Koniec z PKS-em w Częstochowie. Nie będzie kierowców, nie będzie kursów. Na mieszkańców miasta i okolic padł blady strach, bo niektórzy zostaną zupełnie bez transportu. Rok temu rząd ogłosił, że daje PKS-om drugie życie, ale w Częstochowie to się nie sprawdziło.
Częstochowski PKS dla wielu to nie zwykły przewoźnik, ale to połączenie z cywilizacją, które za kilka dni może zostać zerwane.
- Jak tego autobusu braknie, to ja muszę się zwolnić po 22 latach pracy - mówi pani Katarzyna.
Ostatniego dnia czerwca likwidowany częstochowski PKS, który od dawna drastycznie ograniczał liczbę połączeń, zwolni z pracy kierowców. Kierowcy będą mieli trzymiesięczne wypowiedzenie.
- Przykre jest to, że tyle lat człowiek przejeździł, służył tu ludziom, no i tak żeśmy zostali potraktowani - mówi Czesław Jakubowski, kierowca PKS Częstochowa.
Likwidator zaproponował pracownikom założenie firm i pożyczenie autobusów. Kierowcy mówią, że nie mogą się na to zgodzić
- Jest taka bieda po prostu bez tego PKS-u, że to jest tragedia. Ludzie starsi na wsiach są teraz uwięzieni w domach, do lekarzy się nie mają jak dostać. Po prostu stali się więźniami - mówi o całej sytuacji pani Magdalena.
Bez autobusu, pociągu nie wydostaną się ze wsi. Prywatni przewoźnicy jeżdżą tylko na opłacalnych dla nich trasach.
"Ja się wstydzę"
Niemal rok temu weszła w życie tak zwana "ustawa autobusowa". Rząd zaproponował samorządom dotacje na odtworzenie połączeń.
- Połączenia autobusowe, to jest głównie PKS, zostały zredukowane o połowę. Przywrócimy to - zapowiadał 23 lutego 2019 roku Jarosław Kaczyński.
- Zdecydowaliśmy się na uruchomienie tras, mimo że do nich musieliśmy dopłacać - mówi o rządowym programie Henryk Kiepura, starosta sąsiadującego z Częstochową powiatu kłobuckiego. - Co się dzieje z częstochowskim PKS-em? Aż nie chce się wierzyć, że przez trzy, cztery lata można doprowadzić do takiej sytuacji - dodaje.
- (Sytuacja w Częstochowie - przyp. red.) to najlepszy dowód na to, że system nie działa, bo nie można powiedzieć, że to zły prywaciarz zamyka biznes, ani że zły samorząd Platformy Obywatelskiej, tylko to jest PKS, nad którym rząd ma kontrolę - komentuje Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
W czasie pandemii, która uderza także w PKS-y, rząd zwiększył dopłatę do trzech złotych za kilometr, ale jak podaje Ministerstwo Infrastruktury - w 2020 roku o dofinansowanie przejazdów wpłynęły jedynie 253 wnioski. Wykorzystano 60 milionów z 800 do wzięcia. Część samorządów narzeka na warunki umów i to, że w rządowym programie brakuje długofalowego myślenia.
Do pracy czy sklepu wciąż nie mają czym dojechać miliony ludzi.
- Namawiałem pasażerów, żeby głosowali na PiS. W tej chwili ludzie starsi zaczepiają "panie, głosowałem na PiS, czym mamy jeździć?. Zabierają nam kursy". Ja się wstydzę - mówi Andrzej Niepsój, kierowca PKS Częstochowa.
W Częstochowie PKS-owi zorganizowano symboliczny pogrzeb. Za kilka dni okaże się, czy to tylko happening.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24