Dokładnie miesiąc po rozpoczęciu głośnej akcji poszukiwania zabójcy trojga osób z Borowców koło Częstochowy, sprawca wciąż nie został złapany, a o sprawie w ogóle się nie mówi. O czym może świadczyć to milczenie służb?
10 lipca w nocy policjanci zostali wezwani do awantury rodzinnej w domu w Borowcach koło Częstochowy. Na miejscu znaleźli ciała 44-letnich małżonków oraz ich 17-letniego syna. Ofiary zostały zastrzelone. Z rodziny przeżył tylko młodszy, 13-letni syn, który zdołał się najpierw ukryć, a potem uciec.
Ustalenia śledczych wskazują, że sprawcą zbrodni jest brat 44-latka, Jacek Jaworek, który w ostatnich miesiącach mieszkał z rodziną po opuszczeniu zakładu karnego. 13-latek, który jako jedyny uniknął śmierci i był świadkiem zbrodni, został już przesłuchany w obecności biegłego psychologa. Do procesu jego zeznania nie będą jawne.
- Takie przesłuchanie przeprowadza się tylko raz. Ono jest nagrywane. I później, w toku ewentualnej rozprawy, jest odtwarzane. Wyjątkowo jest możliwe przesłuchanie małoletniego ponownie, gdy zaistnieją nadzwyczajne okoliczności - wyjaśnia Dominik Bogacz z Sądu Okręgowego w Częstochowie.
Chłopcu przydzielono ochronę. Mieszka z siostrą zamordowanej matki. 13-latek przeżył, bo schował się za kanapą. Do poszukiwań Jacka Jaworka włączył się Interpol. Jednak wygląda na to, że śledztwo zwolniło tempo.
- Prokuratura oczekuje na opinie biegłych z zakresu badania broni i amunicji, z zakresu medycyny sądowej oraz badania śladów biologicznych - przekazuje Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Prokuratura w tej sprawie oszczędza słowa. Policja, po wyznaczeniu 20 tysięcy nagrody za pomoc w poszukiwaniach Jacka Jaworka, nabrała w tej sprawie wody w usta.
Po fajerwerkach, jakie towarzyszyły rozpoczęciu pościgu z helikopterami, z komandosami, z wozami bojowymi i z psem tropiącym sprowadzonym specjalnie z Niemiec, nastąpiła cisza.
Zwykle w takich sprawach mówi się o poszukiwanym często i dużo. Doktor Paweł Moczydłowski, socjolog i kryminolog, po latach pracy w Centralnym Zarządzie Zakładów Karnych, o profilach przestępców wie wszystko i przypuszcza, że to milczenie policji może mieć konkretną przyczynę.
- Ponieważ on umiał operować bronią i z jakimiś służbami być może jest powiązany. Ten brak wiedzy i wyciszenie jest trochę próbą wyciszenia własnej porażki. Własnej porażki i nieudolności w schwytaniu sprawcy tej okropnej zbrodni. To tak wygląda - mówi Moczydłowski.
Trzy wersje śledczych
Oficjalne wersje śledcze przyjmowane są trzy: Jacek Jaworek ukrywa się w Polsce, uciekł za granicę lub popełnił samobójstwo.
Motywu zbrodni jeszcze nie ustalono.
Jacek Jaworek wprowadził się do brata do domu po rodzicach, którego był współwłaścicielem, po rozwodzie z żoną. Miał mieszkać dwa tygodnie, mieszkał pół roku.
- Te konflikty w tej rodzinie tam były już od jakiegoś czasu, wynikające z tych spraw majątkowych. To, że on nie chciał płacić i tak dalej, więc być może po prostu do jakiś ewentualnych awantur on się uzbroił - przypuszcza doktor Jerzy Pobocha, biegły sądowy z Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej.
W internecie trwa zbiórka dla osieroconego chłopca, by miał na czym zbudować przyszłość.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24