Od razu po wypadku wojskowego samolotu pod Warszawą, wszystkie MiG-i zostały uziemione. Te myśliwce latają w polskiej armii od 1989 roku. Stale są remontowane i będą służyć jeszcze kolejnych 10 lat. Dotąd nie było żadnego wypadku z ich udziałem.
To pierwszy w historii polskiego lotnictwa wojskowego taki wypadek. Jak dotąd żaden z MiG-ów 29, które od blisko trzydziestu lat latają z biało-czerwoną szachownicą, nie rozbił się w katastrofie. Wielokrotnie modernizowane, dostosowane do standardów NATO myśliwce teraz zostaną w hangarach.
- Podjąłem decyzje o wstrzymaniu w naszej bazie eksploatacji samolotów do momentu przynajmniej wstępnego określenia przez komisje przyczyny - poinformował płk Piotr Iwaszko, dowódca 23 bazy Lotnictwa taktycznego w Mińsku Mazowieckim.
Baza w Mińsku to jedno z dwóch miejsc, w których stacjonują MiG 29. Drugą bazą jest Malbork. Do wczoraj polska armia miała 32 takie myśliwce. Jedno z ich głównych zadań to tak zwane loty w parze dyżurnej, czyli patrolowanie polskiej przestrzeni powietrznej.
Ale MiG-i służą też w zagranicznych misjach m.in. Litwie, strzegąc nieba nad państwami bałtyckimi. - Jest to samolot myśliwski do wykonywania zadań z zakresu obrony powietrznej, czyli typowe działania myśliwskie. Polegające na tym by polecieć w powietrze, przechwycić dany cel. Ewentualnie udzielić pomocy, jeżeli to jest czas pokoju. A na wojnie po prostu zestrzelić - tłumaczy nam kpt. Witold Sokół, były pilot samolotów MiG 29.
Od orlików po F-16
Pierwsze tego typu samoloty pojawiły się w Polsce w 1989 roku. To właśnie na nich szkoliły się i zapewne będą się szkolić kolejne pokolenia lotników. Bo ich resurs, czyli zdolność do użytku, kończy się za 10-12 lat.
Ten wczorajszy, pechowy lot również służył doskonaleniu umiejętności pilotażu, w tym wypadku w warunkach nocnych.
- Piloci szkolacy latają i muszą latać w rożnych warunkach. Właśnie po to, aby się do tych warunków adoptować. Natomiast to dowódca, kierownik lotów, instruktor decyduje o tym kto kto, na jakim poziomie, w jakich warunkach może polecieć - ocenia Tomasz Białoszewski, publicysta lotniczy. Pierwsze loty podwaja się na takich szkoleniowych Orlikach. Później przychodzi czas nieco większe Iskry. A dopiero na końcu przyszli piloci mogą wsiąść do myśliwców. Dotyczy to wszystkich - także tych, którzy latają na myśliwcach F-16.
Przed wypadkiem maszyna była sprawna
Średnio wyszkolenie pilota bojowego trwa około 8-10 lat. - Przychodzi młody człowiek po zdaniu matury do dęblińskiej Szkoły Orląt. Tam jest 5-letni cykl nauki, w którym uczy się teorii i praktyki. I po tej praktyce ma około 180-200 godzin nalotu na samolotach - wskazuje generał brygady Tomasz Drewniak, ekspert fundacji STRATPOINTS i były Inspektor Sił Powietrznych.
Szkolenie to nie tylko latanie. To setki godzin wykładów i ćwiczeń, bo każdy z pilotów musi być przygotowany na sytuacje awaryjne. Fotele wyrzucane to tak zwane katapulty. Te montowane w myśliwcach MiG-29 uznawane są za jedne z najlepszych na świecie.
Ogromna siła wyrzutu nie powoduje u pilotów większych urazów. Co więcej - w fotelach montowane są specjalne systemy łączności. - Ta radiostacja nie uruchamia się nad lądem automatycznie. Tę radiostację musi uruchomić pilot ręcznie - dodaje kpt. Witold Sokół.
Według dowódcy bazy W Mińsku w poniedziałek, jak przed każdym wylotem, samolot był dokładnie sprawdzony i nie wykryto w nim żadnych usterek.
Autor: Dariusz Prosiecki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 3.0)