Prokuratura umarza śledztwo przeciw operatorowi "Superwizjera", a uzasadnienie brzmi jak wyraz najwyższego uznania dla jego pracy. Przeniknął do środowiska neofaszystów, filmował świętowanie urodzin Hitlera, ale to jego ścigano za faszyzm. Prokuratura zwraca mu honor, bo dzięki niemu zdemaskowano wielbicieli Hitlera.
- Jest to jakieś przywrócenie normalności - tak Piotr Wacowski, współautor reportażu "Polscy neonaziści" dla "Superwizjera" TVN komentuje oczyszczenie go z wszelkich zarzutów. - Stawianie zarzutów propagowania nazizmu osobom, które de facto ujawniły, jak ta rzeczywistość w Polsce wygląda... Czy nie jest to absurdalne? - dodaje.
Lektura decyzji i uzasadnienia prokuratury, która formalnie zamyka śledztwo w sprawie dziennikarza nie pozostawia żadnych wątpliwości. Prokuratorzy ustalili, że dziennikarze "przybyli na miejsce wskazane przez Mateusza S., mając na celu zebrania materiałów do reportażu telewizyjnego, przedstawiającego działalność środowiska neonazistów" i "nie spotkali wcześniej żadnej z obecnych tam osób".
Zaproszenie otrzymali, jak wszyscy inni, drogą internetową od Mateusza S., który sam przyznał, iż był pomysłodawcą i organizatorem 128. urodzin Adolfa Hitlera.
Ustalenia prokuratury
- Propagowanie tego rodzaju ustroju państwa jest karalne w naszym kraju, także interes publiczny, który był powodem do naszych działań, był bardzo czytelny dla wszystkich - ocenia Jarosław Jabrzyk z "Superwizjera" TVN.
Wprost z ustaleń prokuratury wynika, że część ujawnionych dzięki dziennikarzom osób od lat organizowała spotkania, na których niejednokrotnie propagowali nazistowski ustrój państwa, wykonywali nazistowskie pozdrowienia, przedstawiali flagi i zakazane symbole.
- To po prostu byli neonaziści i do niczego przez nikogo nie byli przez kogokolwiek podżegani, organizując te urodziny - podkreśla Jarosław Jabrzyk i dodaje, że "rola naszych dziennikarzy w tym uzasadnieniu jest wprost wskazana, że występowali jako dziennikarze, którzy chcieli zdemaskować przy pomocy prowokacji dziennikarskiej działalność neonazistów, to jak celebrują ważne dla siebie uroczystości".
Słowa PiS a rzeczywistość
I właśnie te ujawnione przez prokuraturę informacje warto zderzyć z tym, co politycy PiS-u mówili o autorach reportażu w listopadzie ubiegłego roku. Wszystko na podstawie zeznań podejrzanego w sprawie Mateusza S. i zdjęcia heilującego Piotra Wacowskiego. Prokuratura potwierdziła, że był to gest wykonany na potrzeby dziennikarskiego śledztwa.
"Wygląda na to, że była to ohydna, odrażająca i dewastującą wizerunek Polski w świecie prowokacja" - pisał w mediach społecznościowych w listopadzie Joachim Brudziński, szef MSWiA.
- Uzyskane przez prokuraturę i inne organy ścigania zaangażowane w tę sprawę zeznania i pewne dowody wskazują na możliwą wersję - ale nie chcę tu przesądzać - sprokurowania tego wydarzenia za pieniądze - mówił w tym samym okresie Zbigniew Ziobro, szef ministerstwa sprawiedliwości i prokurator generalny.
- Chciałabym publicznie zapytać, czy TVN zapłacił za zorganizowanie materiału o obchodach urodzin Hitlera? Czy ludzie nagłośniający ten temat byli świadomi szkód, jakie wyrządzali Polsce i Polakom? - pytała Beata Mazurek, rzeczniczka PiS.
- Te oskarżenia były absurdalne i prokuratura ustaliła to, co było oczywiste - że to była grupa neonazistów, która w ten sposób spędzała czas - mówi Bertold Kittel, reporter "Superwizjera" TVN i współautor reportażu "Polscy neonaziści".
W dokumentach prokuratury ani razu nie pojawia się informacja o tym, że Mateusz S. miał zorganizować imprezę na czyjeś polecenie i otrzymać za to jakiekolwiek wynagrodzenie. W tej sprawie wciąż trwa jeszcze jedno odrębne śledztwo.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24