Inflacja uderza we wszystkich, ale są takie grupy, które dotyka wyjątkowo mocno i boleśnie. Drożeją pieluchy, wózki inwalidzkie, sprzęt do rehabilitacji. To coś, z czego osoby z niepełnosprawnościami zrezygnować nie mogą. Ich opiekunowie przede wszystkim chcieliby móc pójść do pracy bez obaw o utratę świadczenia.
Podobnie jak wszystkie inne produkty, wózki inwalidzkie, sprzęt do rehabilitacji, a nawet środki codziennego użytku, na przykład pieluchy, drożeją z każdym miesiącem. Pokrywająca część kosztów refundacja już nie wystarcza. - Minimalnie ta cena wzrosła o 30-40 procent. Natomiast niektóre sprzęty nawet do 100 procent - mówi Laura Ślusarenko, właścicielka sklepu ze sprzętem medycznym. Niektórzy jej klienci rezygnują z zakupów.
- Jest to duża trudność, dlatego że w ślad za tym nie idzie też wzrost tego, co powinno iść, czyli ich renty czy innego rodzaju świadczeń - wyjaśnia Adam Komar, prezes Fundacji Potrafię Pomóc.
- Muszę z przykrością stwierdzić, że rząd nam nie pomaga, choć twierdzi zupełnie co innego - mówi Katarzyna Kosecka, współorganizatorka protestu OzN i ich opiekunów.
Inflacja dotyka każdego, ale osoby o szczególnych potrzebach wyjątkowo mocno. Żeby zrozumieć skalę tego problemu, trzeba poznać te dwie najważniejsze kwoty.
2119 złotych to świadczenie dla rodzica, który musi zrezygnować z pracy, żeby opiekować się swoim niepełnosprawnym dzieckiem. Co ważne, nie może podjąć żadnej dorywczej pracy - samodzielnie zarobić ani złotówki, bo inaczej traci świadczenie. Druga kwota to 1217 złotych renty socjalnej dla osoby z niepełnosprawnością. - Wizyta u lekarza obecnie prywatnie kosztuje 500 złotych. Nie wiem, kogo na to stać - mówi Katarzyna Kosecka.
Nierzadko prywatna wizyta to właściwie jedyne wyjście, na które muszą się decydować. - Nieporadność systemu ochrony zdrowia, która była zawsze, ale teraz ona dotyka nas po prostu bardzo boleśnie, ponieważ kolejki do specjalistów, nawet z ustawą za życiem, są bardzo, bardzo długie - dodaje Katarzyna Kosecka.
W obliczu takich problemów osoby z niepełnosprawnościami i ich opiekunowie zdani są na łaskę państwa. Środki są mocno ograniczone, a wydatki bardzo duże.
Chcą zarabiać i nie tracić świadczenia
Opiekunowie osób z niepełnosprawnościami protestują. W trzynastu postulatach do rządu znajduje się ten jeden najważniejszy: możliwość zarabiania. Ich inicjatywa nazywa się "2119" - od kwoty świadczenia pielęgnacyjnego, które tracą, kiedy pracują.
Z pytaniem o plany rządu dotyczące zmian wysokości świadczeń redakcja TVN24 zwróciła się do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej. W odpowiedzi czytamy o tym, co się zmieniło. Ale o tym, co się zmieni, już nie. Podobne wyliczenia przedstawiła ostatnio szefowa tego resortu. - Dziś nakłady na wsparcie osób niepełnosprawnych to jest ponad 37 miliardów złotych, (w porównaniu - przyp. red.) do raptem 15 za Platformy Obywatelskiej - stwierdziła Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej.
Posłanka KO Iwona Hartwich podkreśla, że w 2015 roku godzina rehabilitacji kosztowała 50-60 złotych, a dziś to 200 złotych.
- Opiekunowie i osoby niepełnosprawne są takimi samymi ludźmi jak wszyscy inni i mamy takie same potrzeby. Tak że nie widzę powodu, żeby ograniczać nam możliwość pracy. Tym bardziej, że jeżeli nie zapracujemy na te prywatne wizyty, to naprawdę poumieramy po prostu bardzo szybko - alarmuje Katarzyna Kosecka.
Autor: Marta Balukiewicz / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24