Ranni bojownicy Hamasu leczą się w tureckich szpitalach, jak sam przyznał prezydent Turcji. To tylko potwierdza zdanie Białego Domu, że izraelska ofensywa nie zniszczy grupy. Premier Izraela idzie jednak w zaparte, nie dając nadziei na wstrzymanie ofensywy w Rafah. - Albo my, Izrael, albo oni, potwory z Hamasu - stwierdził Benjamin Netanjahu.
W stronę środkowej Gazy tysiące Palestyńczyków ucieka już nie tylko z południa. - To piąty dzień z rzędu przesiedleń z Rafah, a ci wszyscy ludzie przybywają do Dajr al-Balah. To bardzo małe miasto, gdzie nie ma ani wystarczającej ilości wody, ani jedzenia - zrelacjonował Mahmoud Salmi, przesiedlony Palestyńczyk.
Do Dajr al-Balah Palestyńczycy przybywają także z północy enklawy. - Za szkołą stoi czołg. Nie chcieliśmy wyjeżdżać, dopóki nie zobaczyliśmy tego na własne oczy. Nie chcemy wyjeżdżać - powiedziała przesiedlona mieszkanka Strefy Gazy, Umm Jumma.
Obecnie izraelskie siły nacierają na Strefę Gazy z dwóch stron, a ich żołnierze i czołgi ponownie pojawiły się na terenach, z których kilka miesięcy temu mieli wyprzeć bojowników Hamasu. Izrael wyjaśnia jednak, że terroryści próbują przegrupować siły na północy, a do walk i bombardowań doszło między innymi na terenie obozu dla uchodźców Dżabalija.
Z Rafah uciekła jedna trzecia populacji
- Izraelskie siły popełniają ludobójstwo na naszym palestyńskim narodzie. Po atakach na obóz Dżabalija jest wielu rannych i zabitych, a my nie możemy do nich dotrzeć, bo Izrael celuje w nasze karetki - powiedział Fares Afana ze służb medycznych w Strefie Gazy. Według amerykańskich urzędników, na których powołuje się CNN, Izrael zgromadził też już wystarczającą liczbę żołnierzy na obrzeżach Rafah, by w nadchodzących dniach rozpocząć tam pełnowymiarową inwazję. Organizacja Narodów Zjednoczonych informuje, że w ciągu ostatniego tygodnia z miasta uciekło około 450 tysięcy Palestyńczyków, czyli nawet jedna trzecia populacji Rafah, a na zdjęciach satelitarnych widać, że w strefie, do której mają być ewakuowani cywile, z każdym dniem przybywają nowe rzędy namiotów. Biały Dom cały czas utrzymuje, że Izrael wciąż nie przedstawił planu ochrony ludności cywilnej w Rafah.
- Nadal uważamy, że błędem byłoby rozpoczęcie dużej operacji wojskowej w sercu Rafah, która naraziłaby na niebezpieczeństwo ogromną liczbę cywilów, bez wyraźnych korzyści strategicznych - przekazał Jake Sullivan, doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego. Biały Dom odrzuca oskarżenia, że Izrael dopuszcza się ludobójstwa w Strefie Gazy.
- Uważamy, że Izrael może i musi zrobić więcej, by zapewnić ochronę niewinnych cywilów, ale nie postrzegamy tego, co dzieje się w Strefie Gazy, jako ludobójstwo. Wstrzymaliśmy jednak wysyłkę bomb do Izraela, bo uważamy, że nie powinny być one zrzucane na gęsto zaludnione miasta - przekazał Sullvan.
"Albo my, Izrael, albo oni, potwory z Hamasu"
Pomimo takich kroków ze strony Waszyngtonu w poniedziałek premier Izraela podczas obchodów Dnia Pamięci Poległych Żołnierzy Izraelskich i Ofiar Terroryzmu ocenił, że jego kraj nie wycofa się z ofensywy na miasto.
- Wojna sprowadza się do wyboru: albo my, Izrael, albo oni, potwory z Hamasu. Albo dalsze istnienie i bezpieczeństwo, albo zniszczenie, rzeź i gwałt. Jesteśmy zdeterminowani, by zwyciężyć w tej walce - podkreślał premier Benjamin Netanjahu.
Zarówno poniedziałkowe ceremonie, jak i obchodzony we wtorek 14 maja Dzień Niepodległości Izraela, w dużej mierze przyćmiły gniew obywateli tego kraju wobec własnego rządu, który po 7 miesiącach wojny w Strefie Gazy wciąż nie jest w stanie sprowadzić do kraju porwanych przez Hamas zakładników.
- To przejście z Dnia Pamięci w Dzień Niepodległości zawsze jest trudne, ale w tym roku jest jeszcze gorzej. Nie odzyskaliśmy zakładników, tkwimy w wojnie i jesteśmy kierowani przez najgorszy rząd z możliwych - podsumował Ilan Benshalom, protestujący mieszkaniec Tel Awiwu.
Poziom frustracji jest coraz wyższy. W poniedziałek na Zachodnim Brzegu izraelscy prawicowi aktywiści, w proteście przeciwko dalszemu przetrzymywaniu izraelskich zakładników w Gazie, zablokowali ciężarówki z pomocą humanitarną jadące do enklawy i zaczęli niszczyć paczki z żywnością. Izraelska policja aresztowała kilku działaczy i wszczęła w tej sprawie dochodzenie, a incydent zdecydowanie potępił Biały Dom.
- Jesteśmy świadomi tych doniesień i poruszyliśmy tę kwestię z urzędnikami w Izraelu. Nie można w ten sposób zakłócać prób dostarczenia pomocy - powiedział Vedant Patel, zastępca rzecznika Departamentu Stanu.
Erdogan: nigdy nie postrzegałem Hamasu jako organizacji terrorystycznej
Do pośredniej pomocy członkom Hamasu w poniedziałek niespodziewanie przyznał się prezydent Turcji.
- Nigdy nie postrzegałem Hamasu jako organizacji terrorystycznej. W tej chwili ponad tysiąc członków tej grupy przebywa w naszych szpitalach, wszyscy są w trakcie leczenia - poinformował prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan.
Takiemu stanowisku odnośnie Hamasu wyraźnie sprzeciwił się przebywający z wizytą w Ankarze premier Grecji Kiriakos Mitsotakis, ale podkreślił, że oba kraje mówią jednym głosem w kwestii konieczności natychmiastowego zawieszenia broni w Strefie Gazy.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS