Policjant rzucił się na pomoc tonącej w Wiśle dziewczynie. Zadziałał natychmiast i dużo ryzykował, ale zrobił to w najrozsądniejszy możliwie sposób.
W takich chwilach nie ma czasu na zwłokę. W Toruniu w Wiśle tonęła kilkunastoletnia dziewczyna. Silny nurt i zimna woda nie dawały jej dużych szans na przeżycie. - Dopłynął do kobiety, która tonęła, która co chwilę znikała pod powierzchnią wody - relacjonuje aspirant Dominika Bocian z Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.
Sytuacja była dramatyczna. W każdej chwili tonąca mogła już nie wypłynąć. Na szczęście w porę w pobliżu znalazł się ktoś, kto postanowił działać.
Policjant sam jest ojcem trójki dzieci
- Zdecydowałem się na bycie policjantem i chcę pomagać ludziom - mówi Łukasz Grabowski, starszy aspirant z Komendy Miejskiej Policji w Toruniu. Nawet przez chwilę toruński policjant nie zastanawiał się, czy, ale jak pomóc. - Miałem niedługi czas na przemyślenie tego, jak to zrobić, żeby to zrobić bezpiecznie przede wszystkim, bo tak jak wspominałem, jestem ojcem trójki dzieci i bezpieczeństwo moje było też brane pod uwagę - przyznaje Grabowski.
Wymyślił, że przed wskoczeniem do wody zdejmie policyjną bluzę i zabierze ze sobą koło ratunkowe. Lepszych decyzji nie mógł podjąć - oceniają doświadczeni wodni ratownicy. - My na kursach szkolimy z pływania w ubraniu. Pływanie w ubraniu jest bardzo trudne, jeżeli się tego nie ćwiczyło, nie umie się tego robić prawidłowo, to to ubranie jest dla nas jak dodatkowa kotwica - mówi Jacek Kleczaj ze szczecińskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Z brzegu asekurowali go inni funkcjonariusze
Koło ratunkowe, choć utrudniało dopłyniecie do tonącej, mogło pomóc, gdyby policjant miał problemy z utrzymaniem poszkodowanej na powierzchni wody. - Znalazł środek, który pozwalał jego asekurować, ale jednocześnie zapewniał mu pewne bezpieczeństwo w kontakcie z tą poszkodowaną - mówi Kleczaj. Na szczęście policjant nie był sam. Z brzegu asekurowali go inni funkcjonariusze a z pomocą, łódką, przypłynął pracownik przystani Akademickiego Związku Sportowego. - Pomógł dostać się temu policjantowi i uratowanej kobiecie na brzeg - opowiada Bocian.
ZOBACZ TEŻ: Tragedia na przystanku. Piętnastolatka czekała na tramwaj, zginęła pod jego kołami. Pierwsze decyzje sądu
Akcja zakończyła się szczęśliwie dla wszystkich, choć zagrożeń było wiele. - Bez wątpienia wychłodzenie, czyli hipotermia. Bez wątpienia nurt, który był dosyć szybki, na tym filmie widać, że ten nurt jest szybki, a więc to była walka nie tylko z odległością, ale walka z nurtem, on płynął w pewnym momencie przeciw nurtowi i to wymagało od niego naprawdę dużego wysiłku - mówi Kleczaj. - Ta adrenalina była na tak wysokim poziomie, że ja tak naprawdę tę temperaturę wody odczułem dopiero pod wieczór w domu, byłem wyziębiony - przyznaje Grabowski. Starszy aspirant nie pomyślał jednak nawet o zwolnieniu czy urlopie. Następnego dnia był już w pracy.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: KMP w Toruniu