Oficjalna data wyborów prezydenckich jeszcze nie została ogłoszona. Nieformalnie jednak jest polityczne porozumienie i zielone światło dla przeprowadzenia wyborów 28 czerwca.
Nowa data wyborów prezydenckich nadal nie została ogłoszona. Dlatego wciąż pojawia się pytanie o możliwy termin głosowania.
Politycy partii rządzącej wskazują, że odpowiedzialność za zwlekanie z ogłoszeniem daty wyborów ponosi opozycja.
- Gdyby prace w Senacie nie były przeciągane przez opozycję, która ma większość w Senacie, to przypuszczam, że znalibyśmy już oficjalny termin wyborów - twierdzi senator Jan Maria Jackowski (Prawo i Sprawiedliwość)
Przeciwnego zdania jest senator Koalicji Obywatelskiej Bogdan Klich. - Musieliśmy nadrobić te zaległości, które wyszły z Sejmu, bo przecież Sejm potraktował tę ustawę z buta, z kopa - mówi parlamentarzysta.
Brak publikacji uchwały PKW
Termin wyborów byłby już pewnie znany, gdyby rząd opublikował uchwałę Państwowej Komisji Wyborczej o tym, że w wyborach prezydenckich zarządzonych na 10 maja brak było możliwości głosowania na kandydatów.
Dopiero publikacja uchwały PKW otwiera drogę do wyznaczenia nowej daty wyborów przez marszałek Sejmu. Jednak rząd od trzech tygodni nie opublikował dokumentu w Dzienniku Ustaw.
Politycy z Koalicji Obywatelskiej zapowiadają złożenie zawiadomienia do prokuratury w tej sprawie. - Złożymy zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera Morawieckiego, który podobnie jak w sprawie wyroku Trybunału Konstytucyjnego nie publikuje uchwały PKW - zapowiedział poseł Cezary Tomczyk (Koalicja Obywatelska, Platforma Obywatelska).
Oficjalnie rząd zapewnia, że brak publikacji uchwały PKW o nieważności wyborów wynika z tego, że dokumentem zajmują się rządowi prawnicy. Jednak pojawiają się nieoficjalne głosy, że rząd nie publikuje uchwały PKW, by cały czas mieć otwartą furtkę w sprawie daty wyborów.
- Wydawało się, że już w tej sprawie mamy pełen konsensus polityczny - wskazuje Andrzej Dera, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta.
"Ludzie czekają na wybory"
12 maja Sejm uchwalił nową ustawę dotyczącą tegorocznych wyborów prezydenckich. Teraz zajmuje się nią Senat.
Opozycja obawiała się, że jeśli przyjmie ją szybko, wówczas politycy Prawa i Sprawiedliwości zastosują fortel i marszałek Sejmu ogłosi wybory 21 czerwca. Ta data byłaby niekorzystna dla Rafała Trzaskowskiego, który jest nowym kandydatem na prezydenta Koalicji Obywatelskiej.
Z kolei dwoje wicemarszałków Senatu z Lewicy i PSL-u chciało, by wybory mogły się odbyć dopiero w sierpniu, po zakończeniu kadencji Andrzeja Dudy.
Jednak pojawiła się informacja o nieformalnym politycznym porozumieniu, by wybory prezydenckie odbyły się 28 czerwca. - Ludzie czekają na wybory. Czas się zmierzyć, czas tę sprawę zakończyć - podkreśla poseł Cezary Tomczyk (Koalicja Obywatelska, Platforma Obywatelska).
- Te wybory powinny być jak najszybciej przeprowadzone - dodaje poseł Zbigniew Girzyński (Prawo i Sprawiedliwość)
Liczy się czas
Według nieoficjalnych informacji nową ustawę dotyczącą tegorocznych wyborów prezydenckich Senat ma przyjąć w poniedziałek lub we wtorek.
Najbardziej zainteresowanym, by data wyborów została ogłoszona jak najszybciej, jest Rafał Trzaskowski. Kandydat na prezydenta Koalicji Obywatelskiej jest jedynym, który dołączył do wyścigu o Pałac Prezydencki, a zatem jedynym, który musi zebrać 100 tysięcy podpisów poparcia.
- Ta energia jest taka, że mamy żadnych wątpliwości, że niezależnie czy będą to dwa, czy cztery dni - te podpisy zbierzemy - podkreśla posłanka Katarzyna Lubnauer (Koalicja Obywatelska, Nowoczesna).
Rafał Trzaskowski może ruszyć ze zbiórką podpisów dopiero, gdy data wyborów będzie oficjalnie ogłoszona.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24