To nie jest cud, bo skuteczność działania medycznej marihuany jest potwierdzona. Ale dla mamy 8-letniego Bartka cudem jest każdy kolejny dzień bez ataku. Chłopiec cierpi na padaczkę lekooporną. Oporną na wszystko z wyjątkiem marihuany. Liczba ataków ze 160 dziennie spadła do zera.
Bartek Pieńkowski ma 8 lat i waży zaledwie kilkanaście kilogramów. Kontakt z nim jest ograniczony, bo cierpi na padaczkę lekooporną. Na szczęście nie niszczą go już padaczkowe napady.
- Naszym celem było całkowite usunięcie tych napadów i to się udało dopiero po włączeniu (do terapii - przyp. red.) marihuany - tłumaczy Artur Januszaniec, anestezjolog i prezes Fundacji Warszawskie Hospicjum Dla Dzieci.
Lekarze z Warszawskiego Hospicjum dla Dzieci podawali chłopcu marihuanę, która zawierała kannabidiol (CBD), lecz nie zawierała izomeru kannabidiolu, bardziej psychoaktywnego tetrahydrokannabinolu (THC). 8-latek przyjmował tę marihuanę w postaci czopków, a potem wprost do żołądka - przy pomocy strzykawki.
- Podajemy, przemywamy ciepłą wodą, to jest jedna dawka. Trzy razy dziennie dostaje po 8 mm, trzy takie strzykaweczki - pokazuje Beata Pieńkowska, matka Bartka.
Od 160 do 0
Efekt był zaskakująco dobry. Doktor Artur Januszaniec pokazał dane. Liczba ataków padaczkowych u Bartka ze stu sześćdziesięciu na dobę spadła do zera i to w ciągu zaledwie kilku tygodni.
- Po około półtora miesiąca udało nam się zniwelować duże napady i w zasadzie chłopiec nie ma też drobnych mioklonii, drobnych ruchów mimowolnych, noce są przespane. To jest bardzo dobry efekt - ocenia Mirosława Ślązak, pielęgniarka.
Wcześniej, przed podaniem marihuany, lekarze nie byli w stanie poradzić sobie z ciągle powracającymi napadami. Podawali Bartkowi na raz aż pięć leków przeciwpadaczkowych - bez rezultatu.
- To jest szósty już miesiąc terapii marihuaną, kiedy sukcesywnie wycofujemy się przynajmniej z trzech leków przeciwpadaczkowych - mówi Artur Januszaniec.
Nadzieja dla wielu
Susz dla Bartka był sprowadzany z zagranicy jeszcze w ramach importu docelowego, ale od tego roku w Polsce medyczną marihuanę można już kupić po prostu w aptekach. Stało się to możliwe po tym, jak Sejm przyjął w tej sprawie specjalną ustawę.
- Zdecydowanie jesteśmy spokojniejsi przede wszystkim, bo gdyby nie marihuana medyczna, dzisiaj Bartusia by zapewne z nami nie było - mówi mama Bartka.
Lekarze, pacjenci i ich rodziny czekają na rejestracje kolejnych leków na bazie marihuany i na ich refundację. Leczenie Bartka kosztuje miesięcznie trzy tysiące złotych i płaci za to ze swoich środków hospicjum, a nie Narodowy Fundusz Zdrowia.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN