W Szpitalu Specjalistycznym im. Stefana Żeromskiego w Krakowie zaczyna brakować miejsc na dziecięcym oddziale zakaźnym. Oprócz sezonowej grypy przybywa także dzieci zakażonych koronawirusem. W podobnej sytuacji znalazł się szpital w Poznaniu, ale problem na razie udało się rozwiązać. W placówce powstał drugi oddział zakaźny dla dzieci.
Na oddział zakaźny do Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie w ciągu doby trafiło 16 dzieci. - 11 dzieci z potwierdzonym covidem, 5 dzieci z podejrzeniem covidu - przekazała dr Lidia Stopyra.
Pacjentów jest więcej niż miejsc, dlatego lekarze muszą dostawiać łóżka. Decyzją wojewody od teraz szpital Żeromskiego w Krakowie to jedna z trzech placówek w Małopolsce, która leczy dzieci z COVID-19, ale potrzeby - jak mówią lekarze - mogą być dużo większe.
- Sytuacja jest aktualnie analizowana pod kątem jeszcze dalszego zwiększenia liczby łóżek pediatrycznych - poinformowała Joanna Paździo, rzecznik prasowy wojewody małopolskiego.
Na oddziałach pediatrycznych, nie tylko w Krakowie, kulminacja. Oprócz sezonowej grypy i RSV jest coraz więcej dzieci zakażonych koronawirusem. Rok temu o tej porze nie było tylu infekcji wśród najmłodszych, jak zwracają uwagę lekarze.
- Lockdown znacznie ograniczył ilość infekcji wśród dzieci, ale w tym roku tych ograniczeń właściwie nie było, więc te zakażenia rzeczywiście wróciły i w tej chwili zaczyna brakować miejsc dla małych pacjentów - wyjaśnia dr Janusz Mielcarek z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu.
W Poznaniu problem na razie udało się rozwiązać - powstał drugi oddział dla zakażonych dzieci.
- Jeśli spojrzymy na dzisiejsze poranne dane ogólnopolskie, gdzie widać szybki wzrost (zakażeń koronawirusem - przyp. red.), to na pewno przełoży się na zachorowania dzieci, nie ma innej możliwości - uważa prof. Jacek Wysocki, kierownik Oddziału Zakaźnego SZOZ w Poznaniu.
Lekarze apelują do rodziców
Z obserwacji lekarzy wynika, że do szpitali najwięcej zakażonych dzieci trafia z rejonów, gdzie jest najmniej zaszczepionych mieszkańców.
- To są albo małe całkiem dzieci, kilkutygodniowe, albo kilkumiesięczne z zapaleniami płuc. Niestety, są również nastolatkowie, dzieci, które mogłyby być szczepione, ale nie zostały zaszczepione - mówi Lidia Stopyra ze szpitala Żeromskiego w Krakowie.
- Mieliśmy nastolatkę, która chorowała w taki sposób już, jak chorują dorośli, czyli z dużą dusznością, co normalnie się u małych dzieci zdarza znacznie rzadziej - dodaje prof. Jacek Wysocki.
Lekarze przypominają i apelują, że dzieci od 12. roku życia mogą przyjąć szczepionkę przeciwko COVID-19.
- Bardzo wszystkich rodziców proszę, żeby szczepiły swoje dzieci, bo to jest bezpieczeństwo dla dziecka, dla rodziców, dla dziadków i dla całego społeczeństwa - apeluje dr Stanisław Stępniewski, dyrektor Szpitala Dziecięcego św. Ludwika w Krakowie.
- To nie jest kwestia tylko tego, że ktoś umrze z powodu COVID-19, ale może mieć powikłania ze strony układu oddechowego czy układu krążenia, a zakładamy, że przed tym to szczepienie właśnie ochroni - zwraca uwagę dr Katarzyna Przybyszewska, pediatra.
MEiN nie planuje zamykania szkół
Lekarze twierdzą, że dzieci zakażają się od niezaszczepionych osób i w miejscach, gdzie się uczą. W Łodzi z powodu kwarantanny uczniowie i pracownicy szkolnej bursy nie mogą opuszczać budynku. Problemy także zgłasza jedno łódzkie przedszkole, w którym znów trzeba było zmienić grafik zajęć.
- Wypada nam pewna grupa dzieci i pracowników przedszkola, a pozostałym trzeba zapewnić odpowiednią opiekę, plus edukacja zdalna dla dzieci, które pozostają w domu - wyjaśnia Karolina Wawok-Marciniak, dyrektor Przedszkola Miejskiego nr 12 w Łodzi.
Puste korytarze i klasy to rzeczywistość wielu szkół i przedszkoli. Z danych Związku Nauczycielstwa Polskiego wynika, że 10 procent szkół prowadzi zajęcia w trybie zdalnym lub hybrydowym.
- Jedne szkoły schodzą z hybrydy, a inne wchodzą. Mamy sytuację lekkiego wzrostu, to należy podkreślić - mówi Waldemar Frajszer, łódzki kurator oświaty.
Minister Edukacji i Nauki Przemysław Czarnek zapewnia, że nie ma w planach zamykania szkół i wprowadzenia dla wszystkich nauki zdalnej.
- We wtorek spotykam się z ministrem Niedzielskim, żeby szczegółowo omówić, co można jeszcze zrobić. Mogą być w planach najbliższych przesiewowe badania na obecność koronawirusa w szkołach - mówił szef resortu edukacji.
O przesiewowe badania w kierunku obecności koronawirusa Związek Nauczycielstwa Polskiego dopomina się od dawna. - Należy testować nauczycieli, należy to robić systematycznie i należy testować także uczniów - podkreśla Broniarz Sławomir, prezes ZNP.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
Autor: Marta Kolbus / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24