W środę rząd odnotował 794 zgony z powodu COVID-19 w Polsce. Ponadto z danych Rejestru Stanu Cywilnego wynika, że w 2021 roku w Polsce zmarło ponad pół miliona osób. W tym roku spadła także liczba wykonanych przeszczepów nerek czy wątroby w porównaniu z poprzednimi latami. Zdaniem lekarzy negatywny wpływ pandemii na zdrowie publiczne będzie widoczny jeszcze przez długie lata, nawet jeśli pandemia miałaby się wkrótce skończyć.
Tak złych statystyk nie było od II wojny światowej. W tym roku zmarło już ponad pół miliona Polaków. Dane jeszcze się pogorszą, bo tylko w środę Ministerstwo Zdrowia odnotowało 794 zgony z powodu COVID-19. To najgorszy taki raport od początku czwartej fali epidemii w Polsce.
- W tej fali zdecydowanie ten przebieg (choroby - przyp.red.) jest gorszy, ostrzejszy, a śmiertelność jest o wiele wyższa - ocenia dr Paweł Panieński z Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala MSWiA w Poznaniu.
Jest gorzej niż w 2020 roku, w którym zmarło 486 tysięcy Polaków - wnika z danych Rejestru Stanu Cywilnego. Główny Urząd Statystyczny swoje dane publikuje z opóźnieniem. Rzecznik prasowy prezesa GUS Karolina Banaszek wyjaśnia, że w październiku liczba zgonów wzrosła o 14 procent rok do roku.
Przez wszystkie poprzednie dekady od czasów II wojny światowej umierało w Polsce około 400 tysięcy ludzi rocznie. W tym roku już umarło o sto tysięcy więcej. Nie tylko z powodu COVID-19, ale też na inne choroby - między innymi z powodu niewydolnego systemu ochrony zdrowia.
Coraz mniej przeszczepów
Przeszczepy wątroby załamały się już w zeszłym roku. W tym roku jest równie źle. Mazowiecki koordynator do spraw transplantacji Krzysztof Zając przyznaje, że każdego miesiąca umierają ludzie czekający w kolejce na przeszczep.
- Trudno jest mi przytoczyć, jaka to jest liczba ogólnokrajowa, natomiast nam się te zgony na liście zdarzają, co w zasadzie w latach przedpandemicznych nie miało miejsca, bo zawsze się ten narząd znajdowało w Polsce, który można było choremu przeszczepić - zaznacza Krzysztof Zając.
Jeszcze gorzej jest z przeszczepami nerek. Umierają też chorzy na raka, którzy nie doczekali się leczenia. Według profesora Andrzeja Fala ten dług zdrowotny będziemy odrabiać co najmniej 10 lat.
- Jeżeli uda się, to tylko przez dekadę, bo zdrowie publiczne, stan zdrowia społecznego, liczymy raczej pokoleniowo. W związku z powyższym to, co dzisiaj robimy, najczęściej przyniesie jasny efekt za kilka do kilkunastu lat - wyjaśnia prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego prof. Andrzej Fal.
To oznacza, że nawet gdyby pandemia skończyła się dziś, to ludzie i tak z jej powodu na inne choroby umieraliby jeszcze w kolejnych latach. Eksperci podkreślają, że nie musiało tak być.
- Porównując Polskę z innymi krajami naszego regionu, trzeba sobie powiedzieć, że praktycznie wszystkim udało się nieco lepiej przejść przez pandemię. Polska jest w tych zgonach nadmiarowych na drugim miejscu, o ile dobrze pamiętam, więc mamy tu niechlubne liderowanie, co oznacza, że najgorzej poradziliśmy sobie z pandemią - podkreśla dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw pandemii COVID-19.
Chodzi przede wszystkim o niewystarczające działania prewencyjne rządu. W efekcie mamy niską liczbę zaszczepionych i ogromny odsetek zakażonych, którzy sparaliżowali system ochrony zdrowia.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24