Władze USA oskarżają konkretnych ludzi. Wskazują też na mechanizmy wpływania na Amerykanów, podważanie zaufania do amerykańskich instytucji, budowanie poczucia, że Zachód chyli się ku upadkowi, natomiast wrogiem jest Ukraina, a nie Rosja. Amerykanie od lat mierzą się z rosyjskimi atakami w postaci dezinformacji. Teraz pokazują, jak zamierzają się bronić.
To nie są domysły, przecieki czy spekulacje. Amerykańskie organy ścigania odkryły i przerwały szeroko zakrojoną kampanię wpływu Kremla na wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Wszystko miało odbywać się na polecenie Putina.
- Amerykanie mają prawo wiedzieć, kiedy obca siła próbuje wykorzystać swobodną wymianę myśli w naszym kraju, by rozpowszechniać własną propagandę - powiedział Merrick Garland, Prokurator Generalny Stanów Zjednoczonych.
Amerykański Departament Sprawiedliwości zajął 32 domeny internetowe używane do rozsiewania dezinformacji. Zarzuty usłyszało dwoje pracowników kanału RT, bardziej znanego pod dawną nazwą Russia Today. Na kolejnych 10 osób nałożono sankcje, między innymi na szefową RT Margaritę Simonjan.
Kim są oskarżeni?
Oskarżeni są znani z imienia i nazwiska - Konstantin Kałasznikow i Jelena Afanasjewa. Mieli pod zmienioną tożsamością płacić amerykańskim influencerom internetowym, by rozpowszechniali prokremlowską narrację.
- Russia Today i jej pracownicy, w tym oskarżeni, wdrożyli niemal dziesięciomilionowy plan finansowania i kierowania firmą ze stanu Tennessee w celu publikowania i rozpowszechniania treści uznanych za korzystne dla rosyjskiego rządu - przekazał Merrick Garland.
Telewizja CNN podała, że opłacaną przez Rosjan firmą miała być Tenet Media, znana z prowadzenia na YouTube i w innych mediach społecznościowych skrajnie prawicowych kanałów i podcastów.
Ich twórcy przedstawiają się jako prawdziwi amerykańscy patrioci, nieustraszony prawicowy głos dążący za wszelką cenę do prawdy. Według prokuratury komentatorzy nie wiedzieli, że otrzymywane przez nich pieniądze pochodziły od rosyjskich władz.
Niemal dwa tysiące nagrań miało tylko na YouTube 16 milionów odtworzeń. Ich twórcy skarżą się w internetowych oświadczeniach, że są ofiarami spisku, a wpływu na ich programy nie miał nikt z zewnątrz.
Nastroje izolacjonistyczne w USA
- Rosja uderza w nuty emocji czy poglądów, które są obecne w Stanach Zjednoczonych. Tam się mówi o tym, że trzeba eksploatować czy zwracać uwagę na to, co jest takim nastrojem izolacjonistycznym w USA. Jeśli Amerykanie słyszą, że lepiej wydawać pieniądze na problemy infrastrukturalne w Stanach Zjednoczonych niż na odległą wojnę, toczącą się na wschodzie Europy, to jest to dla nich przekonujące, bo w takim kierunku idą trochę ich emocje - ocenia doktor Marcin Fatalski, amerykanista z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Zajęte przez amerykańskie organy ścigania domeny internetowe były wcześniej używane przez Rosję do rozsiewania dezinformacji w ramach tak zwanej operacji "Doppelganger", czyli "Sobowtór".
Świat po raz pierwszy usłyszał o niej dwa lata temu. Dwie rosyjskie organizacje na zlecenie Kremla publikowały antyukraińskie i antyliberalne treści na stronach do złudzenia przypominających witryny opiniotwórczych mediów.
- Czy da się temu całkowicie zapobiec? Prawdopodobnie nie, ponieważ oni zawsze znajdą jakiś sposób. Ludzie Kremla zawsze będą chcieli wpływać na to, w jaki sposób głosują Amerykanie - przyznaje John Kirby, rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych.
Amerykańskim organom ścigania pomogło w gromadzeniu dowodów przeciwko Rosji 10 milionów dolarów nagrody za informacje na temat działalności rosyjskich hakerów.
Rosja nie jest jedynym państwem, które chce wpłynąć na przebieg listopadowych wyborów w USA. Wrogie działania mają prowadzić, według amerykańskich władz, również Iran oraz Chiny.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Abaca/Brendan Gutenschwager, BRIAN SPURLOCK/EPA/PAP