Naukowcy z Poznania opracowali test, który ma wykazać, czy ktoś był zakażony koronawirusem SARS-CoV-2. Ruszyły już testy testów. Wśród badanych była reporterka TVN24 Paula Przetakowska i operator Adrian Półrolniczak.
W poznańskim laboratorium powstał pierwszy polski test na odporność na koronawirusa SARS-CoV-2. Wyprodukowanie go zajęło naukowcom półtora miesiąca.
- Osiągnęliśmy pierwszy kamień milowy. To znaczy, udało nam się wyprodukować komponenty testu. Jest to ogromna zasługa całego zespołu - mówi prof. Jakub Rybka, wicedyrektor Centrum Zaawansowanych Technologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza.
Kto był zakażony koronawirusem SARS-CoV-2? Odpowiedź na to pytanie ma dać właśnie test immunologiczny.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
Kwestia przeciwciał
Reporterka TVN24 Paula Przetakowska razem z operatorem kamery Adrianem Półrolniczakiem zakwalifikowali się do grupy pierwszych badanych. Najpierw pobrano od nich krew, z której wyizolowano surowicę. Potem ich próbki poddano testom.
- Wywarzamy sztucznie, w inkubatorze, białko wirusa, izolujemy je, następnie aplikujemy je na płytki testowe i podajemy tam ludzką surowicę. Jeśli w tej surowicy te przeciwciała będą się znajdować, to wtedy przyczepią się do one tego białka - objaśnia działanie testów Tomasz Szymański z Centrum Zaawansowanych Technologii UAM.
Takie badania już niedługo mogą być codziennością, bo to właśnie testom odpornościowym w najbliższych miesiącach mają zostać poddani Polacy. Badanie przesiewowe społeczeństwa zapowiedział w ubiegłym tygodniu rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.
- To są takie same testy, to są testy serologiczne. Udało nam się za pośrednictwem pana dyrektora, pana profesora Marciniaka, wysłać informację do rządu i mamy nadzieję na odpowiedź, która byłaby dla nas zbawieniem, jeżeli chodzi o finansowanie testu - mówi prof. Jakub Rybka.
- Rozwijamy nie tylko biotechnologię, ale także chemię, ale w tej chwili jest czas na biotechnologię i cieszę się, że młoda grupa osób zajęła się tym testem z takim sukcesem - skomentował prof. Bronisław Marciniak, dyrektor Centrum Zaawansowanych Technologii UAM.
Długie godziny pracy
Na razie wszystko, co jest związane z testem, odbywa się manualnie, co dla diagnostów oznacza długie godziny pracy.
- W dwójkę bylibyśmy w stanie czterysta prób przetestować w jednym dniu - mówi Julia Semba. - Dziś akurat (testujemy - przyp. red.) trzydzieści, ale mamy też kilka powtórzeń, ponieważ są to pierwsze testy i chcemy mieć pewność, że otrzymane wyniki są poprawne - dodaje.
Automatyzacja części badań pozwoliłaby na otrzymanie wyniku już po kilkudziesięciu minutach.
W grupie pierwszych badanych wszystkie testy pokazały wynik negatywny. Oznacza to, że wszystkie przebadane osoby nie są odporne na koronawirusa.
- Im więcej pozytywnych osób będzie w populacji, którzy bezobjawowo to przeszli, tym lepiej, bo wytwarzamy wtedy odporność populacyjną - komentuje Tomasz Szymański.
Testy dla mas
Niedługo nowym testom zostaną też poddani pracownicy dwóch wielkopolskich szpitali i grupa Ślązaków.
- Chcielibyśmy przekazać go zasadniczo do szpitali, żebyśmy faktycznie mogli zacząć badać tych ludzi z pierwszej linii frontu tak, jak mówiliśmy poprzednim razem. Na chwilę obecną współpracujemy ze szpitalem jednoimiennym w Wolicy pod Kaliszem, również z laboratorium diagnostycznym w Bytomiu i ze średzkim Szpitalem Serca Jezusowego w Wielkopolsce - mówi prof. Jakub Rybka.
Jak przekonują naukowcy, ten sam test może zostać wykorzystany w badaniach nad szczepionką.
Autor: Paula Przetakowska / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24