Uczy w warszawskiej podstawówce. Za połowę pensji wynajmuje pokój. Co miesiąc odkłada parę groszy, ale nie na wakacje - na dentystę. Jak wygląda życie nauczycielki w Polsce?
Lekcja o takich, co tęsknią za hałasem i o takich, którzy żywią się pasją. - Kiedy przychodzę do domu, śmieję się do koleżanek, że czasami mi tego brakuje - mówi Andżelika Weber, nauczycielka w szkole podstawowej nr 103 w Warszawie.
- Przypominam sobie o 15 czy o 16, kiedy uzupełnię dziennik internetowy, że powinnam coś zjeść - mówi Urszula Morawska, nauczycielka w szkole podstawowej nr 9 w Białymstoku.
Polonistka z warszawskiej podstawówki, Andżelika Weber, lekcje miała od godz. 7:15 do prawie 15. Choć ona czasu swoim uczniom nie wydziela w godzinach. - Przychodzą i czasami potrzebują się wygadać komuś - mówi.
Niskie płace
A czasem - przychodzą zadać pytanie, bo liczyć już potrafią, a dziwią się widowiskowo, gdy dowiedzą się, ile zarabia ich nauczycielka.
- Otwierają oczy najpierw, mówią: "no nie, to bardzo mało, ja bym nie wyżył" - opowiada o zdziwieniu dwunastolatków pani Andżelika, która musi za dwa tysiące dwieście złotych przeżyć. Połowę wydaje na czynsz za pokój w trzypokojowym mieszkaniu.
- Nie tylko ja, ale i koleżanki bardzo wiele rzeczy kupujemy na wyprzedażach - mówi pani Andżelika.
Ważna jest misja
Na wizytę u dentysty odkłada, na dalsze wakacje nie uzbiera. Choć jest polonistką, o wyjściu do teatru może tylko pomarzyć.
- Wiem jaką popularnością cieszą się pożyczki nasze zakładowe, z funduszu socjalnego - dodaje pani Urszula Morawska, która po dwudziestu pięciu latach pracy zarabia trzy tysiące złotych.
Za darmo prowadzi kółko teatralne, bo uważa, że to ważne, że mimo groszowej wypłaty są w tym zawodzie rzeczy bezcenne. - Dużo zależy od tego, w jaki sposób przedstawimy im szkołę, świat, jakich wartości ich nauczymy - wyjaśnia pani Urszula.
Nauczyciele starają się wytłumaczyć swoim uczniom, że nie wszystko w życiu robi się dla pieniędzy. Choć powoli same przestają w to wierzyć. Pani Andżelika Weber przyznaje, że jeśli dalej byłaby taka sytuacja w szkolnictwie, to odradzałaby swoim uczniom zawód nauczyciela.
I dodaje, że sama już raz zrezygnowała. Poszła pracować do banku - wypłata była większa, ale brakowało - jak mówi - tego, że "uczniowie wychodzą zadowoleni z lekcji".
Teraz i pani Urszula, i pani Andżelika będą strajkować. Bo pasję mają wielką, ale na życie nie wystarczy.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24