Trafiają do szpitala i są pozbawiani wolności. Pacjenci w Demokratycznej Republice Konga, jednym z najbiedniejszych krajów na świecie, często nie mają jak zapłacić za leczenie. Są wtedy przetrzymywani w szpitalu, dopóki nie uregulują rachunku. Praktykę ostro krytykują organizacje humanitarne, ale niestety problemu łatwo rozwiązać się nie da. Szpitale tłumaczą, że nie mogą leczyć za darmo, bo same stoją na skraju bankructwa. W wielu placówkach nie ma najprostszych leków, a narzędzia do operacji gotuje się we wrzątku.
Oglądaj "Fakty o Świecie" od poniedziałku do piątku o 20:20 w TVN24 BiS.
- Przebywam w szpitalu, bo nie mam pieniędzy - mówi Kimenua Ngoie, pacjentka, dla której szpital stał się więzieniem. - Moja rodzina zbiera pieniądze. Dopóki nie będą mieć takiej sumy, nie wyjdę stąd - dodaje. Kimenua kilka miesięcy temu rodziła przez cesarskie cięcie. Jej dziecko zmarło, ale kobietę lekarze zdołali uratować. Po leczeniu pozbawili ją wolności, bo pacjentka nie miała jak zapłacić.
"Tak jest wszędzie"
W Demokratycznej Republice Konga więzienie pacjentów, którzy nie opłacili leczenia, to norma. Dziennikarzom sytuacje tłumaczy administrator jednej z placówek. - To nie jest wyjątek, tak jest wszędzie - twierdzi Leedy Nyembo-Mugalu, administrator szpitala Lubumbashi. - Mieliśmy takie przypadki, że ktoś podpisywał zobowiązanie do zapłaty, a potem znikał bez śladu. Zdarzyło się też, że rodzina przyszła z telewizorem jako formą zapłaty za leczenie bliskiego - dodaje.
W mieście - jak przekonują pracownicy szpitala - problem z zapłatą jest większy niż na wsiach. Bo tam wielu pacjentów za usługi płaci towarem, a nie gotówką. - W mieście nie mamy wyjścia - wiele osób przetrzymujemy. Na wsi ci, którzy żyją z rolnictwa, rybołówstwa czy łowiectwa, za opiekę medyczną płacą tym, co mają. Dadzą kurczaka, otrzymują opiekę - mówi Nyembo-Mugalu, administrator szpitala.
Bez pracy i środków na wymianę
Rodzina Kimenuy pochodzi z miasta. Wszyscy są skrajnie ubodzy. Nikt nie ma nawet pracy. - Moja rodzina nie jest w stanie tyle uzbierać. Ciągle próbują, ale bez skutku - mówi przetrzymywana pacjentka. Szpital jest nieugięty. Oczekuje zapłaty 360 dolarów. W jednym z najbiedniejszych krajów świata to fortuna, bo średnie dochody mieszkańca nie przekraczają 400 dolarów rocznie. - Mam tu rachunek pani Ngoie. Miała cesarskie cięcie. Na operację przyjechała tu z innego szpitala. Musi zapłacić 360 dolarów za opiekę. Jeśli uiści tę kwotę, to może iść - mówi Nyembo-Mugalu
Chociaż rząd potępia praktykę szpitali, nie ma własnego pomysłu na rozwiązanie problemu. Wie, że przetrzymywanie pacjentów to akt finansowej desperacji. W wielu placówkach medycznych nie ma leków, na łózkach tłoczą się po dwie osoby, a sterylizacja narzędzi chirurgicznych polega na wygotowaniu ich we wrzątku. Według reporterów agencji Associated Press, w podobnej sytuacji są też pacjenci w co najmniej 30 innych krajach. Trudno oszacować skalę zjawiska, bo do takich praktyk mało kto się przyznaje.
Autor: Justyna Zuber / Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS