Dyskusja o możliwej koalicji PiS-u i Konfederacji wzbudziła zainteresowanie tą drugą partią. Ugrupowanie kojarzone jest głównie z kontrowersyjnych poglądów i niechęci do Ukrainy. Sławomir Mentzen kreuje się na wolnościowca i kładzie nacisk na program partii. Janusz Korwin-Mikke tymczasem mówi: "ten program służy do zdobycia głosów wyborców, a nie do realizacji". A co ma być realizowane?
Konfederacja o Robercie Bąkiewiczu, byłym już sojuszniku, w czwartek mówiła dużo i źle. Jeszcze niedawno narodowcy z Konfederacji bardzo się lubili z Bąkiewiczem i podzielali antyeuropejskie poglądy. Razem maszerowali w Marszu Niepodległości. Teraz jednak poróżniły ich władza nad tak zwanymi mediami narodowymi i pieniądze. Robert Bąkiewicz dostawał pieniądze od rządu PiS-u, natomiast Solidarna Polska lubi lidera Konfederacji Sławomira Mentzena.
- Jeśli jest wyborca liberalny, który z jakichś powodów nie chce głosować na Zjednoczoną Prawicę, to lepiej, żeby głosował na Mentzena, który, powiem szczerze, był dobrym eksperymentem, jeśli chodzi o ministra finansów - mówił w wywiadzie dla "Radia Plus" Janusz Kowalski, wiceminister rolnictwa i poseł Solidarnej Polski.
Jeśli wiceminister w rządzie PiS-u i człowiek Zbigniewa Ziobry widzi Sławomira Mentzena w rządzie w roli ministra finansów, to jest to zbieżne z tym, jak sam siebie przedstawia lider Konfederacji - jako specjalistę od finansów i nowoczesnego wolnościowca.
Sławomir Mentzen ma być młodszą i lepszą wersją Janusza Korwin-Mikkego, który ciągle jest w Konfederacji i tak mówi o jej programie: "ten program służy do zdobycia głosów wyborców, a nie do realizacji".
Piątka Konfederacji
Politycy Konfederacji nie lubią wolnych mediów, które zadają pytania - na przykład o sto ustaw Mentzena, którymi się chwalił. Lider ugrupowania chciał karania kobiet i lekarzy nawet dziesięcioma latami więzienia za aborcję. Teraz polityk, kiedy jest pytany o ten pomysł, zasłania się niepamięcią.
W swoich wystąpieniach Sławomir Mentzen nie wraca już do pomysłu "piątki Konfederacji". W kwietniu 2019 roku zadeklarował: "nie chcemy Żydów, homoseksualistów, aborcji, podatków i Unii Europejskiej".
Konfederacja - podobnie jak PiS - była blisko z Kają Godek. W Konfederacji jest Grzegorz Braun, który kiedyś groził rozstrzeliwaniem dziennikarzy redakcji, których nie lubił - tych samych nie lubi też PiS. Podzielał wraz z PiS-em pogląd na Smoleńsk i dlatego kiedyś PiS broniło go przed wymiarem sprawiedliwości. Ostatnio jednak wicemarszałek Sejmu Małgorzata Gosiewska zmieniła zdanie i Brauna podczas obrad nazwała "największym chamem Rzeczypospolitej" i "ruską onucą".
- Ten tor po pierwsze to jest przyszła współpraca z Prawem i Sprawiedliwością, a po drugie jednak bardzo prorosyjski przekaz, z którym ja się nie zgadzałem od dnia pierwszego - wskazuje Artur Dziambor z Koła Poselskiego Wolnościowcy, były członek Konfederacji.
Poparcie dla Konfederacji
Grzegorz Braun nawet teraz nie ukrywa niechęci do Ukrainy. Polityk mówi o sobie, że jest wolnościowcem, ale nie mówi, że jest antysemitą. Jednak od antysemityzmu odżegnuje się w Konfederacji nie tylko on. Konrad Berkowicz w wywiadach podkreśla, że "nigdy nie czuł się antysemitą". Konrad Berkowicz, podobnie jak Janusz Korwin-Mikke, też ma problem z pytaniami o konkretny program.
Janusz Korwin-Mikke nie wypiera się swoich wcześniejszych poglądów. W "Kropce nad i" powiedział: "co to znaczy gwałcone? Kobiety zawsze udają, że pewien opór stawiają, i to jest normalne".
Sławomir Mentzen z kolei mówił o dyskryminacji mężczyzn. - Mężczyźni są przez prawo dyskryminowani, natomiast nie mają z tym problemu. Mogą być dyskryminowani na rzecz kobiet. To wynika z naszej kultury: panie puszcza się w drzwiach i to jest zupełnie normalne - twierdził lider Konfederacji.
9-procentowym poparciem cieszyła się Konfederacja w ostatnim sondażu Kantar dla "Faktów" TVN i TVN24. Wszyscy jej politycy i liderzy za duży sukces uznaliby dwucyfrowy wyborczy wynik. Za bardzo duży sukces - wejście w ewentualną koalicję rządzącą po wyborach.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24