Dwaj policjanci z Gdańska zostali zatrzymani i usłyszeli po 10 zarzutów. Mieli się znęcać, poniżać i stosować przemoc wobec zatrzymywanych osób, co skrupulatnie nagrywali telefonami. Zostaną wydaleni ze służby. W niedzielę sąd przychylił się do wniosku o areszt.
Dwaj policjanci z Gdańska pomylili role i wcielili się w filmowców, kiedy znęcali się nad zatrzymanymi. Ich historia nie ma jednak happy endu.
- Sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu na okres dwóch miesięcy - poinformował Dawid Szachta, obrońca jednego z aresztowanych policjantów.
Ponad 20 filmików
Młodzi funkcjonariusze, z 3-letnim i 6-letnim stażem, usłyszeli po 10 zarzutów. Koronnym dowodem są nagrywane przez nich smartfonami filmy z podejmowanych interwencji.
Do jednego z nich dotarli dziennikarze "Uwagi" TVN. Widać na nim, jak policjanci namawiają jednego z zatrzymanych do wypicia prawie całej butelki alkoholu duszkiem.
Funkcjonariusze zostali zatrzymani po tym, jak Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji, czyli policja w policji, dostało jedno z takich nagrań. Potem biuro dotarło do kolejnych takich filmów. W sumie do ponad dwudziestu.
- Na tych filmach słychać, jak funkcjonariusze, w stosunku do osób, wobec których są podejmowane interwencje, zwracają się w sposób poniżający, słowami znieważającymi czy też słowami, które zawierają groźbę zastosowania wobec nich przemocy fizycznej - opisuje Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Przy okazji policjanci na jednym z filmów szydzili z mężczyzny. Na nagraniu słychać, że doskonale wiedzą, czym grozi takie zachęcanie do picia na czas. - Zaraz nam tu pierd...ie - komentuje jeden z policjantów.
Podczas przesłuchania obaj policjanci nie przyznali się do winy. Również przed sądem decydującym o ich areszcie tłumaczyli i usprawiedliwiali swoje zachowanie. Krzysztof Klimowicz, obrońca jednego z aresztowanych policjantów, twierdzi, że jego klient żałuje tego, co zrobił.
Nagrywali przez dwa lata
Rodzice jednego z policjantów są przekonani o jego niewinności. Z nagrań wyłania się jednak inny obraz funkcjonariuszy. Mieli wymuszać zeznania, fałszować dokumentację służbową oraz być obojętni na niebezpieczne zdarzenia.
- Oni jadą na interwencję, gdzie miał być użyty nóż, a oni się śmieją, że oszukali oficera dyżurnego, że byli wcześniej na grillu - opowiada o jednym z przypadków Krzysztof Spiechowicz, dziennikarz "Uwagi" TVN.
Bohaterami filmowanych interwencji byli głównie bezdomni, osoby pijane i drobni złodzieje. Policjanci nagrywali ich przez dwa lata, wymieniali się też filmami. Nikt na to nie reagował.
- W policji to tak jest, niestety, że jeżeli ktoś zaczyna od jakiegoś przestępstwa i to się udaje przez jakiś czas, to następuje eskalacja, pojawiają się kolejne przestępstwa, bo taki człowiek czuje się po prostu bezkarny - tłumaczy były policjant Dariusz Nowak.
Bezkarność nie jest wieczna. Policjantów zawieszono, zostaną wydaleni ze służby. Za zarzucane im czyny grozi im nawet do 10 lat więzienia.
Autor: Jan Błaszkowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN