Przyjmować, chronić i integrować - mówi papież Franciszek w Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców. Jednym głosem mówi też polski Kościół przekonując, że tego problemu nie da się wywieźć za granicę. Rząd woli jednak pomagać na odległość. Jak zatem z obozu uchodźców w Jordanii Polska chce stworzyć miejsce do życia?
W Zaatari mieści się osiemdziesięciotysięczny obóz, który wyglądem przypomina blaszano-namiotowe miasto syryjskich uchodźców w Jordanii. Obóz jest pełen ludzi, nie ma w nim perspektyw, a także brak jest nadziei.
- Kiedy przyjechaliśmy do obozu w styczniu 2013 roku, byłem rozczarowany i sfrustrowany, bo nie mogłem uwierzyć, że będę mieszkał w takich warunkach - opowiada Hamza Abu Safi, uchodźca z Syrii.
Kilkanaście kilometrów dalej, za granicą, zostawili swoje domy i dawne życie. Jak mówili reporterowi "Czarno na białym" TVN24 "nie uciekali do lepszego świata. Uciekali przed śmiercią i bólem".
- Trafiłem do więzienia na dwa tygodnie, byłem bity metalowym kablem, ręce miałem związane. Kiedy mnie wypuścili, zabrałem rodzinę i uciekliśmy do Jordanii - mówi Farhan Karaman, mieszkaniec obozu Zaatar.
Przez ten obóz, w ciągu pięciu lat, przetoczyło się pół miliona ludzi. Uratowali życie, ale ani tu, ani poza obozem, jak mówi Małgorzata Olasińska-Chart z Polskiej Misji Medycznej, nie jest im łatwo.
- Najtrudniejsze jest przebić się przez dostęp do opieki zdrowotnej. Ona jest płatna, trudno dostępna, a zwłaszcza poza Ammanem ludzie są często pozbawieni tej opieki - mówi Olasińska-Chart.
500 tysięcy dolarów dziennie na utrzymanie obozu
Gdyby mogli, to - jak mówią - wróciliby do siebie, ale wielu nie ma ani po co, ani dokąd. By przeżyć, miesięcznie dostają tu równowartość 100 złotych na osobę. W obozie, który w poniedziałek odwiedziła minister Beata Kempa, urodziło się już 16 tysięcy dzieci i działa 29 szkół.
Według szacunków, dzienny koszt utrzymania obozu to pół miliona dolarów. - Mamy swój udział w pomocy. Jest ona na poziomie ponad piętnastu milionów złotych - deklaruje Beata Kempa. Polska, zgodnie z tym, co mówiła minister przed wylotem do Jordanii, stara się pomagać na miejscu.
Głos Kościoła
W niedzielę, podczas Światowego Dnia Migranta i Uchodźcy, biskupi zwracali uwagę, że taka pomoc jest potrzebna, ale na tym nie powinno się kończyć.
- Nikt nie opuszcza swojego kraju, jeżeli nie musi tego robić - mówił kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski.
W poniedziałek listem do kardynała Nycza odpowiedziała poseł Krystyna Pawłowicz, pisząc, że Chrystus nie nauczał islamu, nie był uchodźcą ani imigrantem i zaapelowała ,by kardynał "proislamsko nie agitował i nie zawstydzał jej i jej wyborców nieprzyjmowaniem uchodźców".
- Nasza postawa wobec uchodźcy tutaj, a nie tam, jest czymś, czego nie da się załatwić wywiezieniem pomocy w drugi rejon świata - mówi bp Krzysztof Zadarko z Konferencji Episkopatu Polski.
Obecnie w Jordanii praktycznie co druga osoba to uchodźca lub imigrant.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN