W czasach drożyzny ludzie partii władzy mają odpowiedź na kryzys - dać sobie podwyżki. Przykład z Gdyni znalazł poseł opozycji. Prezes tamtejszego portu za rządów PO-PSL zarabiał 20 tysięcy złotych miesięcznie. Teraz dostanie 48 tysięcy złotych miesięcznie.
Tadeusz Aziewicz, poseł Platformy Obywatelskiej, dotarł do dokumentów dotyczących podwyżek dla Zarządu i Rady Nadzorczej Portu Gdynia. Podwyżek nie o wskaźnik inflacji, a o minimum 50 procent. - Prezesowi podwyższono wynagrodzenie do kwoty 48 tysięcy złotych, a ja pamiętam, że w czasie, kiedy rządziła Platforma razem z PSL-em, prezes, który zarządzał portem, otrzymywał chyba 20 tysięcy 800 złotych - mówi Tadeusz Aziewicz z PO, który jest członkiem komisji gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej. - Wraca stara mądrość Jerzego Urbana: rząd i jego zaplecze jakoś się wyżywią - dodaje.
Były prezes portu Janusz Jarosiński nie rozumie, skąd tak nagłe i duże podwyżki. Zwłaszcza że na dzisiejszy sukces portu pracuje nie zarząd, a prywatne firmy przeładunkowe. - Zarząd portu wyłącznie prowadzi statystyki, gromadzi dane od tych firm przeładunkowych - wyjaśnia.
Skąd zatem podwyżki? Marek Sawicki z PSL, przewodniczący sejmowej komisji gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, z przekąsem przypomina słowa Beaty Szydło o podwyżkach, które rządzącym "po prostu się należały" i dodaje, że to, co się dzieje, świadczy tylko o rosnącym strachu w kadrach PiS. - Wiedzą, że już niebawem ich kadencja, ich czas, się skończy, i że póki są na stołkach, to z tych stołków wycisną dla siebie i najbliższych maksymalnie - zaznacza.
Partyjne powiązania
W 2021 roku prezesem Portu Gdynia został Jacek Sadaj. Dawniej sprawdzał się w Enerdze. Za to wiceprezesem został przewodniczący klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska i absolwent studiów podyplomowych na uczelni opisywanej i nazywanej "kuźnią kadr PiS-u" - Kazimierz Koralewski.
- Spółki Skarbu Państwa opanowała pajęczyna towarzysko-biznesowych powiązań działaczy Zjednoczonej Prawicy - komentuje Dariusz Wieczorek z Nowej Lewicy, członek komisji gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej.
Marcin Horała - poseł PiS-u z Wybrzeża - twierdzi, że to niepotrzebne złośliwości i przekłamania, bo gdy spojrzeć punktowo na przykład z Gdyni, to widać podwyżki, ale należy patrzeć szerzej - przez pryzmat ustawy o gospodarowaniu mieniem państwowym. - Średnio te wynagrodzenia zmalały. Spółki Skarbu Państwa na wynagrodzeniach oszczędzają kilkadziesiąt milionów złotych rocznie - przekonuje Horała.
Spółki oszczędzają i dlatego - jak wyśmiewają posłowie opozycji - maja na "tarczę antyinflacyjną dla swoich". Podwyżki miały też trafić do władz portów w Gdańsku, Szczecinie i Świnoujściu. - Okazuje się, że tarcza antyinflacyjna jest, ale dla członków PiS. Podwyżki w radach nadzorczych, podwyżki w zarządach. Politycy PiS-u inflacji się nie boją - mówi Jan Strzeżek z Porozumienia.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24