Strażacka syrena mieszkańcom Sierakowa w Wielkopolsce spędza sen z powiek. Przez jej głośne wycie nie mogą spać, więc proszą burmistrza o wyłączenie alarmu. Według mieszkańców strażacy o pożarach mogliby dowiadywać się na przykład SMS-owo. Według strażaków SMS-y są zawodne, a syrena zawsze zawyje.
Dźwięk syreny strażackiej to palący problem w Sierakowie w Wielkopolsce. - Dopóki jest dzień, to jest wszystko w porządku, ale o 23, czy o 1, czy o 3 w nocy, to już nie jest przyjemne - tłumaczy Witold Maciołek, burmistrz gminy Sieraków.
Dlatego mieszkańcy napisali petycję, w której proszą burmistrza o wyłącznie syreny, która wzywa strażaków ochotników do pożaru. Nie wszyscy się pod nią podpisali. - Niech idą do lasu mieszkać, jak im się nie podoba. Ale w lesie nawet, jak ptaki będą śpiewały, to będzie im przeszkadzało! - komentuje pani Beata Ochla z Sierakowa.
Strażacy przyznają, że syrena jest głośna, bo przecież ma obudzić ochotników z okolicy. - Nie umiem pani powiedzieć, ile to jest decybeli, ale jest słyszalna w promieniu kilku kilometrów - mówi st. asp. Paweł Piaskowski, oficer prasowy Komendy Powiatowej PSP w Międzychodzie.
Godziny wyjazdu w straży pożarnej nikt nie wybiera i nikt nikomu nie robi na złość. - Ta syrena nie jest włączana dla atrakcji, dlatego, żeby zrobić komuś hałas, czy komuś przeszkadzać. Ona uruchamiana jest tylko wtedy, gdy ktoś potrzebuje pomocy różnego rodzaju ze strony straży pożarnej - podkreśla Przemysław Lubik, naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej w Sierakowie.
Rocznie sierakowscy strażacy wyjeżdżają z remizy nawet 250 razy. Mają pięć samochodów gaśniczych i trzy łodzie.
- Jednostka nasza nie zajmuje się tylko tym, że gdzieś jest jakiś pożar. Jest ratownictwo wodne, powodziowe, jest ratownictwo drogowe, wysokościowe - wymienia Stefan Lubik, prezes OSP w Sierakowie. Podkreśla, że często strażacy ochotnicy są pierwsi na miejscu zdarzenia.
SMS to nie syrena
Sieraków to miejscowość turystyczna. W sezonie wypoczywa tu nawet kilkadziesiąt tysięcy osób. Wtedy jest więcej wypadków. Mimo tego są mieszkańcy Sierakowa, którzy proszą, by syrenę alarmową zastąpiły SMS-y.
- Próbowałem im pomóc, zadałem kolejny raz pytanie do komendanta i opinię, czy byłby skłonny przejść tylko i wyłącznie na przekaz elektroniczny - mówi burmistrz Maciołek. Komendant z Międzychodu odpowiedział, że system SMS-owy może być jedynie dodatkiem.
- Mogłoby dojść do sytuacji, że strażacy nie wyjadą w ogóle, bądź nie dojadą na czas - twierdzi Przemysław Lubik.
- W ostatnich dniach był problem właśnie z siecią i tylko działała nam syrena. Nie mieliśmy w ogóle połączenia, systemu alarmowania SMS-em, czy połączeń telefonicznych. Ale ten sprzęt, syrena alarmowa, nigdy nas nie zawiodła - tłumaczy Krystian Kot, zastępca Przemysława Lubika.
Syrena była niezawodna nawet wtedy, gdy osiemdziesięcioletnia dziś pani Krystyna była jeszcze dzieckiem. - Jak Sieraków Sierakowem, te syreny tam chyba były - twierdzi. Zresztą, nietrudno znaleźć mieszkańców, którzy powątpiewają w skuteczność SMS-ów.
Naczelnik OSP w Sierakowie mówi, że nie zna żadnej polskiej remizy OSP, gdzie nie ma syreny.
- Wolałbym, żeby ten skuteczny system, którym jest ta syrena, żeby on pozostał. Tak to funkcjonuje w całym kraju, jest to system sprawdzony, jedyny skuteczny, i oby tak zostało - mówi Przemysław Lubik.
Autor: Paula Przetakowska / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24