Rozpoczął się finał regat The Tall Ships Races. To największa taka impreza w Polsce. Na Odrze przy Wałach Chrobrego zacumowało ponad 60 jednostek, w tym 80-metrowy trzymasztowiec "Guayas" z Ekwadoru.
Żeglarze z ORP "Iskra" tak zwaną paradą rejową powitali osoby czekające na lądzie, ale to był dopiero początek wrażeń. Każda kolejna jednostka wpływająca do portu w Szczecinie była tak samo wyczekiwana i wypatrywana przez mieszkańców.
- Jak przypłynęliśmy, to przywitała nas ekipa ludzi z banerami: witamy w Szczecinie - mówi Julia Piołun-Noyszewska, załogantka STS "Fryderyk Chopin".
- Jest przecudnie, w ogóle atmosfera, piękne żagle są i wrażenia niesamowite. Kocham Szczecin - komentuje pani Danuta, turystka z Kołobrzegu.
Szczecin na kilka dni stał się stolicą żeglarstwa
Stolica województwa zachodniopomorskiego na cztery dni stała się stolicą żeglarstwa. Na Odrze przy Wałach Chrobrego zacumowało ponad 60 jednostek. Wśród nich te największe, pływające nie tylko pod biało-czerwoną banderą. Na finał The Tall Ships Races przypłynęło prawie półtora tysiąca żeglarzy z 15 krajów.
- To największa impreza żeglarska w Polsce i w tej części Europy - mówi prezydent Szczecina Piotr Krzystek.
- Po sześciotygodniowych regatach na Bałtyku żaglowce zakończyły swoje zmagania i świętują to zakończenie właśnie w Szczecinie. Po raz czwarty mamy zaszczyt być portem finałowym - mówi Celina Wołosz, przedstawicielka organizatora The Tall Ships Races w Szczecinie.
Zanim zwinęli żagle, rywalizowali ze sobą na pełnym morzu w czterech kategoriach, w zależności od rodzaju i wielkości jednostki. Wystartowali z portu w Kłajpedzie na Litwie. Przepłynęli tysiąc mil morskich. Meta była w Helsinkach - stolicy Finlandii.
- To jest tak, że otwiera się bramka startowa. Wygląda to pięknie, bo wszystkie żaglowce stoją gdzieś obok siebie, także z burty widać naprawdę te giganty wszystkie, które stoją tutaj obok o wschodzie słońca - opisuje Julia Piołun-Noyszewska.
Wiatr nie zawsze sprzyjał
- W każdej klasie, od A do D, wygrały polskie żaglowce - podkreśla Kosma Kulczycki, załogant żaglowca STS "Fryderyk Chopin".
52-osobowa załoga "Chopina", żaglowca, na którym szkoli się młodzież, ma co świętować. Wygrali w kategorii A, czyli największych żaglowców, choć wiatr im nie zawsze sprzyjał.
- Najgorzej było przy Gotlandii, dlatego że tam przywiało bardzo mocno, więc połowa załogi przeżywała to ciężko, ale daliśmy radę - opowiada Julia Piołun-Noyszewska.
CZYTAJ TAKŻE: Przypłynie 70 żaglowców i jachtów
- Statek to są ludzie i to ludzie wygrywają regaty, oczywiście, płynąc na statku, ale najmocniejszym i najsłabszym ogniwem jest człowiek - mówi Kosma Kulczycki.
Obecnie wszystkie żaglowce można podziwiać w Szczecinie nie tylko z lądu. Każdy może wejść na pokład i na własne oczy zobaczyć między innymi potężne maszty sięgające nawet 50 metrów, jak te na "Darze Pomorza" .
Największym zainteresowaniem cieszył się żaglowiec z Ekwadoru
- Bardzo duże wrażenie robią te duże żaglowce - mówi pani Barbara, turystka z Leszna. - Coś pięknego. Duże. Jak ktoś nie widział, to warto - wtóruje jej pani Karolina, turystka z Wielkopolski.
Kolejki ustawiały się wszędzie, ale największe były do 80-metrowego trzymasztowca "Guayas", należącego do floty Ekwadoru.
Załoga w rytmach latynoamerykańskich witała mieszkańców Szczecina i turystów. Ekwadorscy marynarze pokonali najdłuższą trasę, żeby dotrzeć do tej części Europy. Na co dzień pływają po oceanach - Spokojnym i Atlantyckim.
- Wszystkie manewry były dla nas trudne, bo były inne. To nasz pierwszy raz na Morzu Bałtyckim i pierwszy raz w Polce. Tak więc tu jest inaczej. To piękne miejsce, które warto odwiedzić. Bardzo piękne - mówi Meoller Vera, załogant żaglowca Guayas z Ekwadoru.
"Jesteśmy potocznie nazywani przyjaznym portem"
Pierwszy finał regat odbył się w 2007 roku. Jest to też doskonała promocja miasta, bo przyjeżdżają do Szczecina turyści z całej Europy.
- Szczecin dzięki tym wydarzeniom staje się coraz bardziej atrakcyjny i może zaistnieć na mapie żeglarskiego świata - mówi pan Andrzej, turysta z Łodzi.
- Moim zdaniem jest fenomenalnie. To jest przede wszystkim reklama dla świata, że coś się tu jednak dzieje. Widziałam tu dużo osób z innych krajów - mówi pani Zofia, mieszkanka Szczecina.
- Prestiżowe wydarzenie, żeglarze z ogromną chęcią wybierają się właśnie do Szczecina. Czekają na ten ostatni port, bo jesteśmy potocznie nazywani przyjaznym portem - mówi Celina Wołosz.
Miasto od rana do nocy tętni życiem. Zwiedzanie żaglowców to największa, ale nie jedyna atrakcja. Są też koncerty. W ten weekend Szczecin może odwiedzić nawet dwa miliony turystów.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24