PiS chciałoby rządzić samodzielnie, ale obecnie rządzą razem z Solidarną Polską i Partią Republikańską. Partia Adama Bielana dużo w ten sposób zyskała, co zostało ustalone w umowie koalicyjnej. Czy na podobnie atrakcyjną ofertę po wyborach mogłaby liczyć Konfederacja?
Piotr Müller - rzecznik prasowy rządu - zapewnił, że nie ma żadnej umowy koalicyjnej z Konfederacją, bo "liczymy na to, że będziemy mogli ponownie rządzić samodzielnie".
"Samodzielne rządy" w przypadku PiS oznacza z Solidarną Polską i Partią Republikańską. Umowa z tymi drugimi wciąż budzi emocje. - Oni wszyscy chcieliby wyglądać tak jak Adam Bielan, czyli taki pączuś w masełku, który sobie opływa i niczym się nie przejmuje, bo na wszystko go stać - ocenił Tomasz Trela, poseł Nowej Lewicy.
- To, co robi PiS ze swoimi przybudówkami, to nie są umowy koalicyjne, tylko to są umowy o podziale łupów - ocenił Marcin Kierwiński, poseł PO.
Tylko jeden punkt w umowie to kwestie programowe - reszta to po prostu podział stanowisk i nie chodzi tylko o to, która partia jakie resorty obejmie. - Z tego, co wiem, w tej chwili podobne dyskusje i emocje są w opozycji, jeżeli chodzi o listy wspólne w wyborach - powiedział dziennikarzom Piotr Müller.
Czytaj więcej: Najpierw podzielili łupy, teraz zjedli kolację z prezesem. A co z tajną umową PiS z partią Bielana? Ujawniamy jej zapisy
Tu nie chodzi o wspólne listy, a o konkretne zapisy dotyczące podziału rządowych posad, zatrudniania asystentów europosłów i wpływów w instytucjach. - Nawet była oznaczona, z tego, co mi wiadomo, również płaca, jaką ma taki człowiek dostawać - powiedział Jan Strzeżek z Młodej Polski.
Konkretne zapisy
O umowie z Republikanami i o tym, jak działa partia Adama Bielana, wiadomo coraz więcej. Jan Strzeżek w przeszłości był w jednej partii z Adamem Bielanem. W piątek "Kampanii bez kitu" mówił, że Republikanie nie tylko przejęli i obsadzili swymi ludźmi NCBR, Związek Pracodawców Business & Science Poland, ale też Krajowy Zasób Nieruchomości i fundację Platforma Przemysłu Przyszłości.
- Tak się przypadkowo stało, że od momentu, kiedy Partia Republikańska przejęła władzę nad tą instytucją, została przeniesiona do okręgu wyborczego Adama Bielana - zauważa Jan Strzeżek.
Zobacz więcej: Strzeżek: brak programu in vitro to błąd. Bosak: powoływanie człowieka w taki sposób to brak szacunku
Adam Bielan, kiedyś jeden z głównych strategów i spin doktorów PiS, po wybuchu afery z NCBR zniknął. Pojawił się dopiero wtedy, gdy całą winę i odpowiedzialność za próbę przejęcia prawie dwustu milionów złotych zaczęto zrzucać na jego podwładnego, Jacka Żalka.
Gdy wyszła sprawa umowy koalicyjnej, Adam Bielan znowu zniknął z mediów. Na prośby o rozmowę nie odpowiada. - Według mnie nie ma w umowie koalicyjnej wpisanych jakichś kwot wynagrodzenia. To byłoby absurdalne - uważa Ryszard Czarnecki, eurodeputowany PiS.
Punkt 26 umowy stanowi, że we frakcji Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy zostaną zatrudnieni dwaj pracownicy rekomendowani przez Partię Republikańską "zaszeregowani jako asystent lub administrator (minimum 5 grade)".
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24