Z Niemiec, Wielkiej Brytanii, a nawet Nigerii. Rekordowy import odpadów do Polski

26.06.2019 | Z Niemiec, Wielkiej Brytanii, a nawet Nigerii. Rekordowy import odpadów do Polski
26.06.2019 | Z Niemiec, Wielkiej Brytanii, a nawet Nigerii. Rekordowy import odpadów do Polski
Paweł Płuska | Fakty TVN
26.06.2019 | Z Niemiec, Wielkiej Brytanii, a nawet Nigerii. Rekordowy import odpadów do PolskiPaweł Płuska | Fakty TVN

W 2018 roku do Polski zostało zaimportowanych ponad 430 tysięcy ton odpadów - o około 60 tysięcy ton więcej niż w 2017 roku. Skoro nie radzimy sobie z segregacją, przetwarzaniem i wykorzystywaniem własnych śmieci, to czemu je jeszcze importujemy? Główny Inspektorat Ochrony Środowiska przekonuje, że wzrastający import śmieci to zjawisko pozytywne.

Dla jednych to tylko śmieci. Dla innych to rzeczy, na których można zarobić. Znowu padł rekord ilości odpadów sprowadzonych do Polski z zagranicy.

Z danych Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska wynika, że w 2015 roku do Polski zostało sprowadzonych 154 tysiące ton śmieci. Rok później było to już 256 tysięcy ton. W 2017 roku - 378 tysięcy ton, a w zeszłym roku 434 tysiące ton.

Ogromne ilości śmieci importujemy z Niemiec, Wielkiej Brytanii, a nawet Nigerii. Jednak według GIOŚ, to wcale nie oznacza, że Polska staje się śmietnikiem Europy i świata,

- Dane Eurostatu dotyczą odpadów, które podlegają odzyskowi, więc jest to zjawisko pozytywne. Jeżeli mówimy o rekordzie, to o rekordzie gospodarczym - przekonuje Agnieszka Borowska, rzecznika prasowa GIOŚ.

Odpady potrafią być cenne i pożądane. Liderem w sprowadzaniu odpadów na swoje terytorium są Niemcy, które w 2018 roku zaimportowały około 6,5 miliona ton. Mała Holandia w tym samym roku przyjęła ponad 5,6 miliona ton śmieci. Czechy w 2018 roku sprowadziły mniej więcej tyle samo odpadów co Polska.

Ogromne ilości śmieci zatrzymywane na granicy

To, co nazywamy odpadem, to absolutnie nie to samo co zwykłe śmieci, jakie mamy w domu.

- Do Polski nie wolno sprowadzać odpadów komunalnych, czyli tych, które wytwarzamy w naszych gospodarstwach domowych. Należy wierzyć, że te, które trafiają do naszego kraju, nie tylko na papierze, ale i w rzeczywistości tymi komunalnymi nie są - mówi Karol Wójcik, przewodniczący Rady Programowej Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami.

Te odpady, które trafiają legalnie do Polski, podlegają bardzo restrykcyjnym międzynarodowym umowom i kontroli. GIOŚ przekonuje, że wiemy, co i w jakiej ilości do Polski wjeżdża, i gdzie ma trafić.

Jeśli coś się nie zgadza, to odpady nie mają prawa przekroczyć granicy - tak jak zablokowane przez inspektorów w 2018 roku prawie 160 tysięcy ton odpadów.

W 2017 roku inspektorzy zablokowali import 360 tysięcy ton odpadów.

Troszkę prostszy odpad

Te importowane odpady, które wjeżdżają do Polski, kończą w jednej z kilkudziesięciu działających w Polsce instalacji odzyskiwania i zagospodarowania odpadów.

- Ale to ciągle są instalacje tak zwanego przejściowego zagospodarowania, czyli nie powstaje żaden produkt na końcu tych instalacji, tylko kolejny odpad, który jest może troszkę prostszy do zagospodarowania - tłumaczy Mirosław Baściuk, dyrektor ASEKOL PL, Organizacji Odzysku Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego SA.

Na dodatek - co podkreślają również niektórzy eksperci z Brukseli - Polska przede wszystkim nie radzi sobie z własnymi śmieciami. Nie potrafimy segregować, przetwarzać i wykorzystywać. Nie wiemy też, jak wielka jest szara strefa gospodarki odpadami. Eksperci radzą, byśmy zrobili to, co Chiny.

- Chiny zablokowały napływ odpadów z zagranicy. Jest to dobry moment dla wszystkich krajów, które do tej pory pozbywały się, zamiatały pod dywan swój problem. Teraz te kraje muszą przemyśleć swój sposób gospodarki odpadami - komentuje Piotr Barczak z Europejskiego Biura Ochrony Środowiska.

Po zamknięciu rynku chińskiego, który dotychczas chłonął wszystko, składowiska śmieci szybko się zapełniły. Składowanie jest drogie. Pytanie, ile razy ktoś skorzystał z pokusy, by problem rozwiązać w najprostszy i zarazem najgorszy sposób: podpaleniem odpadów.

Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Zamknięte były szkoły, przedszkola, restauracje. Obowiązywał zakaz wchodzenia do lasów i parków, limity w sklepach i autobusach. Maseczki obowiązywały praktycznie wszędzie. Większość z nas przynajmniej przez jakiś czas była na kwarantannie. Życie przeniosło się przed ekrany telewizorów i komputerów. Dokładnie pięć lat temu zaczął się covidowy lockdown, a wpływ pandemii odczuwamy do dziś.

