Blisko dwa tysiące osób trafiło w ręce policji w związku z antyrządowymi protestami w Turcji. Wśród zatrzymanych są dziennikarze. Jeden z korespondentów BBC został oskarżony o "stanowienie zagrożenia dla porządku publicznego". Mark Lowen został deportowany do Wielkiej Brytanii. Władze uderzają też w lokalne media. Czterech nadawców za relacjonowanie protestów zostało ukaranych grzywnami.
Był w samym sercu wydarzeń i relacjonował największe od ponad dekady antyrządowe protesty, które ponad tydzień temu wybuchły w Turcji po aresztowaniu opozycyjnego burmistrza Stambułu. Nie spodobało się to tureckim władzom. Korespondent BBC Mark Lowen został zatrzymany przez tamtejsze służby.
"Mark jest bardzo doświadczonym korespondentem. Ma ogromną wiedzę na temat Turcji. Żaden dziennikarz nie powinien być traktowany w ten sposób za wykonywanie swojej pracy. Nadal będziemy bezstronnie i rzetelnie relacjonować wydarzenia w Turcji" - skomentowała Deborah Turness, dyrektor generalna BBC News.
ZOBACZ TEŻ: Wybuch paniki w czasie protestu
Według BBC dziennikarz został zatrzymany w hotelu w Stambule. Przez 17 godzin miał być przetrzymywany przez tureckie służby. W czwartek rano reporter otrzymał pisemne zawiadomienie o tym, że zostanie deportowany za "stanowienie zagrożenia dla porządku publicznego".
"Bycie zatrzymanym i deportowanym z kraju, w którym kiedyś mieszkałem przez 5 lat i który darzę ogromną sympatią, jest niezwykle przygnębiające. Wolność prasy i bezstronne relacjonowanie są podstawą każdej demokracji" - oświadczył Mark Lowen.
Kary za relacjonowanie protestów
Nie od dziś wiadomo, że Turcja tłumi wolność słowa i wszelkie przejawy niechęci wobec prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana, który u władzy jest od ponad 20 lat. Turecka telewizja publiczna unika mówienia o antyrządowych protestach, podczas których zatrzymano około dwóch tysięcy osób, w tym dziennikarzy.
- Ci, którzy terroryzują nasze ulice i chcą zmienić nasz kraj w miejsce przepełnione chaosem, nie mają dokąd pójść. Droga, którą wybrali, to ślepa uliczka - podkreśla prezydent Turcji.
Wszystkie media znajdują się pod lupą rządu. Kiedy wybuchły protesty, władze ograniczyły dostęp do mediów społecznościowych. Na platformie X należącej do Elona Muska zawieszonych zostało kilkaset kont, które zdaniem tureckich władz zamieszczały treści podżegające do nienawiści.
Według Politico większość kont należała do aktywistów, którzy informowali o protestach. Około 90 procent tureckich mediów znajduje się pod kontrolą rządu. Czterech nadawców przychylnych opozycji zostało ukaranych grzywnami za relacjonowanie wielotysięcznych protestów.
- Jesteśmy karani za relacjonowanie, za dawanie głosu ludziom na ulicach, za transmitowanie protestów. To nie ma sensu. Jesteśmy karani za to, że wykonujemy swoją pracę - komentuje Ozgur Cakmakci, redaktor naczelny stacji SZC TV.
Stacja SCZ TV otrzymała dziesięciodniowy zakaz nadawania, przy czym Turecka Rada Najwyższa ds. Radia i Telewizji ostrzegła, że nadawcy odebrana może zostać koncesja.
- Nie mogę sobie wyobrazić, by w jakiejkolwiek zachodniej demokracji doszło do zamknięcia kanału telewizyjnego na dziesięć dni za samo relacjonowanie protestów. Dziennikarzom zarzucono stronniczość. To niedopuszczalne - ocenia Ragip Stylu z Middle East Eye.
Indeks wolności prasy - Turcja na 158. miejscu
Ekrem Imamoglu, uznawany za głównego rywala prezydenta, został aresztowany pod zarzutem korupcji, do czego się nie przyznaje. Zwolennicy burmistrza Stambułu i opozycja twierdzą, że jego zatrzymanie ma podłoże polityczne. Rząd regularnie temu zaprzecza, zapewniając, że sądy są niezależne.
- Naszym największym życzeniem, zwłaszcza w kontekście naszych europejskich przyjaciół, jest podejście do tej kwestii ze zdrowym rozsądkiem i z szacunkiem dla prawa, jakie obowiązuje w naszym kraju - podkreśla minister sprawiedliwości Turcji Yılmaz Tunc.
- Wszyscy wiemy, jak zmieniały się losy Turcji w ciągu ostatnich 75 lat, ale systematyczny charakter prześladowań opozycji i przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego, ataki na wolność słowa i zgromadzeń, aresztowanie i zatrzymanie burmistrza Stambułu stanowią naruszenia, które z perspektywy konkretnej idei państwa tureckiego i jego związku z Europą są godne pożałowania - uważa Emmanuel Macron, prezydent Francji.
W zeszłorocznym indeksie wolności prasy, przygotowanym przez Reporterów Bez Granic, Turcja uplasowała się na 158. miejscu. Niska pozycja w rankingu była wynikiem stosowania cenzury tamże i więzienia dziennikarzy.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/TOLGA BOZOGLU