Leżała na ławce bez oznak życia. Na pomoc kobiecie ruszyli policjanci. "Pierwsze cztery minuty po utracie przytomności są kluczowe"

Źródło:
Fakty TVN
Leżała na ławce bez oznak życia. Na pomoc kobiecie ruszyli policjanci. "Pierwsze cztery minuty po utracie przytomności są kluczowe"
Leżała na ławce bez oznak życia. Na pomoc kobiecie ruszyli policjanci. "Pierwsze cztery minuty po utracie przytomności są kluczowe"
Jarosław Kostkowski/Fakty TVN
Leżała na ławce bez oznak życia. Na pomoc kobiecie ruszyli policjanci. "Pierwsze cztery minuty po utracie przytomności są kluczowe"Jarosław Kostkowski/Fakty TVN

39-latka leżała w nienaturalnej pozycji na ławce w środku Lublina. Nikt z przechodniów się nią nie zainteresował, a ona umierała. Na pomoc kobiecie ruszyli policjanci, którzy patrolowali teren. Zaczęli reanimację i uratowali jej życie.

Nie czuje się bohaterem, ale razem z kolegami z patrolu uratował życie 39-latki. Reanimację nagrały kamery na policyjnych mundurach. - Nie ma żadnych sygnałów na niebie, że dzień może potoczyć się w ten sposób lub inny - mówi młodszy aspirant Paweł Guz z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. - Myślę, że mogło dojść do śmierci - dodaje. Kobieta nie dawała oznak życia. Funkcjonariusz zaczął uciskać klatkę piersiową. - Po kilkudziesięciu uciśnięciach przyniosło to efekt pozytywny, ponieważ pani nabrała głęboko powietrze w pierś i widać już było jakieś odruchy na twarzy - opowiada funkcjonariusz.

Nikt nie reagował

39-latka leżała na podróżnej torbie w nienaturalnej pozycji, ale na pomoc pospieszyli dopiero policjanci. - Sami, patrolując teren dworca, zauważyli kobietę, która leżała na ławce i nikt więcej nie reagował - mówi nadkomisarz Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. - Myślę, że jest to problem generalnie, bo dużo osób na przykład zakłada, że to jest osoba pijana albo pod wpływem jakichś środków - przyznaje jeden mieszkaniec Lublina.

ZOBACZ TEŻ: "Mieliśmy wypadek, mojemu tacie leci krew z ust". 10-letni Miłosz wezwał pomoc. "Uratował mi życie"

Skoczył do Wisły, by ratować nastolatkę. Niezwykła akcja policjanta
Skoczył do Wisły, by ratować nastolatkę. Niezwykła akcja policjantaDariusz Łapiński/Fakty TVN

W Warszawie ratunku potrzebowała 68 latka. Na spacerze z psem w parku ktoś miał ją przewrócić, kobieta przestała oddychać. Zawołano strażników, którzy byli w pobliżu. - To są tacy cisi bohaterowie - komentuje Marcin Jedliński ze Straży Miejskiej w Warszawie.

Przeprowadzili reanimację, którą w nagłych przypadkach może zrobić każdy. - Pierwsze cztery minuty po utracie przytomności są kluczowe dla tego, czy człowiek zostanie uratowany, czy nie zostanie uratowany. Tyle jest w stanie nasz mózg wytrzymać bez dopływu tlenu - informuje Marcin Jedliński.

Psychologiczny mechanizm zamrożenia

- Nie udawać, że się nic nie dzieje. Mamy taki mechanizm psychologiczny, takiego zamrożenia i w pierwszym momencie nie umiemy się zachować. Też byłem świadkiem takiej reakcji w czasie wypadku i tu chodzi o to, żeby jednak pokonać lęk, ten pierwszy bezwład, podejść do takiej osoby - tłumaczy Andrzej Zapaśnik, lekarz. W Lesznie 17-letni Ilia dał swoją odzież bosemu 68-latkowi, którego z domu wyrzucił syn, a wcześniej go pobił. Ofiarę przemocy chłopak zaprowadził na komisariat. Oprawca musiał się wyprowadzić. - Oddałem panu swoją kurtkę i buty, żeby pan je przebrał i żeby panu nie było zimno. Ja nie liczyłem, że to jest jakiś bardzo duży dobry uczynek. Musiałem to zrobić. Człowiek potrzebował pomocy i ja zrobiłem to - mówi IIia.

CZYTAJ WIĘCEJ: Syn wyrzucił starszego mężczyznę z domu. 17-latek oddał mu swoje buty i kurtkę

W nagrodę nastolatek spełnił marzenie i latał samolotem nad miastem. Proste gesty i czujność, które znaczą aż tak wiele.

Autorka/Autor:

Źródło: Fakty TVN

Źródło zdjęcia głównego: Komenda Wojewódzka Policji w Lublinie