Trzy lata więzienia za pomoc w przerwaniu ciąży - tę karę chciała znieść Lewica i większość koalicji rządowej, ale projekt ustawy przepadł w głosowaniu w Sejmie. Obóz rządowy się podzielił. Aktywiści dalej robią swoje.
Dzień po głosowaniu, w którym przepadł projekt o niekaraniu za pomoc w aborcji, one działają dalej. Aktywistki z "aborcyjnym patrolem" były w sobotę w Sopocie. - My robimy swoje, niezależnie od tego, co się dzieje w Sejmie - mówi Justyna Wydrzyńska, członkini Aborcyjnego Dream Teamu.
Wynik głosowania oznacza nie tylko utrzymanie dotychczasowego stanu prawnego - do trzech lat więzienia za pomoc kobiecie w przerwaniu ciąży. Pociąga też za sobą polityczne konsekwencje i pytania o jedność koalicji.
- Nie sądzę, żeby akurat to głosowanie miało cokolwiek w koalicji rządzącej zmienić - ocenił poseł Polski 2050-Trzeciej Droga Michał Gramatyka. Przewodnicząca komisji nadzwyczajnej, która w Sejmie pracuje nad projektami dotyczącymi aborcji, jednak mówi o żalu do ludowców.
- Chciałabym bardzo pogratulować odwagi tym czterem posłankom PSL-u, bo wiem, że nie było im łatwo podjąć taką decyzję, natomiast do końca mieliśmy nadzieję, że przynajmniej część posłów PSL się wstrzyma - skomentowała przewodnicząca komisji nadzwyczajnej do spraw aborcji Dorota Łoboda, posłanka KO.
ZOBACZ TEŻ: Lewica ponownie złoży projekt
W co gra PSL?
Tylko cztery posłanki PSL poparły projekt: Agnieszka Kłopotek, Jolanta Zięba-Gzik, Urszula Pasławska i Magdalena Sroka. 24 posłów i posłanek PSL głosowało przeciw.
W co gra PSL? - W demobilizację tych wyborców, a głównie wyborczyń, które zagłosowały na wszystkie ugrupowania koalicji obecnie rządzącej, dzięki którym wygraliśmy wybory - odpowiedziała Anna Maria Żukowska, posłanka Lewicy i członkini sejmowej komisji nadzwyczajnej do spraw aborcji.
- PSL 15 października szedł w wyborach w koalicji z Polską 2050, licząc, że zdobędzie władzę także dzięki głosom wkurzonych kobiet - skomentował polityk Lewicy, który uzyskał mandat do Parlamentu Europejskiego, Krzysztof Śmiszek.
Co się znajduje w umowie koalicyjnej?
Polskie Stronnictwo Ludowe cały czas zasłaniało się tym, że w sprawach światopoglądowych nie ma dyscypliny. Ten argument pojawiał się naprzemiennie z innym. - Tego nie ma w umowie koalicyjnej - mówił poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego-Trzeciej Drogi Marek Sawicki.
Trzeba przypomnieć, co w umowie jest:
"Wzmocnimy prawa kobiet, które będą kluczowym obszarem działań Koalicji. Unieważnimy wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku. Kobiety mają prawo decydowania o sobie".
Roman Giertych, choć był na sali obrad, nie wziął udziału w głosowaniu. W mediach społecznościowych napisał, że karę nałożoną przez Donalda Tuska przyjmuje z pokorą. Natomiast projekt ustawy ocenia jako niechlujny, nierozsądny, a wręcz w niektórych punktach groźny dla kobiet. Przyznaje, że przeczytał go dopiero w poniedziałek.
- Mógł o tym wcześniej powiedzieć - skomentowała wicemarszałkini Sejmu z Koalicji Obywatelskiej Monika Wielichowska.
Roman Giertych obiecywał, że będzie głosować z KO
Romana Giertycha i jeszcze jednego nieobecnego na głosowaniu posła, Waldemara Sługockiego, Donald Tusk zawiesił w klubie poselskim i pozbawił funkcji.
W czasie kampanii wyborczej Donald Tusk zdradził szczegóły pewnej rozmowy z Romanem Giertychem.
- Powiedział mi rzecz, której właściwie nie powinienem mówić, ale pytacie, to powiem: prędzej złożę mandat, niż złamię dyscyplinę głosowania Koalicji Obywatelskiej - mówił Donald Tusk w sierpniu 2023 roku.
Kolejny sprawdzian dla Koalicji Obywatelskiej i rządowej po wakacjach. Wtedy też komisja nadzwyczajna będzie kontynuować prace nad pozostałymi projektami dotyczącymi aborcji.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN