Tragedia w szkole w Chełmie. Podczas zajęć w świetlicy 9-letnia dziewczynka zadławiła się cukierkiem. Mimo prób udzielenia pomocy, dziewczynka zmarła. Prokuratura zaczęła śledztwo, a ratownicy medyczni przypominają, co dokładnie robić, żeby skutecznie w takiej sytuacji pomóc.
Spokojnym na co dzień Chełmem wstrząsnęła informacja o tragedii, jaka rozegrała się w środę przed południem w budynku jednej ze szkół. W Lubelskiem trwają ferie zimowe, ale zajęcia opiekuńcze odbywają się.
- Wczoraj (w środę - przyp. red.) przed południem dyżurny komendy miejskiej policji w Chełmie otrzymał zgłoszenie o nieszczęśliwym zdarzeniu, do którego doszło na terenie jednej ze szkół specjalnych w Chełmie. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że 9-letnia dziewczynka, przebywając na zajęciach, w pewnej chwili wzięła do buzi cukierek, którym zaczęła się dławić - informuje nadkom. Ewa Czyż z Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.
Cukierek wpadł dziecku do dróg oddechowych. Niestety, dziewczynka udusiła się. Policja i prokuratura przesłuchały już świadków i uczestników zdarzenia.
- Mówimy tutaj przede wszystkim o personelu, który był obecny przy tym zdarzeniu. Trzeba wskazać, że podjęta została próba uratowania życia dziecka, jednak, niestety, nie udało się. Będziemy też wyjaśniać, czy tam miało miejsce jakieś zaniedbanie dotyczące ewentualnego braku w personelu - przekazuje Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
ZOBACZ TEŻ: Chłopiec tracił oddech, matka była przerażona. Telefoniczny instruktaż i dramatyczna walka o życie
Dzieci będące świadkami wypadku zostały objęte opieką psychologa. "Jako szkoła jesteśmy zszokowani i głęboko poruszeni tym wydarzeniem. Będziemy współpracować z odpowiednimi służbami, aby dokładnie zbadać okoliczności tego zdarzenia" - czytamy w komunikacie szkoły.
Co robić, gdy dziecko się zakrztusi?
Ponieważ taka nagła sytuacja z dzieckiem może przydarzyć się każdemu, a liczą się sekundy, przypominamy, co robić. - Jedną rękę zamykamy w pięść, tak, żeby kciuk wchodził nam pod łuk żebrowy, a drugą ręką, płaską, obejmujemy tę rękę zamkniętą i w ten sposób dopychamy intensywnie pięć razy w stronę przepony - wskazuje Marcin Borkowski, ratownik medyczny.
Przepona naciska na płuca, płuca wytwarzają nadciśnienie i jest szansa, że ciało obce wyleci z dróg oddechowych. Kiedy chwyt nie pomaga, trzeba złożyć dłoń w łódkę i zacząć uderzać dziecko w plecy między łopatkami.
Czy najpierw uderzamy w plecy, czy najpierw wykonujemy tak zwany chwyt Heimlicha - to tak naprawdę wszystko jedno. - To jest obojętne. Kolejność jest obojętna, bo to ma za zadanie nacisk wykonać - podkreśla Marcin Borkowski.
Kiedy to nie pomaga, trzeba rozpocząć resuscytację i należy wezwać pogotowie. W szkole po pogotowie zadzwonili, ale nie wiadomo, jak wcześniej prowadzona była akcja ratownicza. Na zlecenie prokuratury lekarze przeprowadzili sekcję zwłok. Wyniki jeszcze nie są znane.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN