Kierowcy, sprzedawcy, kurierzy - oni, mimo obowiązywania stanu epidemii, swoich obowiązków nie mogą wykonywać zdalnie, a codzienności bez ich pracy wolelibyśmy sobie nie wyobrażać. Ich praca jest kluczowa dla społeczeństwa.
Kiedy rynki i ulice miast świecą pustkami, a każdy, kto może, pracuje zdalnie, na warcie zostają oni: pracownicy zawodów, których być może nie zauważamy na co dzień, ale od razu zauważylibyśmy, gdyby ich zabrakło.
- Dlaczego się mam czuć bohaterką? Nie ma takiej potrzeby, żebym ja się czuła bohaterką, jesteśmy normalnymi ludźmi, musimy pracować - podkreśla pani Lucja, sprzedawczyni.
Pani Lucja, mimo zagrożenia epidemicznego, codziennie przychodzi do pracy, żeby sprzedawać krakowianom świeże owoce i warzywa. - Już zapasy minęły, już minął szok zapasów - twierdzi.
Nawet, gdy na zewnątrz szaro i smutno, w sklepie pani Lucji zawsze jest kolorowo. Jeden z klientów również uważa się za "bohatera dnia codziennego i dzisiejszego". - Bo wykonuję działalność pod kątem obsługi wspólnot w zakresie sprzątania. No, oczywiście, tę odległość zachowujemy. Są sąsiedzi, z którymi żartujemy, więc wyciągamy ręce na odległość bliżej-nie-podchodź, i w ogóle - opowiada.
W niektórych sklepach pojawiły się nawet przegrody, które mają oddzielić kasjerów od klientów.
"Każdy z nas się boi"
Pani Angelika do pracy w sklepie przychodzi w zastępstwie swojej mamy. - Co mogę powiedzieć, na pewno każdy z nas się boi, ale moja matula trochę starsza. Wolałam, żeby siedziała w domu. Także ona została w domu, ja tutaj jestem, młodsza. Może jest szansa, że rzeczywiście należymy do tej mniejszej grupy ryzyka - tłumaczy pani Angelika.
Młodzi nie znaczy beztroscy. Pan Lech, kurier ze Szczecina, przyznaje, że obawia się zakażenia, dlatego stara się ustrzec przed wirusem, jak tylko może. - Trochę stres czuję, szczególnie to napięcie, które doszło do nas, do kraju. Przejmuję się sytuacją, sam używam środków zapobiegawczych, używam rękawiczek, używam środków dezynfekujących - wyjaśnia.
Na urlop nie zdecydowała się także pani Sylwia, kierowczyni krakowskiego autobusu. - Wydaje mi się, że powinni urlop brać przede wszystkim pracownicy, którzy są w podeszłym wieku, przedemerytalnym, a nie my, młodzi - uważa.
Na wszelki wypadek pani Sylwia dezynfekuje regularnie kierownicę, a Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne wydzieliło w autobusach strefy buforowe, żeby odseparować kierowców od pasażerów.
- Na początku (pasażerowie - przyp. red.) się śmiali, zresztą my też, ale z czasem, jak sytuacja na świecie zaczęła być coraz bardziej poważna, to po prostu to akceptują i nie zbliżają się do tej strefy - mówi.
Autor: Mateusz Kudła / Źródło: Fakty po południu
Źródło zdjęcia głównego: tvn24