Jeśli Prawo i Sprawiedliwość straciłoby teraz subwencję, to nie byłby to pierwszy taki przypadek. Polskie Stronnictwo Ludowe straciło ją 22 lata temu i, by przetrwać, musiało sprzedać swoją siedzibę. Nowoczesna - osiem lat temu. W obu tych przypadkach nie chodziło o wydawanie pieniędzy z budżetu na swoją kampanię, a jedynie o użycie niewłaściwych kont bankowych. Tymczasem w przypadku Suwerennej Polski są dokumenty, które dokładnie ilustrują proceder finansowania kampanii wyborczej polityków tej partii ze środków Funduszu Sprawiedliwości.
Nikt nie może powiedzieć, że Państwowa Komisja Wyborcza nie ma wiedzy. - Mamy bardzo dobre materiały z NIK-u - powiedział Ryszard Kalisz, członek PKW.
Nikt nie może powiedzieć, że Najwyższa Izba kontroli cokolwiek ukrywała w sprawie niewłaściwego wykorzystywania środków z Funduszu Sprawiedliwości. - W wyniku kontroli NIK złożyła pięć zawiadomień o popełnieniu przestępstwa - informował 30 września 2021 roku Tomasz Sordyl z Najwyższej Izby Kontroli.
Były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości zeznał, jak politycy z list PiS wykorzystywali Fundusz Sprawiedliwości w kampanii wyborczej. Te zeznania to też dowód.
- Te środki były wykorzystywane w czasie kampanii prezydenckiej na Podkarpaciu w Rzeszowie przez ministra Warchoła, dostał na to specjalny limit - mówił Tomasz Mraz, były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości.
Marcin Warchoł wręczał czeki strażakom, a ówczesny prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc namawiał do głosowania na niego. W dodatku Marcin Warchoł sam pokazywał dokument z podpisem wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego.
CZYTAJ TAKŻE: PKW przyjęła sprawozdania ośmiu partii. Ale nie PiS
Notatka, która wylicza, ile kosztowały głosy
- PiS rósł w siłę dzięki temu, że dysponował publiczną kasą - skomentował Krzysztof Gawkowski, wicepremier i minister cyfryzacji z Lewicy.
Prezes PiS sam wysłał pięć lat temu list do Zbigniewa Ziobry, w którym domagał się, by nie wykorzystywać Funduszu Sprawiedliwości do robienia kampanii. Czyli wiedział o tym procederze, ale nie zgłosił tego prokuraturze. Obecnie Jarosław Kaczyński przekonuje, że odebranie PiS-owi subwencji to część procesu, który ma na celu odebranie Polakom suwerenności i podporządkowanie ich woli Berlina.
Notatki ujawnionej przez "Gazetę Wyborczą" nie napisali jednak Niemcy, tylko współpracownicy ówczesnego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego. Napisali, że strażacy nie okazali wdzięczności, bo przekazane pieniądze nie przełożyły się na dużą liczbę głosów. To nie tylko mocny dowód na piśmie, ale i dowód bardzo szczegółowy.
- Trzeba te złe praktyki ukrócić. Trzeba oceniać w sposób rzetelny sprawozdania wyborcze. Myśmy, pamiętam, jako PKW odrzucili sprawozdanie wyborcze partii Nowoczesna, ponieważ pomyłkowo - jak potem tłumaczyła się partia - 10 tysięcy czy 15 tysięcy złotych zostało przekazane z pominięciem funduszu wyborczego bezpośrednio komitetowi wyborczemu - przypomniał Wojciech Hermeliński, były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej.
Waga decyzji Państwowej Komisji Wyborczej wynika nie tylko z liczby i wagi dowodów, ale także ze świadomości tego, co się może stać, gdyby politycy uznali, że będąc u władzy, mogą wydać każdą złotówkę z każdego państwowego funduszu na swoją kampanię.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN