Do sądu w Nowym Jorku trafił akt oskarżenia przeciwko pracownikom stacji RT, znanej wcześniej jako Russia Today. Przekazali oni miliony dolarów na szerzenie w USA prokremlowskiej propagandy. Na platformach internetowych ukazały się dziesiątki antyukraińskich tekstów. Okazuje się, że pisanych za rosyjskie pieniądze. Podobnie jak w Ameryce Rosja może działać na całym świecie.
Rosyjska machina propagandowa używa teraz Amerykanów i amerykańskich firm do szerzenia narracji Kremla - wynika z dokumentów przedstawionych przez Departament Sprawiedliwości.
- Russia Today i jej pracownicy, w tym oskarżeni, za 10 milionów dolarów założyli i kierowali firmą w Tennessee, która publikowała treści korzystne dla rosyjskiego rządu - przekazał Merrick Garland, prokurator generalny Stanów Zjednoczonych.
Amerykańskie media twierdzą, że chodzi o firmę Tenet Media, która publikuje programy prawicowych komentatorów. Wśród nich jest Tim Pool, który w maju przeprowadził wywiad z Donaldem Trumpem.
"Jednym z największych wrogów naszego narodu jest obecnie Ukraina"
- Daliśmy Ukrainie jakieś 200 miliardów dolarów i w żaden sposób na tym nie skorzystaliśmy. Dajemy 200 miliardów dolarów krajowi tysiące mil od nas, który napada na Rosję i stawia nas na skraju trzeciej wojny światowej - mówił w jednym ze swoich programów Tim Pool, amerykański komentator polityczny.
Wątki antyukraińskie w programach Poola pojawiają się w często. Teraz on i inni influencerzy przekonują, że sami stali się ofiarami Rosjan, i że nikt nie wpływał na ich poglądy. Trudno w to uwierzyć, słuchając fragmentu jego innego programu.
- Podkreślam ponownie, jednym z największych wrogów naszego narodu jest obecnie Ukraina. Oni rozszerzają tę wojnę i nie zrozumcie mnie źle. Mamy przestępczą część naszego rządu, który ich naciska i prowadzi, i mówi, co mają robić - komentował Tim Pool.
Amerykanie oskarżyli dwoje pracowników RT oraz objęli kilka osób i instytucji sankcjami.
CZYTAJ TAKŻE: Waszyngton oskarża Rosję o wydanie dziesiątek milionów dolarów na rozsiewanie propagandy w USA
Amerykanie obawiają się ingerencji Chin i Iranu w wybory
Kreml wszystkiemu zaprzecza, a Władimir Putin kpi z Amerykanów i wyboru, przed jakim stoją.
- Już mówiłem, że naszym faworytem był obecny prezydent, pan Biden. Usunięto go z wyścigu, ale powiedział swoim zwolennikom, by poparli panią Harris. My też tak zrobimy, poprzemy ją. A po drugie jej śmiech jest tak ekspresyjny i zaraźliwy, że widać, że u niej wszystko w porządku - mówił prezydent Rosji Władimir Putin.
Warto przypomnieć, że według raportu amerykańskiego wywiadu osiem lat temu, cztery lata temu i teraz Kreml chciał i chce wygranej Donalda Trumpa.
- Te wszystkie czynniki kierowane przez Kreml dążą do zmiany i chęci wpływania na to, jak Amerykanie będą głosować, gdy pójdą urn wyborczych - ocenił John Kirby z Rady Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych.
Biały Dom ostrzega też przed ingerencją Teheranu w wybory. Irańscy hakerzy atakują głównie sztab wyborczy Donalda Trumpa, ale zagrożenie stanowią również działania Chin.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/WILL OLIVER