Osocze tych, którzy przeszli COVID-19, jest w tej chwili bardzo cenne i członkowie rodzin niektórych pacjentów poszukują go na własną rękę. Niestety, to nie jest takie proste - osocze można oddać w regionalnym centrum krwiodawstwa i krwiolecznictwa, ale o jego dalszym wykorzystaniu dawca nie decyduje. O oddawanie osocza apelują też lekarze.
Osocze ozdrowieńców to w tej chwili najbardziej poszukiwany produkt w Polsce. Osocze to jeden ze składników krwi. Wystarczy zapytać w stacjach krwiodawstwa i szpitalach, ile mają w tej chwili osocza, by się przekonać, że wszędzie go brakuje.
Podanie osocza ozdrowieńca skraca czas choroby. Trudno się więc dziwić, że bliscy i znajomi pacjentów zaczynają poszukiwać cennego preparatu na własną rękę. Pani Aleksandra Kujawska w internecie szuka osocza dla swojego znajomego: dyrektora Muzeum Karkonoskiego Przemysława Wiatera.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
- Przyjaciele, rodzina, apelują w mediach społecznościowych o dawcę osocza. (...) Na przykład mnie udało się znaleźć cztery dawczynie w ciągu 40 minut na Facebooku w wielu grupach i okazało się, że, niestety, wszystkie są spoza Karkonoszy - opowiada.
Dawca nie decyduje o biorcy
Problem polega jednak na tym, że taki dawca, niezależnie od tego, skąd jest, nie może oddać osocza na rzecz konkretnego pacjenta. Wszystkie dawki trafiają do regionalnych stacji krwiodawstwa i z nich są solidarnie rozdzielane według kolejności zgłoszeń - tylko na dany region.
- Regiony muszą stać się samowystarczalne, podobnie jak to ma miejsce w przypadku honorowego dawstwa krwi. Jeśli nasi mieszkańcy nie pomogą naszym mieszkańcom, to będzie nie za dobrze - przekonuje Jerzy Stalmasiński, dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Kielcach.
Stąd mobilizacja sił w poszczególnych częściach kraju i apele do ozdrowieńców o oddawanie osocza. W krwi osób, które już przeszły COVID-19 wytworzyły się przeciwciała, które mogą być ratunkiem dla chorujących.
- Ci, którzy przechorowali, przez 3 miesiące te przeciwciała noszą w sobie i jeśli do nas przyjdą, to my te przeciwciała możemy właśnie pobrać - tłumaczy Iwona Czerwińska-Rosa, kierowniczka Działu Dawców Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Krakowie.
Zamrożone osocze przez pół roku nie traci swoich właściwości, więc rząd od wiosny mógł zrobić jego zapasy. Zapasów jednak nie ma.
- Gdyby po wiośnie zatelefonowano do każdego ozdrowieńca, a mamy bazę danych, dysponowalibyśmy dzisiaj tysiącami jednostek osocza, a skoro tego nie mamy, mój apel i błaganie: zgłoście się państwo oddać krew, proszę, błagam - mówi anestezjolog dr Zbigniew Żyła.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24