontrolowanym przez Ukrainę.
- Pokrowskie Centrum Perinatalne powstało w 2015 roku. Było jedną z trzech takich placówek w regionie donieckim. Obsługiwało ponad pół miliona osób. Teraz zostaliśmy tylko my. Ośrodek w Mariupolu został całkowicie zniszczony, a w Kramatorsku - ewakuowany - tłumaczy dr Iwan Cichanok.
Szpital oddalony jest od linii frontu o zaledwie 40 kilometrów. Powiedzieć, że warunki dla lekarzy i pacjentów nie są łatwe, to jak nie powiedzieć nic.
- Byłam tak przerażona, okna się trzęsły, cały budynek się trząsł, a ja zostałam z jedną z pacjentek na sali porodowej. Wszyscy inni byli w piwnicy, ale nie mogłam uciec, musimy pomóc tym kobietom - mówi położna Swietłana Władimir.
Ciągła groźba ostrzału, niepewność o przyszłość i bezustanny stres sprawiły, że w Ukrainie lawinowo rośnie liczba przedwczesnych porodów. Według lekarzy w pierwszych tygodniach wojny aż co drugi poród w Charkowie był przedwczesny. Podobnie we Lwowie, gdzie liczba wcześniaków się podwoiła lub nawet potroiła.
- Bombardowania wpływają na moje nerwy, chciałabym się stąd ewakuować - wyznaje pacjentka Wiktoria Sokołowska.
Większa liczba wcześniaków w czasie wojny
Wcześniaki to dzieci urodzone między 22. a 37. tygodniem ciąży. Te, które przyszły na świat przed 34. tygodniem, trafiają do inkubatora.
W placówce w Pokrowsku w 2021 roku z nieco ponad 1000 urodzonych tam dzieci około 12 procent przyszło na świat przed 37. tygodniem ciąży. Choć od inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego całkowita liczba urodzeń zdecydowanie zmalała, wskaźnik przedwczesnych porodów wzrósł do 16 procent.
- Najbardziej przerażająca jest niepewność. Nie wiemy, co będzie dalej - twierdzi pacjentka Katerina Burawcowa. Jej syn na świat przyszedł w 28. tygodniu ciąży, czyli w 7. miesiącu. Zdaniem lekarzy prawdopodobnie nie miałby szans na przeżycie, gdyby nie miał opieki w szpitalu.
W Donbasie wojna zaczęła się nie kilka miesięcy, a kilka lat temu. Krótko po otwarciu placówki w Pokrowsku w 2015 roku, czyli rok po wybuchu konfliktu w regionie, lekarze w ośrodku zaczęli zbierać dane na temat wpływu wojny na ciążę.
Według autorki badania, ginekolog i położnej Olesi Kusznarenko, ponad połowa badanych przez nią kobiet miała dysfunkcję łożyska, która pojawia się, gdy tlen i składniki odżywcze nie są w wystarczającym stopniu przekazywane do płodu. To wskaźnik cztery razy wyższy niż ten występujący u grupy kontrolnej, nienarażonej na stres związany z wojną.
Autor: Angelika Maj / Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS