Ministerstwo Cyfryzacji alarmuje, że aż o 400 procent wzrosła liczba internetowych zdarzeń z użyciem treści seksualnych dotyczących dzieci. To już epidemia. Jak można się przed nią bronić?
Aż o 400 procent wzrosła liczba internetowych incydentów z użyciem treści seksualnych dotyczących dzieci - wynika z najnowszych danych. Samych tych treści jest siedmiokrotnie więcej niż wcześniej. - Mierzymy się z sytuacją bezprecedensową - alarmuje Krzysztof Gawkowski, wicepremier i minister cyfryzacji.
ZOBACZ TEŻ: Myślał, że pisze z 12-letnią Zosią, składał jej "propozycje seksualne". Usłyszał zarzuty
Dzieci są zagrożone w sieci, a rodzice w realu - często bezradni. - Wyobrażenia, które mają dorośli na temat tego, kim jest osoba dopuszczająca się przemocy czy nadużyć wobec dzieci, są bardzo nieaktualne i nieadekwatne do sytuacji - wskazuje dr Iga Kazimierczyk, prezeska Fundacji "Przestrzeń dla Edukacji" z Uczelni Korczaka - Akademii Nauk Stosowanych.
To już nie jest pan na ulicy, który kusi cukierkami. Zamiast ulicy są komunikatory na platformach społecznościowych i w grach, a po drugiej stronie - wyrafinowana manipulacja.
- Uwodzicielstwo, nazywane groomingiem, polega na tym, że stopniowo próbuje się zaprzyjaźnić, próbuje się poznać taką osobę, próbuje się wcelować jej potrzeby, wyciągać określone informacje, dane, zdjęcia - wyjaśnia dr Konrad Maj, psycholog społeczny, Uniwersytet SWPS.
Prośbą, groźbą lub szantażem - zmanipulowane dzieci zdjęcia robią sobie teraz same. - O dziecku dzisiaj w środowisku cyfrowym uwodzący wie niemalże wszystko. Ten czas skrócił się dzisiaj średnio do czterdziestu kilku minut, a rekordziści potrafią uwodzić dziecko do granicy seksualnej relacji w kilkanaście sekund - alarmuje dr Konrad Ciesiołkiewicz, członek państwowej komisji ds. przeciwdziałania pedofilii, Uczelnia Korczaka - Akademia Nauk Stosowanych.
Na celowniku internetowych pedofilów
Dzięki pracy ekspertów Państwowego Instytutu Badawczego NASK wiadomo, kto dokładnie jest na celowniku internetowych pedofilów. Interesują ich niemal wyłącznie dziewczynki. Ponad 80 procent treści seksualnych dotyczy dzieci przed okresem dojrzewania, w wieku od 3 do 13 lat.
- Jesteśmy w obowiązku cywilizacyjnym. Dzieci, jako osoby, które tej przemocy doświadczają, muszą wiedzieć, w jaki sposób skutecznie się przed tym bronić - podkreśla dr Iga Kazimierczyk.
Na gigantów technologicznych nie ma co liczyć. - Niestety platformy cyfrowe, przedsiębiorstwa cyfrowe nie chronią w sposób wystarczający młodych ludzi, dlatego że teoretycznie tych młodych ludzi poniżej 13. roku życia, tam nie powinno być - wskazuje ekspertka.
Pomóc mogłaby szkoła, ale przedmiot edukacja zdrowotna będzie nieobowiązkowy. - Edukacja zdrowotna była o asertywnej komunikacji - zauważa dr Iga Kazimierczyk.
Jak zgłosić nadużycie?
Ekspertom z NASK-u zajmuje dobę, by usunąć z sieci blisko 90 procent zgłoszonych nadużyć. - Ta statystyka, te 90 procent znikających, usuwanych treści z wykorzystywaniem dzieci, to jeden z najlepszych wyników w Unii Europejskiej - podkreśla Krzysztof Gawkowski, wicepremier i minister cyfryzacji.
CZYTAJ TEŻ: Rodzice nierzadko bezrefleksyjnie udostępniają w internecie zdjęcia swoich dzieci. Czym jest sharenting?
Wystarczy proste zgłoszenie. Na stronie dyżur.net wypełnienie krótkiego formularza zajmuje chwilę. Treści seksualne dotyczące dzieci można też zgłosić przez aplikację mObywatel. - My podejmiemy działania, nie pytamy jak, nie pytamy co, nie pytamy kto -zapewnia Martyna Różycka, szefowa zespołu dyżurnet.pl Fundacji NASK.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN