Czteroletnia Liza zginęła w rosyjskim ataku w Winnicy. Dziewczyna wracała z mamą od logopedy, kiedy rakiety uderzyły w centrum miasta. Wcześniej radosną i uśmiechniętą dziewczynkę nagrała mama. Film obiegł cały świat.
Irina i jej córka Liza w czwartek rano wracały z zajęć logopedycznych. Kobieta na nagraniu uwieczniła spacer. Dwie godziny później matka z czterolatką były już w centrum Winnicy zaatakowanej przez Rosjan. Liza zginęła na miejscu. Jej mama w ciężkim stanie trafiła do szpitala.
- Stan zdrowia Iriny jest stabilny, ale ciężki. Lekarze mówią, że decydujące będą najbliższe dni. Ręce i nogi ma całe, ale ma problem z organami wewnętrznymi i tu lekarze walczą o jej ustabilizowanie - mówi Ksenia z Ukraińskiej Fundacji "Syndrom Downa".
Kobieta jednocześnie przekazała, że Irina była przytomna, kiedy z miejsca ataku zabierała ją karetka, ale na początku nie miała świadomości, co stało się z jej córką.
- Jeszcze dziś rano lekarze jej o tym nie mówili i rekomendowali rodzinie, by nie mówić o Lizie. Ale potem Irina sama przypomniała sobie tamten moment, jak wyciągała ręce do Lizy i sama uświadomiła sobie, że Lizy już nie ma. Potem wpadła w histerię. Teraz przebywa w szpitalu ze swoją mamą - dodaje Ksenia.
Irina działa na rzecz dzieci z zespołem Downa
Irina to znana w Ukrainie blogerka, aktywnie działająca na rzecz organizacji charytatywnej "Syndrom Downa".
Ksenia to znajoma Iriny z fundacji. - Nasze dzieci są w tym samym wieku. Byłyśmy w jednej grupie i tam się poznałyśmy - wspomina kobieta.
W rozmowie z nami Ksenia podkreśliła, jak wielki wpływ Irina i jej córka miały na walkę o poprawę losu dzieci z zespołem Downa w Ukrainie.
- Irina kochała życie, do tej pory była bardzo pozytywna i uśmiechnięta. Dużo pracy wkładała w rozwój córki. Zresztą Liza bardzo się wyróżniała się na tle innych dzieci w swojej grupie. Było widać, że szybciej się rozwija - opowiada koleżanka Iriny.
Irina w sieci zamieszczała nagrania i porady. Wspierała też inne matki w wychowywaniu dzieci z zespołem Downa. Nawet w czasie wojny starała się zapewniać małej Lizie ciągły rozwój i możliwie normalne dzieciństwo.
- To wielka tragedia dla każdego z nas, dla każdego z rodziców. Wszyscy znali Lizę, więc serce nam pęka. Staramy się pomóc, dlatego zbieramy pieniądze dla Iriny i jej rodziny - mówi Ksenia.
Rosjanie wciąż atakują obiekty cywilne
"Mała psotna dziewczynka zdołała wtedy pomalować farbami nie tylko siebie, swoją sukienkę, ale także wszystkie inne dzieci, mnie, operatorów i reżysera w zaledwie pół godziny. Płaczę z jej bliskimi" - napisała Ołena Zełeńska.
Winnica leży na zachód od Kijowa. W zaatakowanym mieście do czwartku toczyło się w miarę normalne życie. Celem rosyjskiego ataku w Winnicy były obiekty cywilne.
W Mikołajowie w piątek doszło do co najmniej 10 ataków. Tam też Rosjanie uderzyli w miejsca, gdzie przebywali wyłącznie cywile. Rakiety trafiły między innymi w dwie uczelnie wyższe.
- Wszystkim wydano rozkaz zejścia do schronu. Ludzie szybko zeszli, a potem pierwszy, drugi i trzeci wybuch - relacjonuje jeden z mieszkańców.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN