Wicepremier Jarosław Kaczyński nie doszukał się ani nadużyć, ani korupcji przy zakupie respiratorów od handlarza bronią. Opozycja zastanawia się, czy oświadczenie Kaczyńskiego nie jest próbą zrzucenia winy na służby, za które odpowiada premier Mateusz Morawiecki.
Respiratorów kupionych przez Ministerstwo Zdrowia od handlarza bronią w większości nie ma, a jak są, to - jak twierdzą posłowie opozycji - zalegają w magazynach.
Tymczasem odpowiedzialny za bezpieczeństwo wicepremier Jarosław Kaczyński po zapoznaniu się ze sprawą oświadczył, że decyzja o skorzystaniu z firmy handlarza bronią "została podjęta w oparciu o informacje przekazane przez służby specjalne, które nie dostrzegały przeciwwskazań". Opozycja zastanawia się, czy to nie jest próba zrzucenia winy na służby.
- Za służby specjalne odpowiada premier Morawiecki, więc premier Morawiecki powinien złożyć dymisję po słowach prezesa Kaczyńskiego, czyli swojego szefa - uważa Dariusz Joński z Inicjatywy Polska i parlamentarnego klubu Koalicji Obywatelskiej.
Posłowie pytają nie tylko o to, gdzie są pieniądze i skąd w ogóle wziął się handlarz bronią i jego oferta w Ministerstwie Zdrowia. Pytają także o to, dlaczego Polska nie skorzystała z innej oferty.
- 5 marca minister Szumowski otrzymał propozycję udziału w wielki europejskim przetargu na 110 tysięcy sztuk respiratorów - przypomina Michał Szczerba z Platformy Obywatelskiej i klubu Koalicji Obywatelskiej. - Nie skorzystał - dodaje.
"Kładziemy na stół projekt komisji śledczej"
Politycy z resortu zdrowia wielokrotnie przekonywali, że sytuacja była trudna, a sprzętu na rynku nie było.
W połowie kwietnia 2020 roku podpisali z handlarzem bronią wartą 200 milionów złotych umowę na respiratory. Szef sejmowej komisji do spraw służb informował, że umowa została zawarta przy "pozytywnej rekomendacji" CBA.
To według dziennikarzy, którzy tematem zajmują się od początku, świadczy o systemach kontroli.
- Wystarczyło na prawdę użyć Google'a i wykonać dwa telefony, żeby wiedzieć, że ten człowiek tych respiratorów nie dostarczy - mówi Szymon Jadczak, dziennikarz tvn24.pl, który o tym zakupie respiratorów pisze od kilku miesięcy.
- Stawiamy tezę, że decyzja o interesach z handlarzem bronią zapadła na poziomie premiera - dodaje Michał Szczerba.
Wicepremier Kaczyński w swoim oświadczeniu stwierdził, że służby, już po wybuchu afery, przebadały sprawę nieudanego zakupu i "nie wykazały po stronie Ministerstwa Zdrowia żadnych przesłanek wskazujących na możliwość nadużyć, działań korupcyjnych lub innych czynów zabronionych".
- Chcemy wiedzieć, kto za tym stoi, bo zawiodły służby, zawiódł premier, zawiodła prokuratura i policja, a premier Kaczyński wychodzi i mówi, że wszystko jest w porządku. Otóż nie jest w porządku. Dlatego kładziemy na stół projekt komisji śledczej - mówi Dariusz Joński.
Do państwowej kasy wciąż nie wróciło około 70 milionów złotych.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24