Plan jest ambitny: 300 tysięcy nowych drzew ma zostać posadzonych podczas akcji "Sadzimy las". Sadzonki można odbierać w całej Polsce, aż do wyczerpania zapasów. Akcję rozpoczął prezydent Andrzej Duda, w nadleśnictwie Rytel zniszczonym dwa lata temu przez "huragan 100-lecia". To właśnie tam harcerze, żołnierze, leśnicy i wolontariusze robią wszystko, żeby ten teren nie pozostał pustynią.
Kilka ruchów szpadlem, sadzonka w otwór korzeniem do dołu, a potem jeszcze tylko delikatnie zasypać. Wśród różnych harcerskich sprawności akurat ta to żadne wyzwanie.
- Pełnimy swoistego rodzaju służbę. Niczego harcerze się nie boją - mówi Przemysław Singer, harcerz z Chojnic. - Przyjdziemy za 50 lat i będziemy mówić: o, tutaj sadziłam las - tłumaczy harcerka z Tucholi Wiktoria Gliniecka.
W leśnictwie Jakubowo, a raczej w tym, co z leśnictwa po wielkiej nawałnicy zostało, ludzie uwijają się jak mrówki. Teren podzielono na kwadraty, tak zwane placówki. W każdej sadzi się 14 drzewek.
- Nasze dzieci na pewno to zobaczą, więc jest warto - mówi Agata Karpanka, harcerka z Tucholi.
#sadziMY
W Rytlu na Pomorzu, który został wyjątkowo dotknięty przez wichurę w sierpniu 2017, wielkie poruszenie. Za szpadel chwycili prezydent Polski z małżonką. Las to wspólna sprawa. Stąd nazwa akcji: #sadziMY. My sadzimy.
- Każdy z nas kiedyś marzył o tym, żeby chociaż jedno swoje drzewko posadzić w życiu - mówi Honorata Galczewska z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu.
W sercu Borów Tucholskich 1300 osób przywraca naturze to, co zabrał żywioł. Wojsko, strażacy, strażnicy graniczni, a przede wszystkim harcerze. W obozie harcerskim w Suszku nawałnica w 2017 roku zabiła dwie druhny. To harcerze pierwsi ruszyli pomagać usuwać skutki kataklizmu. Dziś znów są pierwsi - blisko natury.
- Na pewno jest w tym jakaś symbolika. Bo to coś dla nas znaczy, jest to nasze środowisko, na którym nam zależy - mówi Marianna Piesio, harcerka z Tucholi.
Zniszczony las o powierzchni Warszawy
Tereny po nawałnicy to wciąż pustynia. Lasy Państwowe muszą najpierw zarobić, by coś posadzić. No i potrzeba rąk do pracy.
- Nie jesteśmy w stanie nawet wyprodukować aż tylu sadzonek na raz. Jeśli one mają być naprawdę dobrej jakości - tłumaczy Marek Muchowski z Nadleśnictwa Woziwoda.
Posprzątanie i wywózka wiatrołomów trwała dwa lata. Wichura zniszczyła wszystko w godzinę.
Nawałnica obaliła 20 milionów drzew na powierzchni 80 tysięcy hektarów. To tak jakby wichura zmiotła las na obszarze równym obszarowi Warszawy.
Przez leśniczych nazywana jest "nawałnicą stulecia", bo w prawie stuletniej historii Lasów Państwowych leśnicy nigdy nie przeżyli takiej katastrofy.
- Wszyscy płakaliśmy - mówiła w sierpniu 2018 roku Anna Kukier z Nadleśnictwa Lipusz. Pani Anna nie kryła wtedy łez. 4000 hektarów sześćdziesięcioletniego lasu zostało zniszczonych. Dziś w swoim nadleśnictwie Anna Kukier wszystkim chętnym rozdaje sadzonki drzew. - Za 120 lat moje wnuki zobaczą te drzewa. Tak, jesteśmy większymi optymistami - mówi.
W ramach akcji #sadziMY we wszystkich nadleśnictwach w całej Polsce można za darmo dostać sadzonki drzew i posadzić choćby przed własnym domem. - Mówią: las był, nas nie było. Las będzie, nas nie będzie - mówi jeden z wolontariuszy.
O las zadbać musi człowiek.
Autor: Jan Błaszkowski / Źródło: Fakty TVN