Prezes PiS Jarosław Kaczyński ponad dwa lata temu przekonywał, że jego partia "nie ma nic do ukrycia". Nie jest jednak wyjaśniona sprawa działek, które Morawieccy kupili od Kościoła prawie 20 lat temu. Już tamta transakcja była podejrzana, w sprawie brakuje dokumentów. Niedawno działki zostały sprzedane. Premier Morawiecki unika tematu jak ognia.
Mateusz Morawiecki nie odpowiedział w środę na pytanie o majątek żony i sprawę sprzedaży działek, które do niej należały.
Decyzją wojewody z 1999 roku nieodpłatnie przekazano parafii rzymskokatolickiej pod wezwaniem św. Elżbiety we Wrocławiu 15 hektarów ziemi od Skarbu Państwa. Decyzja zapadła w siedzibie wojewody, który powinien dostać zgodę Agencji Nieruchomości Rolnych. - Dokumentu nie ma. To znaczy, jeśli go nie ma i jeśli go nie było, to złamano prawo - powiedział dziennikarzom poseł Dariusz Joński z Inicjatywy Polska i klubu Koalicji Obywatelskiej.
3 miliony 891 tysięcy złotych - tyle ta ziemia była warta - zdaniem biegłej powołanej przez prokuraturę - już w momencie przekazania przez wojewodę. Trzy lata później państwo Morawieccy kupili ją od wojskowej parafii za 700 tysięcy złotych. Jak twierdzą posłowie opozycji: bez opinii biskupa polowego i zgody Watykanu. - Powodowało to, że strona kościelna, na każdym etapie, cały czas, także w tym roku, mogła wnioskować o stwierdzenie nieważności umowy - mówił Michał Szczerba z Platformy Obywatelskiej.
Ziemię - co ujawnili dziennikarze tvn24.pl - żona premiera sprzedała w sierpniu 2021 roku za prawie 15 milionów złotych. Pierwszy problem dotyczy sposobu zakupu i ceny, drugi - sprzedaży. Posłowie na miejscu sprawdzili, ile w tym rejonie Wrocławia kosztuje metr kwadratowy ziemi. - Nikt nie chce sprzedać za 100 złotych, tak jak sprzedała pani Morawiecka. Wszyscy chcą sprzedać po 500, po 700, a nawet po tysiąc. Ostatnia transakcja opiewa na tysiąc za metr - przekazał Dariusz Joński.
Puste słowa
Jedni chcą sprawdzać, kto kupił i za ile, a inni domagają się informacji - ile na tej i innych transakcjach zarobiła rodzina Morawieckich. Chcą też, by Iwona Morawiecka złożyła oświadczenie majątkowe. - Aby opinia publiczna, obywatele naszego kraju, dowiedzieli się, jakim majątkiem dysponują, skąd ten majątek pochodzi i jakie transakcje na tym majątku w ostatnich czterech latach były robione - powiedział poseł Tomasz Trela z Nowej Lewicy.
- Nie mamy nic do ukrycia - tak ponad dwa lata temu o jawności swego majątku mówił premier, ale czekał na nowe prawo, które zapowiadał prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Ustawę uchwalono i w tej kwestii nie zmieniło się nic - dzięki decyzji Trybunału Konstytucyjnego pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej, który uznał ustawę za niezgodną z konstytucją.
Nie ma nakazu, ale i nie ma zakazu ujawniania majątku. Premier i jego żona mogą to zrobić, a PiS może ich do tego zobligować. - To nie jest kwestia, którą się podejmuje uchwałami partyjnymi - przekonuje Radosław Fogiel.
Tym razem prezes i partia, mimo zapowiedzi, że do polityki nie idzie się do pieniędzy, nic nie mogą.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24