Zbigniew Ziobro kompromis osiągnięty przez Polskę i Węgry w sprawie mechanizmu praworządności nazywa "błędem". O "miękiszonie" już po szczycie nie wspominał, za to Włodzimierz Czarzasty nazwał Zbigniewa Ziobrę "głupiszonem". - Pytanie, czy chcemy być w takim rządzie, ale niektórzy stawiają też pytanie, co jest alternatywą dla takiego rządu - tak nastroje w Solidarnej Polsce opisał wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.
Zbigniew Ziobro w piątek nie zorganizował konferencji prasowej, na której mówiłby o "miękiszonie". Za to opozycja nawiązywała do tamtych jego słów i je rozwijała.
Wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty lansuje hasło "głupiszon" po tym, jak minister sprawiedliwości wylansował swoje "nie można być miękiszonem". - Za chwilę Ziobro wejdzie i powie, że był źle zrozumiany. Przeprosi, poliże, pocałuje po rękach, pocałuje po stopach, i się temat zamknie - tak lider SLD widzi przyszłość Zbigniewa Ziobry w obozie władzy.
W piątek o żadnym publicznym pojednaniu Zbigniewa Ziobry z Mateuszem Morawieckim nie było mowy. Premier trzy razy w ciągu doby ogłosił sukces, a politycy Solidarnej Polski to podważali. - Powiódł się nasz plan uzyskania wyjątkowego budżetu - powiedział na lotnisku premier Mateusz Morawiecki.
- Ten ogłaszany sukces to nie jest żaden sukces, to jest po prostu błąd, bo zgodziliśmy się na świstek deklaracji politycznych - skomentował wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.
Nawet zwolennicy Zjednoczonej Prawicy mogą być zdezorientowani, gdy od premiera słyszą zapewnienia o sukcesie albo wielkim sukcesie, a w tym samym czasie Zbigniew Ziobro w oświadczeniu nazywa błędem decyzję o przyjęciu rozporządzenia, które jego zdaniem stworzy możliwość znaczącego ograniczenia polskiej suwerenności. Mocne oświadczenie - nawet, jeśli nie pada w nim słowo "miękiszon".
- Jeżeli (Zbigniew Ziobro - przyp. red.) teraz nie wyjdzie z rządu, nie pokaże swojego zdecydowanego weta wobec rządu własnego, to on będzie tym miękiszonem - skomentował były prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Żaden z opozycyjnych polityków aż tak nie skrytykował brukselskich dokonań Mateusza Morawieckiego jak eurodeputowana Solidarnej Polski Beata Kempa - ona napisała, że "właśnie uroczyście oddaliśmy suwerenność pod rządy obcych państw, z uśmiechem, oprawą PR-ową i ku radości tych, którzy nigdy Polski nie mieli w sercu".
Różne głosy w Solidarnej Polsce
Solidarna Polska zapowiedziała rozmowy o pozostaniu w rządzie i koalicji.
- Część głosów mówi za tym, że trzeba wyjść z rządu, pytanie, czy chcemy być w takim rządzie, ale po drugie niektórzy stawiają też pytanie, co jest alternatywą dla takiego rządu - tak nastroje w Solidarnej Polsce opisał Michał Woś.
- Przedterminowe wybory nie byłyby dobre dla Polski, ani dla Solidarnej Polski - ocenił wicepremier i lider Porozumienia Jarosław Gowin.
- Jest tak wiele spraw, które nas łączy, jest tak wiele tematów, które warto dalej zmieniać - tak premier Mateusz Morawiecki ocenił perspektywy swojej współpracy ze Zbigniewem Ziobrą.
- Kwestia bezkarności, kwestia spółek Skarbu Państwa, kwestia władzy, podziału łupów, to jest dzisiaj to, co spaja ten obóz - stwierdził poseł PO Cezary Tomczyk.
Drugim wielkim nieobecnym był w piątek Janusz Kowalski, wiceminister aktywów państwowych. Obok Zbigniewa Ziobry to ten polityk Solidarnej Polski najczęściej dyktował premierowi przed szczytem, że ma być "weto albo śmierć".
Janusz Kowalski napisał na Twitterze tylko "..." - trzy kropki - gdy już wiedział, że nie ma weta, że premier nie posłuchał jego i Zbigniewa Ziobry.
Nawet opozycja chwali premiera - choć w specyficzny sposób.
- Sukcesem Morawieckiego nie jest to, co uzyskał dla Polski, tylko to, że uzyskał zgodę Kaczyńskiego na niepopełnienie samobójstwa - uznał eurodeputowany PO Radosław Sikorski.
Autor: Jakub Sobieniowski / Źródło: Fakty TVN