Minęło pięć lat od początku pandemii. Jej wpływ odczuwamy do dzisiaj

Minęło pięć lat od początku pandemii. Jej wpływ odczuwamy do dzisiaj

Źródło:
Fakty TVN

Jeśli ustawa znana jako "Lex szarlatan" wejdzie w życie, to nawet milion złotych kary mogą zapłacić oszuści, którzy wykorzystują ludzi w najtrudniejszych momentach ich życia. Nie mając żadnego wykształcenia, wiedząc, że to, co robią, w żaden sposób nie nikogo nie uleczy, biorą od ludzi ogromne pieniądze. Jedyne co dają, to nadzieja, ale fałszywa. 

"Żerują na życiu i zdrowiu Polaków". Ustawa ma to zmienić

"Żerują na życiu i zdrowiu Polaków". Ustawa ma to zmienić

Źródło:
Fakty TVN

To wyraz sportowej solidarności z Ukrainą. Klub Ślepsk Malow Suwałki wycofał się z prestiżowych rozgrywek, ponieważ wezmą w nich udział drużyny z Rosji.

Mieli zadebiutować poza Polską, ale zbojkotowali turniej. Dali wyraz solidarności z Ukrainą

Mieli zadebiutować poza Polską, ale zbojkotowali turniej. Dali wyraz solidarności z Ukrainą

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Historyczne znalezisko. Wśród zardzewiałego złomu na jednym z gospodarstw w okolicach Iłowa odnaleziono sztandar 68. Pułku Piechoty z Września 1939 roku.

W okolicach Iłowa wśród złomu odnaleziono sztandar 68. Pułku Piechoty

W okolicach Iłowa wśród złomu odnaleziono sztandar 68. Pułku Piechoty

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

- Jesteśmy bardzo daleko od pokoju. Moim zdaniem nawet za dużo mówimy o pokoju. Zawieszenie broni to jest tylko pierwszy krok w najlepszym przypadku - powiedział w "Faktach po Faktach" profesor Timothy Garton Ash. Brytyjski historyk przyznał, że jego zdaniem Kreml na propozycje zawieszenia broni w Ukrainie odpowie: "tak, ale na pewnych warunkach". - I te warunki będą bardzo trudne dla Ukrainy - dodał.

Timothy Garton Ash: bardziej możliwe, że Rosja powie "tak, ale"

Timothy Garton Ash: bardziej możliwe, że Rosja powie "tak, ale"

Źródło:
TVN24

- To bardzo dobre wiadomości. Myślę, że przełomowe - powiedział w "Faktach po Faktach" były szef MSZ Jacek Czaputowicz, odnosząc się do ustaleń po spotkaniu USA-Ukraina w Arabii Saudyjskiej na temat możliwości zakończenia agresji Rosji. Zauważył, że zarówno z Kijowa, jak i z Waszyngtonu padły deklaracje, a teraz "wszystko w rękach Rosji". - Wydaje mi się, że Rosja odpowie pozytywnie, bo Amerykanie coś wiedzą na temat wstępnego stanowiska Rosji - ocenił.

Czaputowicz: Amerykanie coś wiedzą na temat wstępnego stanowiska Rosji

Czaputowicz: Amerykanie coś wiedzą na temat wstępnego stanowiska Rosji

Źródło:
TVN24

Donald Trump wprowadził kolejne cła - tym razem w wysokości 25 procent na stal i aluminium sprowadzane do Stanów Zjednoczonych ze wszystkich państw na świecie. Uderza to przede wszystkim w Kanadę, Brazylię i Unię Europejską, która już ogłosiła kroki odwetowe - mają one dotyczyć amerykańskich towarów o wartości 26 miliardów euro. A to oznacza, że masło orzechowe czy amerykańskie dżinsy od kwietnia mogą być droższe.

Wojna handlowa rozlewa się na cały świat. Zdrożeją amerykańskie dżinsy czy masło orzechowe

Wojna handlowa rozlewa się na cały świat. Zdrożeją amerykańskie dżinsy czy masło orzechowe

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS

Wszyscy czekają teraz na ruch Rosji, która szczegóły propozycji chce usłyszeć bezpośrednio od amerykańskiej administracji. O dotychczasowych sygnałach z Kremla i szansach na to, że wstępne amerykańsko-ukraińskie porozumienie rzeczywiście wejdzie w życie

Oczekiwanie na ruch Rosji. Czy porozumienie wejdzie w życie?

Oczekiwanie na ruch Rosji. Czy porozumienie wejdzie w życie?

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS

Jeśli ustawa znana jako "Lex szarlatan" wejdzie w życie, to nawet milion złotych kary mogą zapłacić oszuści, którzy wykorzystują ludzi w najtrudniejszych momentach ich życia. Nie mając żadnego wykształcenia, wiedząc, że to, co robią, w żaden sposób nie nikogo nie uleczy, biorą od ludzi ogromne pieniądze. Jedyne co dają, to nadzieja, ale fałszywa. 

"Żerują na życiu i zdrowiu Polaków". Ustawa ma to zmienić

"Żerują na życiu i zdrowiu Polaków". Ustawa ma to zmienić

Źródło:
Fakty TVN