Walka z pandemią trwa. Personelu medycznego nie przybywa. Na apel o pomoc Wojewódzkiego Szpitala w Toruniu odpowiedzieli klerycy. Karmią, przebierają, ale też przede wszystkim rozmawiają z pacjentami.
Jesienią sami przeszli koronawirusa, teraz pomagają na oddziałach covidowych. Klerycy z Wyższego Seminarium Duchownego w Toruniu zostali wolontariuszami w wojewódzkim szpitalu.
- Jedna z pań potrzebowała pomocy w nakarmieniu, ponieważ sama nie była w stanie tego zrobić. Czy też pomoc w rozdawaniu kolacji; niektórzy są tak bardzo osłabieni, że też nie mają tyle siły, żeby zrobić sobie kanapki – wyjaśnia Szymon Stawicki, kleryk, wolontariusz.
Blisko 20 kleryków od zeszłego tygodnia pomaga personelowi medycznemu przez kilka godzin dziennie. Dzięki ich pracy lekarze i pielęgniarki, których tak bardzo brakuje we wszystkich szpitalach, mogą skupić się na ratowaniu zdrowia i życia zakażonych pacjentów. - Mogą w tym czasie sami odpocząć, czy też zająć się tymi rzeczami, które tylko oni mogą robić, takimi specjalistycznymi – tłumaczy Szymon Stawicki.
- Widzimy ogrom cierpienia. Ludzie tak naprawdę walczą o każdy oddech – dodaje Radosław Figurski, kleryk, wolontariusz.
Klerycy podkreślają, że do tej pory angażowali się poprzez modlitwę. Teraz chcą po prostu pomagać, być blisko chorych i personelu. - Spotkanie z ludzkim cierpieniem, tak jakby skondensowanym na małej przestrzeni. Rzeczywiście mamy koło siebie, w tych dość ciasnych pomieszczeniach, bardzo dużo ludzi po prostu cierpiących, rzeczywiście często bardzo przestraszonych też – opowiada ksiądz Stanisław Adamiak, rektor Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Toruńskiej.
"Możemy się zatrzymać, możemy porozmawiać"
Bardzo ważnym obowiązkiem wolontariuszy jest rozmowa. Chorzy spędzają w szpitalu kilkanaście bądź kilkadziesiąt dni. Nie mają bezpośredniego kontaktu z rodzinami.
- Już sama obecność daje bardzo dużo. Też rozmowa z tymi ludźmi. Wiemy, jaka jest sytuacja. Obecnie nie ma odwiedzin chorych. Rodzina nie może odwiedzić chorego – mówi Radosław Figurski.
- Możemy się zatrzymać, możemy porozmawiać. Oczywiście pielęgniarki, ratownicy też to robią, natomiast są jednak w dużym pośpiechu, a my możemy trochę po prostu czasu poświęcić – dodaje ksiądz Stanisław Adamiak.
Trzecia fala zakażeń koronawirusem trwa, a personelu medycznego nie przybywa. Stąd prośba szpitala o wzięcie przykładu z kleryków i zgłaszanie się do pomocy.
- Zapraszamy. Przede wszystkim kierujemy tę informacje do mieszkańców Torunia i regionu toruńskiego. Tych osób, które już przebyły COVID-19, czyli są ozdrowieńcami albo, tak jak w przypadku studentów medycyny, otrzymali już dwie dawki szczepień – apeluje dr n. med. Janusz Mielcarek z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego imienia L.Rydygiera w Toruniu.
Pani Kasia bez wahania odpowiedziała na apel i dołączyła do grupy wolontariuszy. - Zdecydowałam się tylko dlatego, że był taki apel i taka prośba o pomoc. To była zwyczajna, po prostu, reakcja. Jest mi trochę przykro, że tak mało osób się zaangażowało, bo tutaj mówimy o grupie kleryków, ale na taki Toruń, duże miasto, jest to tylko grupa 20 osób, no to nie jest zbyt liczna grupa – mówi pani Katarzyna Gucajtis, wolontariuszka.
Wolontariusze są niezbędni w walce z koronawirusem.
Autor: Stefania Kulik / Źródło: Fakty po południu
Źródło zdjęcia głównego: tvn24