Partia Chega podczas przyspieszonych wyborów parlamentarnych ma szanse przemeblować portugalską scenę polityczną. Krytycy mówią, że to ugrupowanie skrajnie prawicowe, które do politycznego mainstreamu wpuściło treści "toksycznie rasistowskie". Oni sami nazywają siebie populistami, którzy - jak twierdzą - jako jedyni mogą uratować kraj przed upadkiem.
Chega to po portugalsku "dosyć". Partia Chega mówi dosyć społeczności LGBTQ, zacieśnianiu integracji europejskiej, imigrantom. Według Chegi Portugalczycy o arabskim czy afrykańskim pochodzeniu powinni udowadniać swoją portugalskość.
- Lizbona, Porto i inne miasta są jak petardy, które w każdej chwili mogą wybuchnąć przez nielegalną lub nawet legalną imigrację. Nie chcemy, żeby było u nas jak w Belgii i Francji - mówi Andre Ventura, lider partii Chega.
Hasła Chegi są niczym metodą kopiuj-wklej przeniesione z manifestów innych skrajnie prawicowych partii w Europie, ale portugalscy populiści stawiają wyjątkowo mocny akcent na hasła walki z korupcją i nepotyzmem, bo to główny temat kampanii przed przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi. Zostały ogłoszone w listopadzie po tym, jak wieloletni premier Antonio Costa został objęty śledztwem w sprawie korupcji i nadużyć władzy.
- Ludzie są wściekli na cały system. W tym kraju nic się nie zmienia. W siłę rosną bandyci, rośnie korupcja. Głosowanie na skrajną prawicę to przejaw buntu - mówi Mario Goncalves, wyborca skrajnej prawicy.
Chega może wejść do rządu
Skrajna prawica wyborów nie wygra, sondaże dają jej trzecie miejsce, ale niewykluczone, że jej poparcie może okazać się niezbędne do utworzenia koalicji rządowej. Byłby to przewrót niemal kopernikański, bo po rewolucji goździków z 1974 roku, która zakończyła ponad 40-letnią dyktaturę António Salazara, prawica w Portugalii została zepchnięta na margines. Chega dziś liczy nawet na 20 procent poparcia i głosy wyborców również skrajnie lewicowych, w tym komunistów.
- W tym nie ma żadnej logiki. Wyborcy lewicy nagle zaczynają głosować na Chegę. Nie rozumiem tej mentalności. Jak klasa pracująca może nagle popierać skrajną prawicę? - pyta Joao Martins, wyborca partii komunistycznej.
W niewielkiej gminie Sao Vicente, tuż przy granicy z Hiszpanią, na skrajną prawicę chce głosować nawet co trzeci mieszkaniec. Lokalne władze tłumaczą, że to głos buntu. - Głos na nich to przede wszystkim sprzeciw wobec rządu centralnego. W naszej gminie nie ma rasizmu, ludzie są bardzo gościnni i przyjaźni. Nie widzę u nas radykalnych postaw - podkreśla Joao Charruadas, wójt gminy Sao Vicente e Ventosa.
Kto stoi na czele partii?
Błyskawiczna kariera Chegi rozpoczęła się ledwie 5 lat temu. Jej szef, André Ventura, jest prawnikiem i byłym komentatorem piłkarskim. W polityce zaczynał jako działacz centroprawicy, dopiero potem zradykalizował się. Dwa lata temu startował w wyborach pod hasłem: "Bóg, ojczyzna, rodzina i praca".
- Skrajna lewica, kiedy brakuje jej argumentów, zaczyna oskarżać o faszyzm. Jeśli powiesz: musimy walczyć z korupcją, jesteś faszystą, jeśli mówisz: musimy kontrolować imigrację, jesteś ksenofobem, jeśli mówisz: musisz walczyć z korupcją, mówią, że jesteś radykałem. Jeśli powiesz, że trzeba obciąć bezużyteczne etaty w niektórych urzędach, to powiedzą, że jesteś populistą - mówi Ventura.
Polityków Chegi określa się jako populistów również na arenie europejskiej. Jej polityczni sojusznicy w europarlamencie to Francuzka Marine Le Pen, Włoch Matteo Salvini i Alternatywa dla Niemiec.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: CHEGA TV