Rząd nie pomoże w uzyskaniu dostępu do zabiegów in vitro - to nic nowego. Nowe jest to, że pomóc nie będą mogły samorządy. Bo jeżeli pomysł na dofinansowanie in vitro np. w Częstochowie, Sosnowcu, czy Łodzi nie spodoba się w Warszawie, to może być tak, że skończy się karą.
- Dziś rząd, w tych swoich fanatycznych, religijnych przekonaniach, zabiera to szczęście Polakom - ostrzega Ewa Kopacz. Była premier alarmuje: rząd chce zrobić zamach na samorząd. - Ta dyskusja, która w tej chwili się toczy, niestety jest dyskusją między wolnością a fanatyzmem. Między Europą a średniowieczem - dodaje.
Kary w planie
Oburzenie opozycji wywołał Konstanty Radziwiłł. Minister, który odpowiada za zdrowie, a któremu ewidentnie nie zależało w środę na uspokojeniu nastrojów. Nie odpowiedział mediom, dlaczego forsuje projekt, który otwiera furtkę do zakazania samorządom finansowania zabiegów in vitro.
Po wprowadzeniu nowych przepisów, gminy i miasta, chcące finansować te zabiegi, będą musiały uzyskać zgodę instytucji zależnej od ministra zdrowia. Działanie wbrew tej agencji będzie się wiązało z dotkliwą karą finansową.
- Zapytałem bardzo precyzyjnie: czy jeżeli jakiś samorząd będzie chciał finansować in vitro, a minister Radziwiłł się na to nie zgodzi, to czy spotka go kara? Usłyszałem, że tak - mówi Bartosz Arłukowicz (PO), były szef resortu zdrowia.
"Dobrze by było, żeby rząd nie wkładał paluchów tam, gdzie nie powinien"
Minister zdrowia już na początku urzędowania jasno powiedział, że rząd kończy z finansowaniem in vitro. To była decyzja także światopoglądowa. Ponadto, w miastach, które dziś mają programy dofinansowywania zabiegów in vitro, rządzą prezydenci związani z opozycją; Platformą lub lewicą. To oni formułują obawy i pytają: dlaczego rząd chce się mieszać w ich sprawy i ich budżety?
- Dobrze by było, żeby rząd nie wkładał paluchów tam, gdzie nie powinien - komentuje Tomasz Niedziela, radny Rady Miasta Sosnowca. - To może być ustawa pisana tylko pod ten jeden program zdrowotny - mówi prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk. - Tu nie chodzi o pieniądze, procedurę, tylko o to, by pary, które naprawdę chcą mieć dzieci, mogły je mieć - zaznacza Adam Wieczorek, radny miejski z Łodzi.
Rząd zasłania się tym, że w nowym prawie chodzi o to, by samorządy na własną rękę nie finansowały wątpliwych programów medycznych i że wcale nie musi chodzić o in vitro.
Tyle, że do tej pory, samorządy i tak musiały mieć opinię specjalnej agencji przed uruchomieniem medycznego programu. Także w przypadku in vitro. To były jednak tylko opinie. Rząd nie mógł samorządów blokować dotkliwymi karami.
Ustawa ma być przyjęta szybko, do końca tygodnia. Wiceprzewodniczący sejmowej komisji zdrowia Tomasz Latos (PiS) ma nadzieję, że ta ustawa nie będzie narzędziem do zablokowania samorządom finansowania in vitro.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN