39-latka leżała w nienaturalnej pozycji na ławce w środku Lublina. Nikt z przechodniów się nią nie zainteresował, a ona umierała. Na pomoc kobiecie ruszyli policjanci, którzy patrolowali teren. Zaczęli reanimację i uratowali jej życie.
Nie czuje się bohaterem, ale razem z kolegami z patrolu uratował życie 39-latki. Reanimację nagrały kamery na policyjnych mundurach. - Nie ma żadnych sygnałów na niebie, że dzień może potoczyć się w ten sposób lub inny - mówi młodszy aspirant Paweł Guz z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. - Myślę, że mogło dojść do śmierci - dodaje. Kobieta nie dawała oznak życia. Funkcjonariusz zaczął uciskać klatkę piersiową. - Po kilkudziesięciu uciśnięciach przyniosło to efekt pozytywny, ponieważ pani nabrała głęboko powietrze w pierś i widać już było jakieś odruchy na twarzy - opowiada funkcjonariusz.
Nikt nie reagował
39-latka leżała na podróżnej torbie w nienaturalnej pozycji, ale na pomoc pospieszyli dopiero policjanci. - Sami, patrolując teren dworca, zauważyli kobietę, która leżała na ławce i nikt więcej nie reagował - mówi nadkomisarz Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. - Myślę, że jest to problem generalnie, bo dużo osób na przykład zakłada, że to jest osoba pijana albo pod wpływem jakichś środków - przyznaje jeden mieszkaniec Lublina.
ZOBACZ TEŻ: "Mieliśmy wypadek, mojemu tacie leci krew z ust". 10-letni Miłosz wezwał pomoc. "Uratował mi życie"
W Warszawie ratunku potrzebowała 68 latka. Na spacerze z psem w parku ktoś miał ją przewrócić, kobieta przestała oddychać. Zawołano strażników, którzy byli w pobliżu. - To są tacy cisi bohaterowie - komentuje Marcin Jedliński ze Straży Miejskiej w Warszawie.
Przeprowadzili reanimację, którą w nagłych przypadkach może zrobić każdy. - Pierwsze cztery minuty po utracie przytomności są kluczowe dla tego, czy człowiek zostanie uratowany, czy nie zostanie uratowany. Tyle jest w stanie nasz mózg wytrzymać bez dopływu tlenu - informuje Marcin Jedliński.
Psychologiczny mechanizm zamrożenia
- Nie udawać, że się nic nie dzieje. Mamy taki mechanizm psychologiczny, takiego zamrożenia i w pierwszym momencie nie umiemy się zachować. Też byłem świadkiem takiej reakcji w czasie wypadku i tu chodzi o to, żeby jednak pokonać lęk, ten pierwszy bezwład, podejść do takiej osoby - tłumaczy Andrzej Zapaśnik, lekarz. W Lesznie 17-letni Ilia dał swoją odzież bosemu 68-latkowi, którego z domu wyrzucił syn, a wcześniej go pobił. Ofiarę przemocy chłopak zaprowadził na komisariat. Oprawca musiał się wyprowadzić. - Oddałem panu swoją kurtkę i buty, żeby pan je przebrał i żeby panu nie było zimno. Ja nie liczyłem, że to jest jakiś bardzo duży dobry uczynek. Musiałem to zrobić. Człowiek potrzebował pomocy i ja zrobiłem to - mówi IIia.
W nagrodę nastolatek spełnił marzenie i latał samolotem nad miastem. Proste gesty i czujność, które znaczą aż tak wiele.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Komenda Wojewódzka Policji w Lublinie