Bez prądu, bez wody, w schronie i w strachu - tak wyglądała wojna oczami Walerii. Ukraince udało się uciec przed tym koszmarem do Polski. Swoją podróż udokumentowała. Także Daryna pokazała, jak piękna młodość zmieniła się w horror. Obie Ukrainki pochodzą z Czernihowa.
Daryna Trypiadko z Czernichowa dzień przed wybuchem wojny obchodziła urodziny - 24 godziny później, po pożegnaniu się z rodzicami, uciekała do Polski.
- Jechaliśmy tak przez 40 godzin i cały czas myślałam, że umrę, bo nikt nie wiedział, co się dzieje, co będzie dalej, bo zaczęli bombardować wszystkie miasta - wspomina Daryna.
Gdy Daryna próbowała wydostać się z Ukrainy, Waleria, też z Czernihowa, razem z bliskimi przygotowywała w swoim domu schron. Wszystko pokazywała światu w mediach społecznościowych.
- Jestem fotografką i czułam, że wszystko muszę nagrywać i robić jak najwięcej zdjęć, by pokazać światu, co Rosjanie robią z Ukrainą. Potraktowałam to jako swoją misję - wyjaśnia Waleria Szaszenok.
To, jak się żyje w schronie bez prądu i bieżącej wody, co się w nim je i jak to ugotować, Waleria pokazywała na Instagramie i TikToku. Waleria pokazała milionom ludzi, co rosyjskie wojska zrobiły z jej miastem - zbombardowane szpital i kino, któremu udało się przetrwać II wojnę światową.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że naprawdę tego wszystkiego doświadczyłam, że to widziałam i czułam: jak trząsł się mój dom od bombardowań, jak musiałam zbiegać do schronu i zastanawiałam się, czy tym razem nie uderzy w nas - opowiada Waleria.
Podróż do Polski
Waleria nie uciekła w pierwszych dniach wojny, bo - tak jak wiele innych osób - wierzyła, że zaraz to się skończy. Udało jej się uciec po 17 dniach wojny. Do samochodu wzięli ją zupełnie obcy ludzie.
- Do Kijowa próbowało się przedostać mnóstwo samochodów. Wszystkimi możliwymi drogami, przez pola, lasy, byle uciec - wspomina Ukrainka.
Podróż do Kijowa zajęła jej 7 godzin, potem kolejnych 12 godzin do Lwowa, gdzie tłumy innych osób również próbowały wydostać się z kraju. Waleria pokazywała ścisk w pociągach, smutek na twarzach pasażerów i dzieci leżące na podłodze. Ona sama próbowała zachować optymizm.
Waleria do Warszawy podróżowała 70 godzin. Z dworca odebrała ją Daryna. Ukrainki są razem i martwią się o rodziców, którzy zostali w kraju, a z którymi chciałyby się zamienić miejscami.
Autor: Magda Łucyan / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24