Brawurowa akcja ratunkowa w Himalajach. Dwaj Polacy - Adam Bielecki i Mariusz Hatala - wraz z sześcioma Szerpami uratowali poszukiwanego od trzech dni wspinacza z Indii. Anurag Maloo teraz walczy o życie, został wyciągnięty ze szczeliny na wysokości ponad 8 tysięcy metrów.
Adam Bielecki i Mariusz Hatala ryzykowali życiem, by cudze życie uratować. "Cud pod Annapurną" - tak zagraniczne media piszą o brawurowej akcji ratunkowej z udziałem Polaków. Uratowali oni życie, którego praktycznie nie miało prawa już tam być. - Zjechali do szczeliny. Wydobyli go i kolejny, można powiedzieć cud czy fart, że była na tyle jeszcze dobra pogoda, że helikopter mógł podjąć poszkodowanego i przewieźć go - mówi Paweł Michalski, himalaista.
To była szansa jedna na milion - ocenił akcję ratunkową jeden z najbardziej znanych na świecie zdobywca wszystkich ośmiotysięczników - Mingma Sherpa.
Bielecki i Hatala z sześcioma Szerpami ruszyli na ratunek innemu zaginionemu indyjskiemu himalaiście. "Myślałem, że szukam ciała w tej szczelinie na głębokości 50 metrów. Zorientowałem się, że jednak żyje" - przekazał w mediach społecznościowych Adam Bielecki, kiedy już bezpiecznie wrócił do bazy.
Trzy dni wcześniej 34-letni Anurag Maloo pośliznął się i wpadł w głęboką szczelinę. Spędził w niej trzy dni. Jest w krytycznym stanie, ale żyje. - Znalazłem Anuraga i - ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, niedowierzaniu, przy olbrzymiej radości i ekscytacji - okazało się, że Anurag ma funkcje życiowe, oddycha i jego źrenice reagują na światło. Nawet się wtedy poruszył. Wydawało mi się, że jęknął parę razy - opowiada Adam Bielecki w rozmowie z RMF FM.
Wyjątkowo trudna akcja
Polacy najpierw ze śmigłowca zlokalizowali miejsce wypadku. Bielecki zjechał na linie - ponad 160 metrów - prosto do szczeliny. Hatala został na powierzchni, by przygotować system do wyciągania. Annapurna uchodzi za jeden z najniebezpieczniejszych ośmiotysięczników. - W tych szczelinach jednak jest bardzo dużo takich mostków śnieżnych, mostów lodowych, sopli, które wiszą. Te sople czasami ważą po 50, 70, 100 kilogramów i one w wyniku naszej eksploracji, czyli ingerencji w tę szczelinę, gdzie operujemy liną, operujemy sprzętem - mogą się urwać i spaść - wyjaśnia Jarosław Botor, himalaista.
- W szczelinie, im niżej zjeżdżamy, spadamy, z każdym metrem jest coraz zimniej, więc temperatura w samej szczelinie, a gdzieś tam jeszcze bardzo nisko, jest bardzo niska - dodaje Paweł Michalski, himalaista.
Przeżycie w takich warunkach jest wręcz niemożliwe. - Operowanie liną i sprzętem na takich dużych głębokościach jest bardzo złożone, skomplikowane. No i tym bardziej szacunek dla tych ludzi, którym się udało po prostu w ogóle tam zjechać, dotrzeć do niego, znaleźć go i jakby wyciągnąć do góry - mówi Jarosław Botor.
- Ciepło myślę o bracie i myślę, że dla niego to jest duża satysfakcja i takie poczucie dobrze spełnionego obowiązku - uważa Agnieszka Bielecka, siostra Adama Bieleckiego.
Sztuka pomocy
Adam Bielecki nie pierwszy raz ruszył komuś na ratunek. W 2018 roku - wspólnie z Denisem Urubką, Jarosławem Botorem i Piotrem Tomalą - Bielecki przerwał zimową wyprawę na K2, by wziąć udział w akcji ratowniczej na Nanga Parbat. Za swój wyczyn członkowie ekipy ratunkowej zostali odznaczeni Legią Honorową, najwyższym francuskim odznaczeniem państwowym.
Autor: Marta Balukiewicz / Źródło: Fakty po południu TVN24