Starsza pacjentka czekała od lat na operację usunięcia zaćmy i jaskry. Miała się doczekać w czerwcu. Ale nagle szok - przyszło zawiadomienie, że termin został przesunięty o kolejne 9 lat. Pacjentka pyta, czy doczeka.
Pani Irmina Kurowska ma 86 lat i uprawnienia kombatanckie. Jest wdową po żołnierzu Armii Krajowej. Od czterech lat czeka na operację usunięcia zaćmy i jaskry.
Kiedy minister zdrowia Łukasz Szumowski ogłosił, że likwiduje limity na operację zaćmy, to pani Kurowska bardzo się ucieszyła. Zbyt wcześnie. Chwilę potem przyszedł do niej list, że zabieg, który miała mieć wreszcie w czerwcu tego roku, zostaje przesunięty na grudzień 2028 roku.
- Nie wiedziałam, czy mam wyć z wściekłości czy śmiać się. Pierwsza wersja moja była taka, że urzędnik pomylił się, wpisując datę - komentuje pani Irmina Kurowska.
Zmniejszone limity na jaskrę
Nikt się nie pomylił. Sprawdziliśmy w przychodni, która przysłała list. Mają tu kolejne takie listy do wysłania do kilkuset osób, na jeszcze odleglejsze terminy. To jaki jest najbliższy wolny termin?
- Dziś, jeśli ktoś do nas zadzwoni, to czerwiec 2036 roku - odpowiada dr Andrzej Mądrala, prezes zarządu Centrum Medycznego "Mavit". Chociaż na samą operację zaćmy nie ma już limitów, to operacji usunięcia jaskry ta przychodnia może wykonać mniej.
- Ten kontrakt został tak znacząco zmniejszony, że proszę sobie wyobrazić, że możemy w ciągu kwartału wykonać za otrzymane pieniądze nie więcej niż 7-10 zabiegów - tłumaczy dr Andrzej Mądrala. Dodaje, że wcześniej operacji usunięcia jaskry na kontrakcie NFZ mogli robić co najmniej trzy razy więcej.
Gdzie indziej kolejki krótsze
W Narodowym Funduszu Zdrowia twierdzą, że pacjentka tak długo czekać nie musi.
- To jest oczywiście absurdalne i wręcz niedopuszczalne. Zwłaszcza, że w samej Warszawie są placówki, które wykonują tego typu zabiegi w znacznie krótszym czasie. Na przykład szpital przy Stępińskiej (Szpital Czerniakowski - przyp. red.) oferuje jeszcze termin tegoroczny - informuje Andrzej Troszyński, rzecznik prasowy mazowieckiego NFZ.
Pani Irmina Kurowska nie chodzi jednak po szpitalach i nie sprawdza długości kolejek. Nie korzysta też z internetu. Słabo widzi, potrzebuje pomocy. Jedyna oficjalna informacja, jaką posiada, to ta, że ma się zgłosić na zabieg, jak skończy 95 lat.
- Zakpiono sobie ze mnie, starego człowieka, już całkowicie. W tym wieku 9 lat? To chyba tylko młody człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego, jaka to strasznie długa perspektywa przede mną. I powstaje znak zapytania: kto mi przedłuży to życie do zabiegu? - pyta pani Irmina Kurowska.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24